Wątpliwości wokół oświadczeń majątkowych posła Tarczyńskiego
Poseł PiS Dominik Tarczyński w oświadczeniu majątkowym za ubiegły rok zapomniał wpisać "przychodu ze sprzedaży domu” – 310 tysięcy złotych. Jak ustaliła WP, korektę oświadczenia złożył dopiero na koniec kadencji Sejmu. Jak odkryliśmy, to nie jedyna korekta rozliczeń kontrowersyjnego polityka.
Wątpliwości wokół oświadczeń majątkowych Tarczyńskiego dotyczą okresu rozliczeń za 2017 i 2018 rok. Dwa lata temu poseł wpisał dom o powierzchni 156,8 metrów kwadratowych. Wycenił go na 1,2 mln złotych. Jako tytuł prawny wpisał: współwłasność. Rok później, w dokumencie za 2018 rok, nieruchomość zniknęła. Nie ma też żadnej informacji, co się z nią stało.
9 września br. do sekretariatu Marszałka Sejmu wpłynęło oświadczenie majątkowe Tarczyńskiego złożone na koniec kadencji. Tego samego dnia polityk PiS złożył korektę dokumentu za ubiegły rok. Po ponad 4 miesiącach przypomniał sobie o sprzedaży domu.
Leszek Miller o politycznej przyszłości Jarosława Kaczyńskiego
"Informuję, że w oświadczeniu majątkowym złożonym 30 kwietnia 2019 r. (za rok 2018) omyłkowo w punkcie IX („Inne dochody osiągane z tytułu zatrudnienia lub innej działalności zarobkowej lub zajęć, z podaniem kwot uzyskiwanych z każdego tytułu”) nie uwzględniłem osobistego (odrębnego) dochodu i przychodu ze sprzedaży domu. Przychód w kwocie 310.000 zł, po stronie wydatków – spłata kredytu 257.500 zł. Dochód z transakcji: 52.500 zł. Sprzedaży dokonałem ze współwłaścicielem" – napisał Dominik Tarczyński w korekcie do oświadczenia.
Z tego wynika, że z kwoty, którą dostał ze sprzedaży domu, pokryła cały kredyt hipoteczny w PKO BP (w 2017 roku miał do spłaty ok. 176 tys. szwajcarskich franków). Zastanawiająca jest natomiast kwota przychodu ze sprzedaży domu. Tarczyński wyceniał nieruchomość, której był współwłaścicielem na 1,2 mln zł. Po sprzedaży wykazał przychód w wysokości 310 tys. zł.
Poprawiał też wcześniejsze oświadczenia
Ale to nie wszystko. Poseł PiS złożył również drugą korektę: za 2016 i 2017 rok. Okazało się, że przez lata wpisywał błędnie działki, które posiadał. W skrócie: miał dwie, wpisywał jako jedną. Dopiero 9 września tego roku, robiąc korektę rozdzielił je i podał osobne wartości. Tym samym dopiero na koniec kadencji dowiedzieliśmy się, że posiada: "niezabudowaną działkę gruntu ornego 1,5913 ha o wartości 25 tys. zł, której jest właścicielem”, a także "niezabudowaną działkę gruntu ornego 0,5315 ha o wartości ok. 10 tys. zł, której jest współwłaścicielem”.
Przypomnijmy, a to nie pierwsze kontrowersje wokół oświadczeń majątkowych Tarczyńskiego. Jak ujawniła Wirtualna Polska, polityk PiS wielokrotnie zapewniał, że nie pobiera pensji jako poseł.
Z oświadczeń majątkowych za 2017 i 2018 rok wynikało jednak coś innego. W 2017 r. otrzymał normalne uposażenie poselskie, jak wszyscy posłowie. Jako parlamentarzysta zarobił 142 tys. zł + 33 tys. zł diety poselskiej. Z kolei za rok 2018 dostał 128,4 tys. zł uposażenia oraz 31,5 tys. zł diety poselskiej.
Pytany wówczas o sytuację Tarczyński bronił się, że wszystko odbywa się zgodnie z procedurami. - Zasada posłów niezawodowych jest taka, że jeśli mają przychody poza tymi wynikającymi ze sprawowania mandatu posła, ich uposażenie jest umniejszane o te przychody lub po uzyskaniu poziomu uposażenia nie jest wypłacane. Ja do tej pory takiego poziomu przychodów nie uzyskałem, więc uposażenie jest mi wypłacane - informował nas polityk PiS.
W środę nie odbierał od nas telefonu. Nie zareagował również na prośbę o kontakt.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl