"Washington Post" chciał sprzedawać dostęp do polityków
Przeżywający trudności finansowe dziennik "Washington Post" znalazł sposób podreperowania budżetu: postanowił zorganizować przyjęcie-kolację dla lobbystów i biznesmenów, na którym mogliby oni porozmawiać z przedstawicielami rządu i Kongresu - płacąc za udział minimum po 25 tys. dolarów.
03.07.2009 | aktual.: 03.07.2009 19:55
Kiedy pomysł ujawnił waszyngtoński magazyn "Politico.com" specjalizujący się w kulisach stołecznej polityki rozpętała się burza i z planu zrezygnowano. Protestowali reporterzy dziennika, zwracając uwagę, że plany kolacji kłócą się z podstawowymi zasadami ich etyki zawodowej.
Wieczór miał się odbyć w prywatnym domu wydawcy "Washington Post" Katharine Weymouth. Goście mieliby okazję zamienić tam kilka słów także ze znanymi dziennikarzami gazety.
Prasa stale krytykuje traktowanie przez polityków dostępu do nich jako towaru i sprzedawanie go za pośrednictwem lobbystów w zamian za fundusze na kampanie wyborcze.
"Washington Post", niemal natychmiast po ujawnieniu planu przez "Politico.com", ogłosił, że odwołuje wieczór u pani Weymouth. Nikt nie chce się przyznać, że był pomysłodawcą tego, co uznano zgodnie za "katastrofę PR-owską".