Załoga karetki zatrzymała pijanego kierowcę. Okazał się byłym strażnikiem miejskim
Ratownicy medyczni zauważyli kierowcę, który przysypiał za kierownicą. Ruszyli za nim w pościg. Po zatrzymaniu było czuć od niego alkohol, a przy sobie miał odznakę i legitymację straży miejskiej. Jej rzecznik tłumaczy, że nie jest on już ich pracownikiem.
W poniedziałek około pierwszej w nocy na ulicy Czarnomorskiej ratownicy zauważyli dziwnie jadącego kierowcę.
Pracownicy służb medycznych Piotr Leśniewski wraz z Krzysztofem Budkiem tłumaczą, że jechali, by zrealizować zlecenie przewiezienia pacjenta ze szpitala do szpitala. - Używaliśmy sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Wszystkie samochody się zatrzymywały, ten jeden nie. Zauważyliśmy, że kierowca jest ospały, patrzy w jeden punkt. Ruszyliśmy za nim - relacjonują portalowi tvnwarszawa.pl świadkowie zdarzenia. Dodają, że stan pacjenta pozwalał na to, by pojechać za podejrzanie zachowującym się kierowcą.
- Kierowca nie reagował na nasze sygnały. Uciekał. Wreszcie zajechaliśmy mu drogę. Kiedy uchylił okno, wyczuliśmy woń alkoholu. Mężczyzna próbował jeszcze zmienić bieg i uciec, ale bezskutecznie - mówi Piotr Leśniewski. Dodaje, że kierowca wybiegł z samochodu, ale go obezwładnili. - Chwilę później na miejsce przyjechała policja. Podczas przeszukiwania okazało się, że to strażnik miejski. Miał ze sobą legitymację i odznakę - opowiadał tvnwarszawa.pl ratownik.
Stołeczna Straż Miejska wydała oficjalne oświadczenie, w którym tłumaczy, że przeprowadzili czynności wyjaśniające, w wyniku których ustalono, że od stycznia bieżącego roku funkcjonariusz przebywał na długotrwałym zwolnieniu lekarskim. Natomiast w chwili popełnienia czynu trwał okres wypowiedzenia umowy o pracę - wyjaśnia rzecznik straży miejskiej. Zaznacza, że obecnie osoba ta nie jest już ich pracownikiem.
Zobacz także: Jan Śpiewak: Warszawa nie może być parkingiem dla Mazowsza
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl