Wojewoda zgłosił do ZUS lekarzy, którzy wzięli L4
W pracy pojawiło się 20 ze 130 medyków wezwanych przez wojewodę do walki z koronawirusem. - Wojewoda wzywał do pomocy emerytów, matki małych dzieci, lekarki w ciąży – tłumaczy prezes izby lekarskiej. Wojewoda odpowiada, że ponieważ medycy poszli na L4 w dniu skierowania, zgłosi to do ZUS-u.
16.04.2020 | aktual.: 16.04.2020 13:12
Wielkie problemy kadrowe miały z powodu koronawirusa m.in. szpitale w Radomiu, Płocku, Grójcu, Siedlcach i Nowym Mieście nad Pilicą. Problemy dotyczyły także placówek w stolicy. Chodzi o Szpital Bródnowski, Szpital Czerniakowski, zakład opiekuńczy Caritasu i prywatny dom opieki przy ul. Bobrowieckiej oraz Państwowy Zakład Higieny.
W każdym z tych przypadków wojewoda mazowiecki korzystał z art. 47 Ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Zgodnie z artykułem mógł zdecydować o skierowaniu personelu medycznego do danej placówki – pisze „Gazeta Wyborcza”.
Koronawirus. Do pracy stawiło się 20 osób ze 130
- Wojewoda skierował do podmiotów leczniczych, domów pomocy i zakładów opiekuńczo-leczniczych w sumie 130 osób, w tym lekarzy internistów, neurologów, anestezjologów oraz pielęgniarki, pielęgniarzy, diagnostów i opiekunów. Dotychczas do pracy stawiło się łącznie 20 osób - przekazała rzeczniczka wojewody mazowieckiego Ewa Filipowicz.
Na osoby, które nie zastosują się do decyzji wojewody, można nałożyć kary administracyjne w wysokości do 30 tys. zł. Wojewoda ukarał już pięć osób sankcjami po 5 tys. zł. O sytuacji w domu opieki przy Bobrowieckiej zawiadomił prokuraturę.
Koronawirus. Lekarze nie chcą pracować
Lekarze nie chcą pracować w placówkach, do których kieruje ich wojewoda.
- Problemem na pewno jest brak odpowiedniej ilości środków ochrony osobistej, czyli maseczek czy kombinezonów. Bo jaki to wszystko ma sens, gdy lekarz po dwóch godzinach spotka się z COVID-em i wyląduje na kwarantannie - powiedział “Gazecie Wyborczej” prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie Łukasz Jankowski.
W marcu wojewoda zwrócił się do niego z prośbą o dane lekarzy. - Nie mogliśmy ich udostępnić, bo w ustawie, na którą powołuje się wojewoda, jest dziura. Samorząd zawodowy nie ma takiej możliwości. Poprosiliśmy o pomoc Ministerstwo Zdrowia. Odnoszę wrażenie, że wojewoda rejestru lekarzy nadal nie ma. Wysyłając skierowania, działa chaotycznie, trochę po omacku - zauważył prezes warszawskiej ORL.
Skierowania trafiały do osób, które z mocy ustawy są wyłączone z podejmowania pracy w tym trybie. - Wojewoda wysyłał je do matek małych dzieci, lekarek w ciąży, do emerytowanych lekarzy. Wygląda na to, że nawet nie sprawdzali numerów PESEL – wskazał Jankowski.
Koronawirus. Kontrola ZUS
Ewa Filipowicz, rzeczniczka wojewody stwierdziła, że większość spośród osób, które nie zgłosiły się do pracy, przedstawiło zwolnienia lekarskie. - Duża część zwolnień jest wystawiana dokładnie w dniu, w którym dostarczana jest decyzja o oddelegowaniu. W związku z tym przedłożone zwolnienia lekarskie są zgłaszane do weryfikacji i kontroli przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych – wyjaśniła.
Jankowski przyznał, że jeżeli są lekarze, którzy celowo uchylili się od obowiązku, to jest to rzeczywiście naganne. Jak mówił, wygląda na to, że wojewoda wyciągnął wnioski z wcześniejszych działań. Jeszcze przed świętami do Izby trafił apel Radziwiłła, który ewidentnie zmienia ton. Dziś “prosi chętnych” lekarzy i dentystów o “zgłaszanie swojej gotowości do pracy. Zapowiada, że z usług medyków, którzy zgłoszą się na ochotnika “pozwoli sobie korzystać w pierwszej kolejności”.
Radziwiłł zaapelował, żeby personel medyczny kierował się tym, co najważniejsze w tej służbie, czyli dobrem pacjentów.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.