"Washington Post": Rosja coraz śmielej ingeruje w krajach Europy Wschodniej
• "Washington Post": Strzeżcie się - rosyjski niedźwiedź poczyna sobie coraz śmielej
• Dziennik ostrzega przed ingerowaniem Rosji w sprawy Zachodu
• Dziennik przewiduje, że ta sytuacja może się nasilać
• W Czarnogórze władze oskarżają rosyjskich agentów o próbę przeprowadzenia zamachu stanu
Mieszanie się Rosji w sprawy Zachodu przedstawia się jako złośliwe, ale niegroźne, skupione na cyberatakach, propagandzie i finansowaniu promoskiewskich polityków, ale ostatnie wydarzenia w Europie Wschodniej miały inny charakter - pisze "Washington Post".
"Na Węgrzech, które są członkiem NATO, rosyjscy agenci zostali przyłapani na szkoleniu neonazistowskiej bojówki, a w maleńkiej (...) Czarnogórze, która jest o krok od przystąpienia do transatlantyckiego Sojuszu, Moskwa jest oskarżana o zorganizowanie zamachu stanu" - przypomina amerykański dziennik w piątkowym komentarzu redakcyjnym zatytułowanym "Strzeżcie się - rosyjski niedźwiedź poczyna sobie coraz śmielej".
"WP" zaznacza, że w obu przypadkach "dowody nie są niezbite, ale są przekonujące".
Na Węgrzech policja podczas przeszukania nieruchomości wykorzystywanych przez neonazistowską bojówkę Węgierski Front Narodowy (MNA) znalazła duży arsenał zaawansowanej technologicznie broni, a instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo poinformowały, że rosyjscy dyplomaci i mężczyźni w mundurach rosyjskiego wywiadu wojskowego otwarcie uczestniczyli w ćwiczeniach z członkami tej organizacji.
Szef MNA Istvan Gyorkos to założyciel portalu rozpowszechniającego prokremlowską propagandę w sprawie konfliktu zbrojnego na Ukrainie, a w węgierskich mediach ujawniono maile kierownictwa MNA, w których dyskutowano o sposobach pozyskania funduszy od Rosji. "Wydaje się więc, że reżim Władimira Putina był blisko powiązany ze zbrojnym ruchem dążącym do przywrócenia na Węgrzech faszyzmu" - podsumowuje "WP".
W Czarnogórze władze oskarżają rosyjskich agentów o próbę przeprowadzenia zamachu stanu podczas wyborów parlamentarnych w październiku. Uzbrojeni mężczyźni mieli przejąć kontrolę nad gmachem parlamentu i zabić ówczesnego premiera Milo Djukanovicia, który zabiegał o członkostwo kraju w NATO. Według "New York Timesa" za udział w spisku aresztowano 20 Serbów i Czarnogórców, a "jeden z nich - znany serbski najemnik - powiedział władzom, że podróżował do Moskwy w celu omówienia przewrotu i otrzymał 200 tys. dolarów na jego przeprowadzenie".
Władze Czarnogóry nie oskarżyły Rosji publicznie, ale jako organizatorów nieudanego puczu wskazały dwóch obywateli rosyjskich; według "NYT" byli to agenci wywiadu, którzy zdołali wrócić do Moskwy, gdzie ślad po nich zaginął.
"Doświadczeni analitycy wskazują, że tak śmiałe próby podejmowane (przez Rosję) w celu siania chaosu w krajach NATO są bezprecedensowe" i "pokazują, że reżim (w Moskwie) dał wolną rękę tajnym agentom, licząc na to, że odpowiedź podzielonego Zachodu będzie słaba lub że nie będzie jej wcale". "Dopóki teoria ta nie zostanie obalona, należy oczekiwać więcej kłopotów ze strony agentów Moskwy" - konkluduje "Washington Post".
oprac. Katarzyna Bogdańska