RegionalneWarszawa"Zrobiono ze mnie kozła ofiarnego". Były dyrektor BGN podaje Hannę Gronkiewicz-Waltz do sądu

"Zrobiono ze mnie kozła ofiarnego". Były dyrektor BGN podaje Hannę Gronkiewicz-Waltz do sądu

Były współpracownik prezydent Warszawy odpiera zarzuty.

"Zrobiono ze mnie kozła ofiarnego". Były dyrektor BGN podaje Hannę Gronkiewicz-Waltz do sądu
Karolina Kołodziejczyk

Dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcin Bajko złożył w poniedziałek wypowiedzenie z pracy. Jednocześnie poinformował, że zamierza podać Hannę Gronkiewicz-Waltz do sądu. - Zostałem pomówiony i zniesławiony – mówi Bajko w rozmowie z Onetem.

Biuro Gospodarki Nieruchomościami prowadziło sprawę zwrotu działki obok Pałacu Kultury, pod dawnym adresem Chmielna 70. Miasto zwróciło ją w 2012 r. w prywatne ręce, mimo że wcześniej przyznano za nią odszkodowanie na podstawie umowy międzynarodowej. Wartość działki szacowana jest nawet na 160 mln zł.

W piątek prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała dyscyplinarnie zwolnienie Bajki, jego zastępcy Jerzego Mrygonia oraz Krzysztofa Śledziewskiego z BGN pracującego przy decyzji ws. zwrotu dla Chmielnej 70.

Rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk powiedział w poniedziałek, że zgodnie z procedurami zwolnienie dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami trzeba skonsultować ze związkami zawodowymi. Poinformował, że pismo ws. zwolnienia Bajki zostało jeszcze w piątek skierowane do związków zawodowych.

- Czekamy aż przyjdzie odpowiedź od związków i od razu wtedy będziemy mogli wydać tę decyzję z art. 52 (Kodeksu pracy o dyscyplinarnym zwolnieniu – przyp. Red.) - powiedział Milczarczyk.

Bajko odpiera zarzuty

Pytany, czy w poniedziałek Bajko sam złożył wymówienie, rzecznik ratusza odpowiedział, że tak. - Złożył taki dokument, ale to nie zmienia żadnej procedury, którą prowadzimy zgodnie z prawem pracy - powiedział Milczarczyk.

Natomiast były dyrektor BGN twierdzi, że niedopilnowanie przez niego procedur w sprawie działki przy Chmielnej 70 to „bzdury i pomówienia”. - Podkreślam, że jak dotąd w tej kwestii nie zostały złamane żadne procedury prawne. W świetle dokumentów, które otrzymaliśmy z Ministerstwa Finansów, ten Duńczyk nie otrzymał odszkodowania za tę nieruchomość, bo zresztą sam tego nie chciał. Wszystko przebiegało więc zgodnie z procedurami prawnymi. W tej sprawie nie mam sobie nic do zarzucenia - mówi Onetowi Marcin Bajko.

- Zostałem niesłusznie oskarżony o zaniedbania. Zrobiono ze mnie kozła ofiarnego. Ja w urzędzie miałem zawsze pseudonim "hamulcowy", właśnie dlatego, że zawsze skrupulatnie pilnowałem przestrzegania prawa i twardo trzymałem się wszystkich procedur. Inni urzędnicy wiedzieli, że nie da się ze mną nic załatwić po znajomości, że nie przymknę oka, jeżeli łamane jest prawo. Najwidoczniej ktoś uznał na dwa lata przed wyborami, że "hamulcowy" nie jest już potrzebny – uważa były dyrektor BGN.

- W najbliższym czasie podejmę dalsze kroki prawne. Zamierzam podać panią prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz do sądu, ponieważ uważam, że zostałem pomówiony i zniesławiony. Będę walczył o moje dobre imię i będę domagał się od pani prezydent odszkodowania finansowego i wpłacenia pewnej kwoty na cele publiczne oraz sprostowania w mediach tych kłamstw, które wypowiedziała w stosunku do mojej osoby – zapewnia w rozmowie z Onetem Marcin Bajko.

Afera reprywatyzacyjna w Warszawie

20 sierpnia media opisały okoliczności reprywatyzacji Chmielnej 70. Miasto zwróciło ją w 2012 r. trójce prawników, którzy wykupili roszczenia do niej. Tymczasem Ministerstwo Finansów uzyskało dokumenty, z których wynika, że b. współwłaścicielowi nieruchomości, obywatelowi Danii, zostało w PRL przyznane za nią odszkodowanie.

Media podały, że w 2012 r. mec. Robert Nowaczyk odebrał od wicedyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba Rudnickiego decyzję o zwrocie działki - Rudnicki kilka tygodni później zrezygnował z pracy w ratuszu. Według artykułu w 2012 r. Rudnickiego i Nowaczyka łączyły relacje biznesowe - byli współwłaścicielami nieruchomości w Zakopanem.

W piątek Gronkiewicz-Waltz oświadczyła, że zwrot działki przy PKiN był pochopny, a odpowiedzialni są miejscy urzędnicy, którzy zostaną zwolnieni, oraz resort finansów. Prezydent Warszawy zapowiedziała audyt, komisję ws. reprywatyzacji oraz wstrzymanie zwrotów.

Ministerstwo Finansów w odpowiedzi przekazało, że nie stwierdzono nieprawidłowości w postępowaniu urzędników resortu finansów zajmujących się sprawą nieruchomości położonej przy pl. Defilad.

Źródło: PAP/Onet.pl

Obraz
warszawaaferanieruchomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)