"Watykan martwi się groźbą podziału w polskim Kościele"
Zagrożenie podziałem w Kościele w Polsce to
obecnie główne zmartwienie Watykanu wynikające ze sprawy abp.
Wielgusa - mówi w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej Luigi Accattoli,
watykanista dziennika "Corriere della Sera".
"Gazeta Wyborcza":Czy z powodu sprawy abp. Stanisława Wielgusa polecą głowy w Kurii Rzymskiej lub w polskim Kościele?
Luigi Accattoli: Bardzo sceptycznie oceniam doniesienia o irytacji Benedykta XVI wobec polskich hierarchów, którzy mieli go wplątać w tę sprawę. Ja o niczym takim nie wiem.
Owszem, w Watykanie panują kiepskie nastroje, bo sprawa precedensowa, bardzo przykra i zagęściła atmosferę wokół polskiego Episkopatu. Jednak jest ona postrzegana jako incydent, w którym ofiarą padł zarówno polski Kościół, jak i Watykan.
Materiały o przeszłości abp. Wielgusa dotarły do papieża dopiero w sobotę. Są też informacje, że już wcześniej wysyłano je do Kurii Rzymskiej, ale utknęły na jakimś biurku. Dlatego papież nie miał szans ich poznać. Nie szuka się winnych?
- Historia przesyłania tych dokumentów przed sobotą jest bardzo niejasna i nie podejmowałbym się rekonstrukcji chronologii. W procesie wyłaniania metropolity warszawskiego zawiódł przede wszystkim etap, na którym abp Wielgus wyznawał w Kongregacji ds. Biskupów potencjalne zagrożenia płynące z jego własnej przeszłości. Teraz wiemy, że nie powiedział wszystkiego o kontaktach ze służbami, i to - zdaniem moich watykańskich rozmówców - jest sednem całej sprawy. To głównie zaufanie do kandydata na biskupa, które jest przecież w Kościele normą, sprawiło, że potem nie doceniono rangi doniesień o jego przeszłości.
Jednak w pewnym momencie pojawiły się konkretne dowody z IPN. Polscy hierarchowie mają przecież lepsze wyczucie polskich realiów niż Kuria Rzymska. Nie wini się ich w Watykanie o nieuprzedzenie papieża? O zbyt wolne opracowanie dokumentów?
- Problem dotyczy zaledwie dwudniowego opóźnienia. Dokumenty dotarły do Rzymu w sobotę. Jeśli byłyby tam w czwartek, to abp Wielgus nie objąłby archidiecezji warszawskiej w piątek i nie doszłoby do dymisji w dniu ingresu. Sprawa zostałaby ucięta wcześniej. Problem z przepływem informacji między Stolicą Apostolską i Kościołem polskim dotyczy zatem tylko tych dwóch dni. Na moje wyczucie w Watykanie nikt nie formułuje wniosków o ogromnych zaniedbaniach czy o kryzysie w komunikacji z Polską.
Tłum w warszawskiej katedrze krzyczał do abp. Wielgusa: "Zostań z nami!". Nie ma obaw o podział w polskim Kościele?
- Zagrożenie podziałem w Kościele to główne zmartwienie Watykanu wynikające ze sprawy abp. Wielgusa. Do głośnego publicznego protestu przeciw decyzji papieża doszło w katedrze. Zobaczył to cały świat, bo przecież sprawę abp. Wielgusa relacjonowały wszystkie najważniejsze media. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby do protestu publicznie przyłączyli się jacyś biskupi.
Sprawa abp. Wielgusa i m.in. reakcje wiernych w warszawskiej katedrze jeszcze raz pokazały Watykanowi istnienie w Polsce silnych środowisk kościelnych, których posłuszeństwo wobec papieża jest być może ograniczone. Sposób zaradzenia podziałom w polskim Kościele jest teraz dla Watykanu ważniejszy niż sama teczka byłego metropolity. (PAP)