Wawrzyk o taśmach: nie zostały wykorzystane przez sztab wyborczy Komorowskiego i Dudy
Czy opublikowane nagrania z rozmowy wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej i szefa CBA Pawła Wojtunika wpłyną na wyniki II tury wyborów prezydenckich? Dr hab. Piotr Wawrzyk w rozmowie z WP stwierdził, że takie nagranie kompromituje prezydenta i Platformę Obywatelską, która finansuje jego kampanię.
Cezary Gmyz, dziennikarz gazety "Do Rzeczy" dotarł do nagrania rozmowy wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej i szefa CBA Pawła Wojtunika, która miała miejsce w 2014 roku, w restauracji Sowa i Przyjaciele. - W tych taśmach jest szereg wątków, dotyczących m.in. nieprawidłowości w górnictwie na Śląsku. Kolejny kontrowersyjny wątek związany jest z KGHM i PZU, które zawierały umowy na duże pieniądze. - ocenia publicysta.
Według dr Grzegorza Balawajdera z Instytutu Politologii Uniwersytetu Opolskiego, opublikowane nagranie rozmowy może wpłynąć na osoby niezdecydowane. - Kiedy kandydat związany jest z formacją, której te taśmy dotyczą, konsekwencje mogą być takie, że obywatel albo nie zagłosuje na tego kandydata, albo po prostu nie pójdzie do wyborów - dodaje ekspert.
Z kolei dr hab. Piotr Wawrzyk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że wpływ taśm z dwóch powodów jest ograniczony. - Po pierwsze nie są one w mediach głównym tematem. Ginie on w natłoku zagadnień związanych z samą kampanią. Gdyby to na przykład było bezpośrednio po I turze wyborów prezydenckich, no to wtedy wydźwięk byłby większy - ocenia politolog.
- Po drugie, omawiane są tylko fragmenty, składające się w całość. Jednak żeby przeczytać ogół, to trzeba sięgnąć do różnych miejsc i fragmentów, co w efekcie osłabia wymowę tych nagrań - dodaje dr hab. Piotr Wawrzyk.
Zdaniem politologa, do tej pory żaden z kandydatów nie odniósł się do opublikowanych taśm. Nie zostały one także wykorzystane przez sztab wyborczy Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Dudy. - W przypadku urzędującego kandydata, wiadomo, takie nagranie kompromituje prezydenta i Platformę Obywatelską, która finansuje jego kampanię. W interesie Komorowskiego nie jest nagłaśnianie tego rodzaju taśm - w rozmowie z WP stwierdził ekspert.
- Natomiast wydaje się, że w przypadku kandydata Prawa i Sprawiedliwości, takie zachowanie podyktowane jest tym, że oni mają trochę inne wyobrażenia swojej kampanii wyborczej. Starają się prowadzić ją bardziej merytorycznie, prezentując program - ocenia politolog.
Dr Grzegorz Balawajder podejrzewa, że wydarzenie związane z taśmami może mieć znaczenie w kontekście wyborów parlamentarnych. - Jesienią są wybory i być może ta sprawa wróci z większym natężeniem. W związku z tym, żeby nie było w tym względzie jakichkolwiek niedomówień, Platforma Obywatelska powinna już dzisiaj wykonać czynności w kierunku wyjaśnienia autentyczności tych taśm - stwierdził ekspert.
Dlaczego informacja na temat nagranej rozmowy wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej i szefa CBA Pawła Wojtunika nie pojawiła się w głównym wydaniu wiadomości TVP? Oto zapytaliśmy medioznawcę prof. Wiesława Godzica ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - Broniłbym TVP w tym sensie, że nie idzie na taką łatwą sensację. Chciałbym, aby te przypuszczenia były skonfrontowane z uczestnikami tej rozmowy. Aby to nie był sam tekst, który jest wieloznaczny, przeznaczony do interpretacji, tylko żeby było zaprezentowane stanowisko nagranych osób - ocenia profesor.
- Jak się dzień opóźni to nic złego nie będzie. Tylko oczywiście TVP musi się do tego odnieść i musi to być news. Tylko ja jestem zdania, że może być opóźniony news pod warunkiem, że będzie on głębszy i pełny. Aby nie wyglądało to na działanie nastawione na poszukiwanie skandalu - dodaje medioznawca.
Jakie wobec tego, powinno być działanie sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego? - Bagatelizowanie problemu. Pokazywanie, że nagrane osoby mają status pokrzywdzonych. W ten sposób marginalizowanie tych skandalicznych sformułowań, które tam padają, pokazując, że państwo polskie jest folwarkiem platformy obywatelskiej, a nie państwem wszystkich obywateli - stwierdził dr hab. Piotr Wawrzyk.