RegionalneWarszawaWładze Mokotowa: "Nie troszczymy się o kulturę"!

Władze Mokotowa: "Nie troszczymy się o kulturę"!

NIE dla likwidacji Teatru Druga Strefa! O historii Teatru i jego obecnych problemach rozmawiamy z dyrektorem placówki, Sylwestrem Biragą

Władze Mokotowa: "Nie troszczymy się o kulturę"!

Teatr Druga Strefa to jeden z najstarszych stołecznych teatrów prywatnych. Jak się to wszystko zaczęło?

- Kiedy miałem 17 lat i zaczynałem zabawę w teatr, nie sądziłem, że tak to się skończy. To były inne czasy, rok 1988, a my byliśmy na fali euforii przez zmiany, które nadchodziły i buntu wobec zastanej rzeczywistości. Przyszliśmy z naszą grupą do obiektu wojskowego, mieszczącego się w byłym kinie Grunwald i powiedzieliśmy, że chcemy zrobić spektakl. I po prostu dostaliśmy zgodę! Próby trwały pół roku. Sala była świeżo po remoncie, więc mieliśmy świetną przestrzeń do wykorzystania. Na kartkach sami robiliśmy kredkami ogłoszenia i wieszaliśmy w warszawskich szkołach. Odnieśliśmy sukces, bo przyszło 360 osób, sala była pełna, spektakl został pokazany dwa razy. Wtedy postanowiliśmy, że powinniśmy robić to dalej. ****

Po pewnym czasie opuściliśmy salę wojskową i przenieśliśmy się do budynku znajdującego się na dalekim Bemowie, należącego do Wojskowej Akademii Technicznej. Obok była tabliczka dla taksówek "druga strefa". Tak powstała nazwa teatru, która została do dzisiaj. Mieliśmy sponsorów, przygotowaliśmy rock operę z prawdziwego zdarzenia. Pamiętam, jak przygotowaliśmy tablice na kijach, kierunkowskazy i umieszczaliśmy je przy drogach, zupełnie nie myśląc, czy wolno, czy nie.

Warunki w tym miejscu nie były jednak wystarczające - w naszej rock operze grało aż 40 osób. I tak trafiłem do Teatru Komedia. Dyrektor wynajął nam salę po bardzo korzystnej cenie. Zagraliśmy 3 spektakle i spotkało nas zderzenie z rzeczywistością - okazało się, że nie jesteśmy w stanie zapłacić za wynajem sali. Wtedy dyrektor Komedii zaproponował nam organizację warsztatów teatralnych. W ten sposób zarobiliśmy na wynajem i robiliśmy kolejne spektakle. Do współpracy zapraszaliśmy młodych aktorów.

Aż w końcu trafiliście do Centrum Łowicka na Mokotowie?

- Tak. Tutaj spędziliśmy wiele lat, przejęliśmy całą działkę edukacji teatralnej. Mieliśmy studium dla młodzieży licealnej, gimnazjalnej. Na tej fali powstała szkoła animatorów kultury. Tutaj też urodził się projekt Letniej Akcji Teatralnej, obejmującej przygotowywanie spektakli i warsztaty dla młodzieży. Po paru latach wróciliśmy do przygotowywania profesjonalnych spektakli, czuliśmy potrzebę zwrócenia się w stronę teatru zawodowego. Zaczęliśmy też z naszymi projektami podróżować - w 2005 roku dostaliśmy dofinansowanie.

Jak trafiliście na Magazynową, do swojej obecnej siedziby?

- Pomysł pojawił się podczas projektów wyjazdowych. Na Zachodzie od dawna już panuje tendencja do tworzenia teatrów w magazynowych, industrialnych przestrzeniach. W styczniu 2006 roku otrzymaliśmy zgodę na wynajęcie od miasta jednej hali w budynku przy Magazynowej 14A.

Teraz na Magazynowej wiele się zmienia.

- Tak, zdobyliśmy dodatkową przestrzeń. Mamy nowe wejście, dwie sale, w których obecnie kończy się remont. Główna sala została powiększona. Mamy też nową przestrzeń wystawową, w której będą się odbywały wernisaże. Tutaj też nasi goście będą mogli napić się kawy i herbaty, zjeść coś słodkiego. Ruszamy z nowym programem, na obu salach. Pierwszy spektakl powakacyjny odbędzie się już w najbliższy piątek, 7. września - będzie to "Kwintesencja". Tydzień później, w sobotę 15. września otwieramy naszą galerię wernisażem grafik warszawskiej artystki, Luizy Poredy. Z kolei 21. września zapraszamy na prapremierę "Powietrza".

Zainwestowaliście w remont budynku, jesteście teatrem o ugruntowanej pozycji na warszawskiej scenie kulturalnej, zdobyliście sponsorów. Tymczasem władze dzielnicy nie chcą Was. Dlaczego?

- Trudno powiedzieć. Z-ca Burmistrza Dzielnicy Mokotów m. st. Warszawy pan Zdzisław Marek Szczekota w dniu 3 września 2012 powiedział do mnie: "nie troszczę się o kulturę..." oraz "i tak zburzymy ten Wasz budynek..." Na zadane konkretne pytania pan Szczekota odpowiadał wymijająco albo podnosił głos i mówił "że nie pozwoli się obrażać w własnym gabinecie".Trudno komentować taki nagły zwrot władz Mokotowa w stosunku do prowadzonej przeze mnie instytucji. Nie wiem, co o tym myśleć. Sposób w jaki "władza" rozmawiała dziś ze mną, to nagły powrót do minionej epoki. Brakowało tylko lampy ze 100W żarówką prosto w oczy - bo jak obywatel, który robi coś dla społeczeństwa - śmie domagać się czegoś od "władzy".

W 2009 roku padła obietnica, że Teatr Druga Strefa będzie na Magazynowej 14A. Dziś padła groźba "zburzymy". Zarówno obietnicę jaki i groźbę wypowiada członek Zarządu Dzielnicy Mokotów. Co się zmieniło? Nie wiem. Wiem, że komuś w Warszawie zaczęły bardzo przeszkadzać niezależne od władzy miejsca. Łatwo się mówi zburzymy - ale burzyć można budynek - a nie ideę, myśl... a ta jest silna. Bardzo silna.

Dziękuję za rozmowę.

Zachęcamy Was do udziału w wydarzeniu NIE DLA LIKWIDACJI TEATRU DRUGA STREFA ( link do wydarzenia ). Zawalczmy o kulturalne miejsca naszego miasta!

Obraz
Obraz
Obraz
mokotówwierzbnoteatry
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)