Wassermann o sprawie prokuratora Wełny
Jeśli prokuratura potwierdzi, że Wojskowe
Służby Informacyjne angażowały się w kompromitowanie prokuratora
Marka Wełny, prowadzącego śledztwa w sprawie oszustw paliwowych,
to będzie to kolejny dowód na konieczność szybkiej likwidacji WSI -
uważa koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann.
03.03.2006 | aktual.: 03.03.2006 19:06
Jeśli to się nie stanie, to te służby będą nadal likwidować tych, którzy chcą zwalczać ich przestępczą działalność i tych, którzy chcą na nie nałożyć głęboką, cywilną kontrolę - powiedział Wassermann.
Według piątkowej "Rzeczpospolitej" mafia paliwowa próbowała skompromitować Wełnę, który tropił jej przestępstwa, a kiedy to się nie udało, sięgnęła po pomoc WSI. Gazeta podała, że ustaliła tak Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadząca śledztwo w sprawie prowokacji wobec Wełny, który miał rzekomo przyjąć łapówkę od baronów paliwowych. Według "Rzeczypospolitej", rzekoma łapówka może być prowokacją WSI, które mają stać za częścią spółek paliwowych.
Wassermann podkreślił, że do tych "szokujących działań wobec Wełny" doszło za rządów w WSI gen. Marka Dukaczewskiego. Mam pewną wiedzę na ten temat, z którą nie chciałbym się publicznie dzielić - dodał. Zdradził jedynie, że "pewne związane z tą sprawą działania były powodem energicznego domagania się przeze mnie odwołania generała Dukaczewskiego".
Wiceszef Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, Jerzy Kopeć powiedział tylko, że prokuratura ma "pewne ustalenia sprzyjające" Wełnie. Dodał, że dopóki śledztwo trwa, nie chce ujawniać materiału dowodowego ani mówić o jego ustaleniach, a śledztwo toczy się w sprawie, a nie przeciw komukolwiek.
Wełna od kilku lat prowadzi w krakowskiej Prokuraturze Apelacyjnej śledztwa w sprawie oszustw paliwowych. Według "Rz" zaczął zdobywać coraz mocniejsze dowody na to, że za częścią spółek paliwowych zajmujących się przestępczym procederem stoją oficerowie WSI. Dwa lata temu oszuści paliwowi mieli przekupić świadków, by złożyli fałszywe zeznania, że Wełna wziął 2 mln zł łapówki za uchylenie aresztu jednemu z baronów paliwowych. Zeznał tak m.in. jeden z bliskich współpracowników tego "barona", Dariusz P.
Według "Rz", w grudniu 2005 r. Wełna odebrał telefon od mężczyzny podającego się za współpracownika WSI, który stwierdził, że służby przygotowały przeciwko Wełnie prowokację. Zapowiedział, że w procesie Dariusza P. zgłoszą się nowi świadkowie, przygotowani przez WSI, którzy przed sądem przedstawią nowe, fałszywe okoliczności, że Wełna jednak wziął łapówkę.
Wełna notatkę z tej rozmowy przekazał do Ministerstwa Sprawiedliwości, które zdecydowało, że sprawą zajmie się Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Według "Rz" Dariusz P. rzeczywiście miał kontakty z oficerami WSI. Swoje spotkania z nimi konsultował z Andrzejem Rozenkiem, dziennikarzem tygodnika "Nie" - ten sam dziennikarz napisał cykl tekstów w "Nie" o rzekomej łapówce, którą miał dostać Wełna od barona paliwowego. Oparł się na zeznaniach Dariusza P. i jego dwóch kolegów, którzy m.in. właśnie za składanie fałszywych zeznań odpowiadają przed sądem - podała gazeta.
"Rzeczpospolita" twierdzi, że warszawscy śledczy sprawdzili akta śledztwa przeciw Dariuszowi P., które toczyło się w Katowicach. Odkryli, że trzy lata temu ich koledzy z Katowic - mimo że mieli informacje wystarczające do postawienia zarzutów - nie oskarżyli dziennikarza "Nie" i Iwony N. (prawniczki powiązanej z paliwową spółką, która atakowała Wełnę) o zniesławienie prokuratora. Prawdopodobnie tym wątkiem zajmą się teraz prokuratorzy z Warszawy.