Odnaleźli pięć ciał. Nagle przerwali akcję
Ratownicy próbowali odnaleźć ciało ostatniego zaginionego górnika po katastrofie w kopalni Pniówek. Niestety, akcja musiała zostać przerwana. Jak podano w komunikacie, było zbyt niebezpiecznie.
W środę wieczorem rzecznik Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Siemieniec przekazał, że ratownicy przerwali akcję poszukiwawczą, a ostatniego zaginionego górnika nie udało się odnaleźć.
Wcześniej ratownicy spenetrowali 185 metrów ściany N-6. Sytuacja była jednak zbyt niebezpieczna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wciąż nie odnaleziono jednego górnika. Akcja przerwana
- Ratownicy z każdym metrem postępu pracowali w coraz trudniejszych warunkach klimatycznych. Kierownik akcji, po konsultacji z poszerzonym zespołem sztabu akcji, podjął decyzję o przerwaniu akcji ratowniczej ze względu na bezpieczeństwo ratowników - poinformował Siemieniec.
Kierownictwo kopalni zdecydowało o powrocie do drugiego zaplanowanego rozwiązania w planie akcji, czyli zatamowania rejonu ściany i wykonania przecinki z pochylni N-9 bezpośrednio do ściany N-6 - w miejsce prawdopodobnego przebywania zaginionego górnika.
- Drążenie przecinki oraz przygotowanie do kolejnej akcji ratowniczej może potrwać około miesiąca - kontynuował rzecznik.
Odnaleźli kolejne ciała górników
Przypomnijmy, że w środę rano ratownikom udało się odnaleźć ciało szóstego z zaginionych w ubiegłorocznej katastrofie górników. W poniedziałek z kolei pięciu z siedmiu zaginionych.
Odnalezione zwłoki przetransportowano do zakładu medycyny sądowej. Rozpoczął się też proces identyfikacji. To członkowie zastępu ratowniczego, który po pierwszym wybuchu metanu szedł z pomocą poszkodowanym górnikom. Wówczas metan wybuchł po raz kolejny.
Tragedia w kopalni Pniówek
20 kwietnia zeszłego roku w wyniku serii wybuchów metanu życie w kopalni Pniówek straciło 16 górników i ratowników górniczych, którzy po pierwszym wybuchu ruszyli z pomocą poszkodowanym. Siedmiu z nich pozostało za tamami, które po katastrofie odgrodziły rejon pożaru od pozostałych wyrobisk.
Aby dotrzeć do zaginionych, trzeba było wydrążyć nowy, niespełna 350-metrowy chodnik, równoległy do otamowanej ściany wydobywczej. Prace trwały kilka miesięcy. W sobotę ratownicy przebili się w rejon katastrofy i rozpoczęli jego penetrację, w poniedziałek nad ranem odnajdując ciała pięciu z siedmiu górników