We Francji burza wokół książki ze zwierzeniami prezydenta Hollande'a
• W księgarniach we Francji pojawiła się książka "Prezydent nie powinien tego mówić" złożona z wywiadów z Francois Hollande'em
• Książka wywołała wiele kontrowersji i spotkała się z krytyką
• Zwłaszcza ze strony radykalnej lewicy i prawicy
13.10.2016 | aktual.: 13.10.2016 18:56
Politycy, komentatorzy, sędziowie, a nawet piłkarze, wyrażając pełną zgodę z wymową tytułu, zarzucają prezydentowi Francji, że książka (na którą składa się 61 rozmów dziennikarzy "Le Monde" z Hollande'em) zawiera wypowiedzi, które krytycy uznali za sprzeczne z polityką prowadzoną przez jego rząd. Prezydent wyraził w niej opinię, że we Francji jest zbyt wielu imigrantów i piętnował muzułmanów za nieodcinanie się od islamizmu.
"Kobieta, która dziś nosi zasłonę na twarzy, będzie Marianną jutra"
Jednak tygodnik "Marianne" zwraca uwagę, że niektórzy krytycy książki po prostu nie czytali lub oparli swe sądy na wyrwanych fragmentach, jak na przykład passus o przyszłości kobiet, który zaczyna się od słów "kobieta, która dziś nosi zasłonę na twarzy będzie Marianną (symbolem Francji) jutra".
"Na prawicy pojawiły się głosy, że Hollande kapituluje przed islamem. Posypały się też krytyczne zdania skrajnej lewicy i antyimigranckiego Frontu Narodowego" - pisze "Marianne". Tygodnik przytacza jednak dalej cały akapit. "Kobieta, która dziś nosi zasłonę na twarzy, będzie Marianną jutra, ponieważ, w pewnym sensie, jeśli uda nam się zaoferować jej warunki do rozwoju, to uwolni się od swojej zasłony i stanie się Francuzką, pozostając osobą religijną, jeśli taka będzie jej wola. Bo jakie czynimy założenie? Że ta kobieta przedłoży wolność nad poddaństwo" - powiedział Hollande w rozmowie z dziennikarzami "Le Monde".
Również magazyn "L'Obs" zwraca uwagę na przekłamania w powierzchownych recenzjach książki, które doprowadziły na przykład do oskarżeń o krytykę islamu. "Le Figaro" zauważa, że nie chodzi o krytykę islamu, lecz o przyznanie (zdaniem dziennika trochę spóźnione), że integracja niektórych społeczności imigranckich stanowi dla Francji problem.
Była towarzyszka życia Hollande'a, obecna minister ds. ekologii Segolene Royal, powstrzymała się od oceny książki i oznajmiła, że "cały czas poświęca swej pracy". Prezydenta bronił, ale niepewnie, sekretarz Partii Socjalistycznej Christophe Cambadelis.
"Upokarzające dla Francji"
"To nieinteligentne, tragiczne, ręce opadają" - powiedział z kolei były premier Jean-Pierre Raffarin.
Konserwatywny prezydent Senatu Gerard Larcher powiedział w radiu RTL, że "te wywiady to poniżenie funkcji prezydenta". W wypowiedzi dla tej samej rozgłośni szef centrowej Unii Niezależnych Demokratów Jean-Christophe Lagarde uznał, że wypowiedzi prezydenta są "upokarzające dla Francji".
Nad zmarnowanym przez prezydenta czasem ubolewała szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, Marine Le Pen, dziwiąc się "dziesiątkom, dziesiątkom wywiadów". - On tylko obserwuje siebie, to nie tego potrzebuje Francja - uznała.
Maud Vergnol w komunistycznej "L'Humanite" widzi w tych zwierzeniach "wodę na młyn Marine Le Pen i jej dewizy, że wszyscy (politycy partii tradycyjnych - przyp. red.) są przegnili".