PolskaWassermann: nie wiedziałem o akcji ABW w Szwajcarii

Wassermann: nie wiedziałem o akcji ABW w Szwajcarii

(Radio Zet)

Wassermann: nie wiedziałem o akcji ABW w Szwajcarii
Źródło zdjęć: © Radio Zet

18.04.2008 | aktual.: 18.04.2008 13:31

: A gościem Radia ZET jest Zbigniew Wassermann, Prawo i Sprawiedliwość, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry. : Poseł Janusz Palikot pytał, pytał, się doczekał, prezydent upubliczni raport o stanie swojego zdrowia, czy jest pan z tego zadowolony panie pośle? : Ja myślę, że wreszcie warto żeby ktoś zapytał o to pana Palikota, czy jego zachowanie, człowieka, który w końcu piastuje ważną funkcję przewodniczącego istotnej, sejmowej komisji, który jest postacią centralną publicznego życia w Polsce, dlatego że skandalizuje, dlatego że korzysta z usług firmy PR, która pokazała mu, że nie dokonaniami, nie pracą merytoryczną, ale skandalami może być rozpoznawany w Polsce i on po to sięga. To jest rzecz, która kompromituje przede wszystkim partię, której jest członkiem, brak reakcji ze strony premiera i władz klubu tej partii, bo to jest niekończący się łańcuch skandalicznych zachowań i pozorowanych przeproszeń. To także wpływa na ocenę klasy politycznej w Polsce. : A co pan sądzi o tym, że ten raport
zostanie upubliczniony. : Ja myślę, że to jest kwestia rozważania takich rzeczy w zupełnie innych okolicznościach. Może być taka sytuacja, że zapadnie decyzja. : Ale zapadła, Michał Kamiński powiedział dzisiaj Radiu ZET, że zapadła decyzja, raport zostanie upubliczniony i moje pytanie jest – co pan poseł na to? : Znaczy ja uważam, że to nie musi być sytuacja zarzucalna, jeżeli odbywa się w normalnych warunkach, w trosce o interes państwa, w trosce o dobro najważniejszego urzędu proszę bardzo, ale nie na zasadzie tego, że ktoś nabija sobie popularność skandalizującymi zachowaniami. : No tak, ale ten raport zamknie całą sytuację dotyczącą zdrowia pana prezydenta. : Ja myślę, że skoro przyjmujemy taki standard to są także w Polsce inne, ważne urzędy i wtedy trzeba by było zobaczyć, czy to jest szczególnie nastawione na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czy takie są wymogi odnośnie innych, bardzo ważnych funkcji w państwie. : Prokuratura stawia zarzuty Jarosławowi Pinkasowi, zarzuty takie, że przyjmował łapówki w
latach 2003-2005, przypomnę, że był wiceministrem zdrowia, jak pan to skomentuje. : No cóż, gdyby to robił wtedy, kiedy był wiceministrem zdrowia to byłby pewno tam, gdzie był pan minister Lipiec, skoro robił to wcześniej no to dobrze, że ponosi za to odpowiedzialność i jeżeli dowody potwierdzą słuszność zarzutów to w Polsce jest taki standard, jeżeli się popełnia przestępstwa to trzeba za to odpowiadać, niezależnie od tego jaką rolę pełni się w rządzie. Ja zresztą chcę przypomnieć, że to dzięki PiS złamaliśmy ten standard, że bycie w rządzie to parasol ochronny. : Panie ministrze, czy ABW kontrolowało przetarg na śmigłowce dla lotnictwa Pogotowia Ratunkowego? : Pani redaktor mogę powiedzieć tyle tylko, że wszystkie tego typu przedsięwzięcia, która mają znaczenie dla bezpieczeństwa państwa powinny być monitorowane przez służby. : Ale czy były, bo pan był wtedy koordynatorem, a wiceminister Pinkas poprosił o kontrolowanie tego przetargu przez ABW. : Ja nie mogę mówić o czynnościach o charakterze operacyjnym,
bo nie chciałbym się narazić na odpowiedzialność karną. Ja tylko mogę ogólnie powiedzieć, że tam, gdzie tego wymagała sytuacja to takie działania były podejmowane. : Panie ministrze czy pan wiedział, że ABW było w Szwajcarii i w Szwajcarii chciało zatrzymać Ryszarda Krauzego i to jest jedna z nieprawidłowości ABW, jak czytam dzisiaj w „Gazecie Wyborczej” doręczenie wezwania jest bowiem czynnością procesową, za granicą mogło być wykonane tylko poprzez polską ambasadę, albo w porozumieniu z policją kraju. : Nie, nie wiedziałem o tym i też jestem ciekaw skąd o tym wie „Gazeta Wyborcza”, bo ja na przykład zapoznałem się z komunikatem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zakończonym 17 marca audycie i nigdzie tego nie wyczytałem. Jeśli to jest informacja zawarta w ściśle tajnym dokumencie, to ja winszuję szczelności komisji i roli, jakiej w niej odgrywa pan przewodniczący Zemke. Ale to jest trochę taka informacja z zakresu bezpieczeństwa, jak topiący się laptop. Więc myślę, że najpierw poczekajmy na oficjalny
komunikat, a później rozważajmy jaka to jest sfera naruszenia, czy prawa, czy obowiązków służbowych, czy jest to brak profesjonalizmu, w różnych można przesłankach, płaszczyznach to oceniać, ale trzeba mieć pewną wiedzę, co do faktów. Bo ja zwrócę uwagę na pewną rzecz, że ten słynny już dzisiaj audyt, który przecież jest ciągle tajny, a staje się w pewnych mediach ciągle jawny, poinformował nas, że rzeczywiście poważne naruszenie prawa, polegające na nielegalnych podsłuchach dotyczyło 90 kilku przypadków. : A jest 30. : No, to co się dzieje? Pani redaktor. : Tak, tak, no dzieje się tak, że jest mniej, ale w każdym razie, czy według... : No, ale to z czym mamy do czynienia z tworzeniem faktów na użytek publikacji, z prawdą, czy też z nieznajomością rzeczy, a może z politycznym polowaniem? : Jeszcze z audytu, urzędniczka z Ministerstwa Sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry, urzędniczka pokopała pralkę automatyczną – opowiada informator „Gazecie”, uznano, że ktoś mógł pralkę celowo uszkodzić żeby dokonać zamachu na
kobietę. I Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego sprawdzała tę sytuację i okazuje się, że nie mieli fachowca, który znałby się na sprzęcie AGD, w związku z tym wezwali normalny serwis, okazało się, że to było zwykłe uszkodzenie, zapłaciła za to Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i co pan na to, panie pośle. : No cóż powiem, że to jest taka sensacja ze sfery bezpieczeństwa na poziomie magla, to myślę, że to jest sytuacja, która pokazuje, jak cieknie, jak z zepsutej pralki właśnie z niektórych instytucji, które powinny strzec szczelności. Ja powtarzam jeszcze raz, chętnie bym te fakty komentował, gdybym wiedział, że one mają oficjalny charakter, że one są potwierdzone, na jaki użytek one są cenione i organy, które mają obiektywnie możliwość wyciągania z nich wniosków, nawet karnych, je potwierdzają. My ciągle nie mamy takiej sytuacji i to jest dyskomfort naszej rozmowy. : No tak, ale dyskomfortem nie jest rozmowa na temat tego, że premier Jarosław Kaczyński czytał akta dotyczące mafii paliwowej, te akta zostały
przywiezione panu premierowi na ulicę Nowogrodzką, czy tak powinno być, czy premier powinien mieć wgląd do akt, do spraw operacyjnych? : Premier tak. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że jeżeli ktoś jest osobą ponoszącą najwyższą odpowiedzialność za sferę bezpieczeństwa, to nie może nie wiedzieć co w tej sferze się dzieje, bo inaczej za cóż by odpowiadał. Jeśli to wobec tego jest stworzone w takich warunkach, że to dotyczy osoby premiera, nie ulega wątpliwości. Zresztą ja spotkałem się z zarzutem, że pan premier cedując swoje obowiązki, one zresztą wynikają z faktu, że premier jest bezpośrednim przełożonym wszystkich szefów służb, jeżeli szef służby może o czymś wiedzieć to jego przełożony nie? To przecież byłby absurd. : No dobrze, czyli rozumiem, że premier Donald Tusk mógłby poprosić Prokuraturę żeby dała mu akta dotyczące pana Pinkasa, tak? : Jeśli uznałby, że to ma istotne znaczenie dla sfery bezpieczeństwa, albo podejmowanych decyzji w tej sferze przez niego, ciągle chcę wierzyć, że pan premier ma czas i
możliwości zajmowania się tą sferą, to ja sądzę, że tak. : Ale czy ta sfera, o której mówimy w sprawie czytania akt mafii paliwowej dotyczyła bezpieczeństwa państwa? : Czy pani sądzi, że zjawisko zorganizowanej przestępczości, mafii to nie mieści się w sferze bezpieczeństwa, to jest klasyczny przypadek bezpieczeństwa państwa. : No, ale wydaje mi się, że jeżeli już się czyta takie akta, no to można w jakiejś kancelarii tajnej. : To prawda. : A nie przywożenie do siedziby organizacji partii, na ulicę Nowogrodzką akt, dotyczących procesu... : Chyba, chyba że prokurator prowadzący... : ....spraw operacyjnych... : Chyba, że prowadzący sprawę prokurator uzna, że to nie zagraża interesowi śledztwa i podejmuje decyzję, że może to zrobić. Tu mieliśmy do czynienia nie z aktywnością ze strony premiera tylko ze strony prokuratora. : Pan Wassermann regularnie otrzymywał materiały operacyjne ABW, to były dziesiątki spraw bieżących z lat 90., czy to prawda, tak mówi Janusz Zemke. : Bzdura. I tu dziwię się panu Zemke, który
no bajdurzy, to są fakty. Ja oczywiście znowu nie mogę wchodzić w szczegóły, ale to była najbardziej wrażliwa sfera mojej kontroli, o którą ja się cały czas biłem, i której nie mogłem zrealizować, a za to odpowiadałem. Jak pani pamięta, bardzo dużo artykułów, także w „Gazecie Wyborczej” atakowało mnie tym, że ja po prostu nie kontroluję tego. : No to właśnie, kontrolował pan czy nie, bo już nie wiem. : Dzisiaj, tam gdzie działałem już w oparciu o upoważnienie i delegację pana premiera, który mi na to zezwalał, wydając akt prawny tak, wcześniej miałem z tym problemy i dlatego wnosiłem o rozszerzenie tych kompetencji, co odbywało się na pełnej drodze prawnej, tak jak się uchwala akty prawne, wykonawcze. : Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Zbigniew Wassermann.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)