Wzruszająca, warszawska historia. Niepełnosprawny i bezdomny przyszedł po latach, by oddać 20 zł

"To właśnie jest bohaterstwo"

Obraz

Mieszkający w stolicy i goszczący wielokrotnie na naszych stronach pisarz, poeta i tłumacz Jacek Dehnel opublikował na swoim profilu niezwykle wzruszającą opowieść. Dotyczy ona jego dawnego sąsiada, starszego, niepełnosprawnego i obecnie bezdomnego nauczyciela, który po kilku latach zjawił się w domu, w którym niegdyś mieszkał. Przyszedł, by oddać pożyczone od sąsiadów przed laty pieniądze. Za zgodą autora publikujemy tę opowieść w całości.

"Kiedy wprowadziliśmy się do kamienicy prawie dziesięć lat temu, cztery mieszkania kuratoryjno-komunalne na najwyższym piętrze (pojedyncze pokoje ze wspólną łazienką na korytarzu) były jeszcze zajęte – z czasem opustoszały, ostatnia lokatorka wyprowadziła się w maju. Jednym z mieszkańców był Pan Perfumowany: nieco korpulentny nauczyciel po pięćdziesiątce, zawsze w brązowym garniturze, spryskany perfumami tak obficie, że jeśli przechodziło się przez drzwi wejściowe niedługo po nim, perfumy przechodziły z klamki na rękę. Był postacią tajemniczą, rzadko opuszczał swoje mieszkanie, trapiły go jakieś kłopoty finansowe; przebąkiwano, że pożycza od starszych pań jakieś sumy – trochę „na święty Nigdy”, ale tak drobne, że nikt nie spodziewał się oddania: czasem dziesięć złotych, czasem dwadzieścia. Po paru latach przestaliśmy go widywać, przestaliśmy natykać się na intensywny zapach perfum na klatce schodowej – ktoś powiedział nam, że został eksmitowany za niepłacenie czynszu. I tak zniknął z naszego życia.

Dwa lata temu postanowiliśmy pokazać znajomej tłumaczce Wilanów – kiedy dojechaliśmy pod pałac autobusem 180, jakiś niewidomy zapytał Antonię, czy pomogłaby mu wysiąść i przejść kawałek. Poznałem go, choć z trudem: już nie w brązowym garniturze, posiwiały, z jaskrą i zaćmą, z białą laską w ręku. Gdzieś mieszkał, jakoś żył na rencie, jakoś sobie radził, dobrze wspominał mieszkanie w kamienicy. Perfumy się ulotniły.

- Dzień dobry – słyszę dziś obcy głos w domofonie – czy to może mieszkanie pani profesorowej D.?
- Niestety, to sąsiedni numer. Pani profesorowa mieszka u córki pod Warszawą, mieszkanie jest wynajęte. Nie wiem nawet, czy żyje, bo chorowała.
- A czy mieszka pani profesorowa L.?
- Nie, pani Maria zmarła w styczniu.
- A pani mecenas?
- Pani mecenas ma się dobrze, pod ósemką.
- Pod ósemką? Dziękuję.

Po godzinie dzwonek do drzwi, pani mecenas, drobniutka, lat 86, prowadzi dużego mężczyznę z białą laską. Duży mężczyzna z białą laską otrzymał z systemu edukacji jakąś zapomogę i po pięciu latach przyszedł zwrócić długi. Pani mecenas osobiście. Pani profesorowej D. 20 złotych, które sąsiedzi przekażą, obiecałem, z czynszem. Pani profesorowej L. już żadne sumy nie stanowią, więc poprosił panią mecenas, czy zgodziłaby się przekazać 20 złotych na wypominki. Chciałby jeszcze tylko odwiedzić panią doktor w sąsiednim bloku, czy mógłbym mu pomóc? Więc mógłbym.

Ruszamy, krok za krokiem, bardzo powoli, mamy czas, mamy mnóstwo czasu, w którym opowiada mi, jak przez ponad dwadzieścia lat był wychowawcą w sanatorium; opowiada mi, że jest bezdomny, że czasem śpi na Centralnym, jeździ nocnymi autobusami, w piątki i soboty McDonald jest otwarty w nocy, to zamawia małą kawę i tam śpi, ale młodzież w piątki i soboty czasem pije, sam pan wie, i czasem jest okrutna, i ochrona też czasem jest okrutna, ale nie zawsze przychodzi, ale to pan pewnie wie... a teraz to dostałem takie małe pieniądze, szukam jakiegoś pokoiku, może być przy kimś, przy jakiejś rodzinie, za pieniądze, tylko na parterze, bo żadne piętra to już, proszę pana, nie wchodzą w grę. Docieramy do bloku, krok za krokiem, wjeżdżamy na -naste piętro, uchylone drzwi, za drzwiami dwie starsze panie. Wita się z jedną z nich, ona go nie poznaje, druga podchodzi do mnie za jego plecami i mówi szeptem: „Pani doktor ma ciężkiego Alzheimera, pani doktor niczego nie pamięta, nikogo nie pamięta”, ale jednak w końcu mówi do
niego: „Witaj, Rysiu”, pyta o zdrowie, jakby szła po cienkim lodzie, niepewna, on też niepewny, bo na tym cienkim lodzie stoimy teraz wszyscy: chora, niewidomy, opiekunka i przypadkowy przewodnik.

Nie wiem, jak można mu pomóc. A nie śmiałbym mu wcisnąć ani 20, ani 100, ani 200 złotych akurat w dniu, w którym z takim bohaterstwem – bo to właśnie jest bohaterstwo, nie paradowanie w czarnych ciuchach ze znaczkami Polski Walczącej i gadanie, jak to by się przelewało krew za Polskę, tylko spłacanie dwudziestozłotowych długów kiedy jest się bezdomnym – przyszedł po pięciu latach spłacić długi. Jutro, pojutrze, ale nie dziś. Nie wiem, do kogo się zwrócić żeby pomóc mu systemowo, żeby nie musiał siedzieć w piątek lub sobotę w McDonaldzie, gdzie młodzież jest okrutna".

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Nowe doniesienia o tragedii w Austrii. "Wszystkie pojazdy miały polskie rejestracje"
Nowe doniesienia o tragedii w Austrii. "Wszystkie pojazdy miały polskie rejestracje"
Zabójstwo w Barcicach. Nowe okoliczności. Prokuratura ujawnia
Zabójstwo w Barcicach. Nowe okoliczności. Prokuratura ujawnia
Bus dachował na S7. Są ranni. Droga całkowicie zablokowana
Bus dachował na S7. Są ranni. Droga całkowicie zablokowana
Wypadek polskiego autokaru w Austrii. Tragiczne doniesienia
Wypadek polskiego autokaru w Austrii. Tragiczne doniesienia
Szef MON o strategii Trumpa. "Nie może ponieść porażki"
Szef MON o strategii Trumpa. "Nie może ponieść porażki"
Paweł S. małym świadkiem koronnym. "Składa obszerne wyjaśnienia"
Paweł S. małym świadkiem koronnym. "Składa obszerne wyjaśnienia"
Atak psów pod Zieloną Górą. Miały być szkolone dla policji
Atak psów pod Zieloną Górą. Miały być szkolone dla policji
Śmigłowiec LPR na miejscu. 19-latek w wypadku miał ogromne szczęście
Śmigłowiec LPR na miejscu. 19-latek w wypadku miał ogromne szczęście
Akty oskarżenia wobec Wosia i Mateckiego. Prokurator zapowiada
Akty oskarżenia wobec Wosia i Mateckiego. Prokurator zapowiada
Auto doszczętnie zniszczone. 19-letni kierowca wyszedł baz szwanku
Auto doszczętnie zniszczone. 19-letni kierowca wyszedł baz szwanku
Nieobowiązkowe szkolenia wojskowe. Wśród posłów chętnych nie brakuje
Nieobowiązkowe szkolenia wojskowe. Wśród posłów chętnych nie brakuje
Tragedia w Pudliszkach. 77-latek nie żył od dwóch tygodni
Tragedia w Pudliszkach. 77-latek nie żył od dwóch tygodni