Wdowa po admirale Karwecie ujawnia. W trumnie jej męża były worki na śmieci i obce szczątki
Wstrząsające szczegóły ekshumacji Andrzeja Karwety, który zginął w Smoleńsku. Wdowa po admirale ujawniła, że w trumnie znaleziono worki na śmieci oraz żółtą reklamówkę. Potwierdziła również wcześniejsze informacje o tym, że w trumnie były szczątki ośmiu innych osób.
Mariola Karweta na specjalnej konferencji prasowej mówiła o wynikach ekshumacji szczątków męża. Zostałyone ekshumowane dokładnie w siódmą rocznicę pierwszego pochówku admirała - 26 kwietnia.
Szczątki admirała zostały przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie. Jak podawała "Gazeta Polska", śledczy byli zszokowani tym, co zobaczyli. W trumnie znaleziono obce szczątki.
Teraz wdowa po admirale potwierdziła te informacje, ale zdradziła o wiele więcej, szokujących, szczegółów.
Jak powiedziała, w trumnie znaleziono kilka worków. Jeden z nich służył do transportowania ciała ofiar. Był związany białym sznurem nylonowym. Obok leżały dwa duże worki na śmieci. W trumnie była również żółta, przejrzysta reklamówka.
- Mam ogromny żal do rządu, który nie zadbał o bezpieczeństwo człowieka, który dbał także o nasze bezpieczeństwo, nie zadbał o godny pochówek. Mam ogromny żal do ludzi, którzy teraz mówią, że trzeba było zrobić wspólną mogiłę i nie byłoby problemu - mówiła.
Mariola Karweta: wszystko we mnie krzyczy. Może to kłamstwo nas podzieliło?
- Wszystko we mnie krzyczy, kiedy słyszę, że państwo się sprawdziło, kiedy słyszę, że komuś żal wycinanych bezbronnych drzew. A co z nami? Nas wam nie żal? Nie żal wam, że przez 7 lat przechodzimy gehennę, że przez 7 lat żyjemy w nieustającej żałobie? Ludzi nie żal - mówiła.
- Padają stwierdzenia, że prezes Kaczyński podzielił Polskę. A ja pytam: może to kłamstwo nas podzieliło? - dodała.