Wdowa po Gosiewskim: nie wiem kto jest w trumnie
- Te siedem miesięcy spowodowały, że narastają wątpliwości. Śledztwo jest prowadzone w sposób skandaliczny. I wiem, że rząd polski i Rosjanie nie chcą wyjaśnić przyczyn tej katastrofy - mówiła w "Kropce nad i" w TVN24 wdowa po Przemysławie Gosiewskim. - Nikt nie pokazał mi zdjęć, które poświadczałyby, że w trumnie podpisanej "Przemysław Gosiewski" był mój mąż.
Beata Gosiewska mówiła, że "prokuratorom wciąż brakuje kluczowych dokumentów, bez których żaden prokurator nie jest w stanie wyjaśnić przyczyn tragedii". - Niepokoi mnie, że premier obiecał, iż rząd będzie nas informował, tylko że na obietnicach się skończyło. Nie mamy oficjalnych wiarygodnych informacji, które mogłyby wyjaśnić i uspokoić, za to w mediach pojawiają się dezinformacje - podkreśliła.
Gosiewska mówiła, że dla niej najważniejsza jest informacja o sekcji zwłok. - Nikt mi nie potrafi wyjaśnić, czy była sekcja, jakie badania były zrobione i kiedy mogę protokół otrzymać.
Jak dodała, z nieoficjalnych informacji wie, że Rosjanie nie przekazali Polakom protokołów z sekcji, wbrew temu co mówił niedawno Jerzy Miller. Przekazane ostatnio przez Rosjan dokumenty nie są - jak mówiła - protokołami sekcji zwłok, lecz tylko "dokumentami zbliżonymi".
- Nieoficjalnie wiem, że protokołu mojego męża nie ma. I mimo, że w lipcu złożyłam wniosek o ekshumację, dotąd nie został rozpatrzony - dodała. Według niej prokuratura powinna dokonać sekcji zwłok w Polsce od razu po przylocie trumien. Wyjaśniła też, że ekshumacji chce po to, by poznać przyczynę śmierci swojego męża - dodała Gosiewska.
- Z relacji świadków wiemy, że w Smoleńsku był bałagan, dochodziło do pomyłek. Nikt nie był przy zamykaniu trumny. Prokuratura nie okazała zdjęcia, które by jednoznacznie potwierdzało, ze w trumnie podpisanej Przemysław Gosiewski jest ciało mojego męża - stwierdziła Gosiewska. - Chciałabym, żeby zostały wykonane profesjonalne badania, które to potwierdzą. To mój obowiązek i tak myśli wiele innych rodzin. To trudna decyzja i ostateczność, ale to mogę zrobić jako żona - podkreśliła.
Gosiewska mówiła, że nie ma zaufania "do żadnej z instytucji" które wyjaśniają sprawę. - Międzypaństwowy Komitet Lotniczy - mówiła - nie powinien wyjaśniać tej katastrofy, bo jest sędzią we własnej sprawie.
Wdowa po Przemysławie Gosiewskim zwróciła uwagę na to, że dotąd stronie polskiej nie przekazano jeszcze oryginałów nagrań z czarnych skrzynek. Jak mówiła, męczy ją to ciągle przedłużające się śledztwo.