Wędkarz walczył w oceanie o życie. Ocalił go zegarek
Mężczyzna, który u wybrzeży Nowej Zelandii wypadł za burtę, może mówić o gigantycznym szczęściu. Po 24 godzinach spędzonych w zimnej, wzburzonej wodzie, na dodatek w bliskiej obecności rekina, został uratowany w środę. Ocalał dzięki drobnemu szczegółowi. Przeżycie zawdzięcza spostrzegawczości trzech żeglarzy i swojemu zegarkowi.
61-letni Will Fransen, mieszkaniec Cambridge, który wyruszył na samotną wyprawę, oddalił się 30 mil morskich (55 kilometrów) od Wyspy Północnej w Nowej Zelandii. Płynął 12-metrową łodzią. Polował na marlina, a nawet udało mu się złapać go na haczyk.
Ale to ryba okazała się zwycięzcą w tym pojedynku. Mężczyzna wpadł do wody, ale nie w panikę. Gdy stracił z oczu łódź, próbował dopłynąć na pobliskie Wyspy Aldermanów, ale został porwany przez silne prądy.
Jak podaje CNN, w sprawie niezłomnego pływaka oświadczenie wydał sierżant policji w Whangamatā, Will Hamilton. Funkcjonariusz wydarzenie uznał za "absolutny cud".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hamilton relacjonował, że Fransen był zbyt wyczerpany, aby dalej płynąć, więc starał się tylko utrzymać na powierzchni wody. Przeżył noc w oceanie, mając świadomość, że jego życie wisi na włosku, tym bardziej, że w pobliżu w pewnym momencie pojawił się rekin.
Cudem uratowany nowozelandzki wędkarz. Ocalił go zegarek
Ludzka wola przetrwania okazało się jednak bardzo silna i pływak doczekał się ratunku. Wybawienie przyszło, gdy w pobliżu pojawiła się łódź z trzema żeglarzami. Mężczyzna wykorzystał swój zegarek i promień słońca, by w akcie desperacji skierować odbicie światła w wodzie do swoich przyszłych ratowników.
Trzej rybacy "dostrzegli połyskujący obiekt, prawdopodobnie 600 metrów od ich łodzi" - powiedział ratownik James Mcdonnell. Podpłynęli, by sprawdzić, o co chodzi. Wtedy zobaczyli, że ktoś jest w wodzie i desperacko macha rękoma.
Jak podaje sierżant Hamilton, ocalony Will Fransen został zawieziony do Whangamatā i przekazany w ręce ratowników. "Bez szybkich działań tych trzech panów sytuacja z pewnością miałaby tragiczny skutek" - powiedział funkcjonariusz.
Rybacy mieli na łodzi duża torbę termoizolacyjną, którą - dokładając do tego całą swoją garderobę - wykorzystali do owinięcia wyziębionego mężczyzny. Być może to uratowało go przed śmiercią z powodu hipotermii.
Władze szukają teraz zaginionej łodzi rybaka. "Może nie uda nam się jej odnaleźć, ale najważniejsze, że mężczyzna ocalał. I nadal ma zegarek" - powiedział Hamilton.