Wielki powrót do kina nie taki wielki. Jeden szczegół zachwyci widzów
Nadszedł dzień obiecany wszystkim kinomaniakom. Po raz pierwszy od 12 marca można wybrać się na seans do kina. Zapach popcornu, smak coli, wielki ekran i niezapomniane emocje. To wszystko do połowy marca było powiązane z wizytą w kinie. Co z tego zostało?
06.06.2020 | aktual.: 06.06.2020 18:43
Po "wielkim powrocie" kin sprawdziłam na własnej skórze, jak wygląda sytuacja. Na razie wiele wskazuje na to, że "ruch jak na Marszałkowskiej" może nabrać zupełnie nowego, ironicznego, znaczenia.
Kina otwarte, tylko gdzie?
Jest końcówka maja. Premier ogłasza, że 6 czerwca kina zostaną otwarte, a ja zaczynam skakać z radości (ku rozpaczy sąsiadów z dołu). Jako urodzony kinomaniak nie mogłam się już doczekać wielkiego powrotu kinowych premier.
I tak oto nadszedł dzień obiecany, a ja miałam twardy orzech do zgryzienia, bo kina mogą, ale nie muszą być otwarte. Największym wyzwaniem okazało się znalezienie tego otwartego.
Pierwszy wybór to oczywiście multipleksy. Za oknem mojego warszawskiego mieszkania Promenada, a w niej Cinema City, i tu pierwsza niespodzianka. Komunikat na stronie głosi, że kino będzie na razie zamknięte. Od ściany odbijam się również w przypadku Multikina, kina Helios i Cinema 3D. Wszystkie sieci, niczym jeden mąż, postanowiły nie otwierać się 6 czerwca.
Zapalonego i wyposzczonego kinomaniaka to jednak nie zatrzyma. Sięgam głębiej i szukam otwartych kin studyjnych. Atlantic – zamknięte, Praha nieczynna, od drzwi odbijam się również w Kinotece. Po wzmożonych poszukiwaniach znajduję 3 otwarte kina w Warszawie. Do wyboru mam Lunę, Wisłę i Muranów.
Kina po nowemu ze starym repertuarem
Kolejne wyzwanie to wybór filmu. Repertuar nie jest pełen premier. Na ekranach zobaczymy raczej dobrze znane produkcje z początku roku niż nowe filmy. W ofercie m.in. filmy oscarowe "Parasite", "Judy", "1917" albo polskie produkcje "Boże Ciało" i "Hejter".
Ja stawiam na "1917" w kinie Luna. Film zachwalali znajomi, a na dodatek jest promocja i bilet kupuję za jedyne 12 zł. Takiej ceny w sobotę w Warszawie jeszcze nie widziałam.
Przed wejściem do kina spotykam kilka osób, które przyglądają się uważnie repertuarowi. – Fajnie, że kina są znowu otwarte, choć z tego, co wiemy, multipleksy na razie pozostają zamknięte – słyszymy. Na pytanie o to, co sądzą o obecnym repertuarze, odpowiadają, że nowości nie ma i pewnie na razie nie będzie, bo nikt nie wie, jakie będzie zainteresowanie. Najwięksi pewnie poczekają, aż sytuacja wróci do normy. Nasi rozmówcy dostrzegają też plusy tej sytuacji – przynajmniej można nadrobić zaległości – podkreślają z wyraźnym uśmiechem.
Kina znów otwarte, ale na tłumy trzeba zaczekać
Z maseczką na twarzy wkraczam do kina. Pierwsza niespodzianka, nieczynna kasa biletowa. Na szczęście tuż obok znajduję informację, że bilety można kupować w bufecie. Schodzę na dół, a obrazek niczym nie przypomina tego sprzed marca. Zamiast grupek znajomych i gwaru, w lobby zastaję martwą ciszę. W kinie oprócz mnie i obsługi zdaje się nie być żywego ducha. Moje obserwacje potwierdza obsługa. – Jeśli mam być szczery, to ruch na razie jest marny. Trochę przypuszczaliśmy, że może tak być. Na razie osób jest mało, ale może późnym wieczorem będzie ich więcej.
Żeby przykuć uwagę widzów, kino zdecydowało się na wprowadzenie promocji na bilety. – Mamy tanie poniedziałki, a teraz dodatkowo codziennie puszczany jest jeden tzw. Tani Film, na który bilety są tańsze – informuje obsługa. W sobotę był to seans "1917".
Co o powrocie kina sądzą widzowie? – Fajnie, że kina nareszcie się otwierają. Będzie gdzie wyjść ze znajomymi – mówi mi grupa młodych osób. Na pytanie, czy nie boją się wybrać na seans, odpowiadają, że kina dbają o bezpieczeństwo widzów, a i sami starają się zabezpieczać.
Bliżej rozpoczęcia seansu w kinie pojawia się kilku widzów. – Bardzo tęskniłem za kinem. Odkąd jestem na emeryturze, chodziłem na filmy nawet 6-7 razy w tygodniu, więc bardzo mi tego brakowało – mówi nam jeden z widzów. Na pytanie o kwestie bezpieczeństwa odpowiada "podchodzę do tego bardzo spokojnie, aczkolwiek stosuję te zasady, które są ogłaszane".
Kina w nowym reżimie sanitarnym
Właśnie o bezpieczeństwie postanowiliśmy porozmawiać z obsługą kina.
- Powrót do pracy to dla mnie wielka radość. Tęskniłem za tym miejscem, za załogą, kontaktem z widzem. Też jestem kinomaniakiem, więc cieszę się, że nareszcie będę mógł chodzić do kina na filmy – słyszymy.
- Mieliśmy spotkanie z szefem, który wydrukował i przedstawił nam reżim sanitarny. Razem to omówiliśmy, pokręciliśmy się po kinie. Wystawiliśmy dozowniki, nakleiliśmy naklejki i staraliśmy się jak najlepiej przygotować – mówi nam pracownik. Z uśmiechem dodaje, że praca w przyłbicy i maseczce nie należy do najprzyjemniejszych, ale do zasad stosować się trzeba.
Kolejny pracownik zwraca uwagę, że sale są ozonowane codziennie w nocy. – Nie sposób zdezynfekować tak dużej powierzchni, dlatego zgodnie z wytycznymi sale są codziennie ozonowane.
Już po zakończeniu seansu na salę weszła osoba z obsługi, która zdezynfekowała każde z miejsc, które były zajęte podczas projekcji. Trzeba przyznać, że nie było ich zbyt wiele, bo oprócz mnie na sali były 3 osoby.
Kina po nowemu. Kinomaniacy będą tym zachwyceni
Kinomaniaków może zachwycić nie tylko mała liczba widzów, która sprawia, że nikt nie będzie kopał w nasze siedzenie, wybierzemy najwygodniejsze miejsce, ale również fakt, że w kinie chwilowo nie ma ciągu reklam. Start mojego seansu był zaplanowany na godzinę 12:45, poprzedziła go jedna autoreklama i o 12:47 rozpoczął się film.
Po obejrzeniu pierwszego filmu w nowym reżimie nie sposób powiedzieć, że nic się nie zmieniło. Pustki mogą przerażać, ale dla mnie z pewnością były zaletą. Ponowne przyciągnięcie widzów z pewnością będzie nie lada wyzwaniem.
Co był największym wyzwaniem dla mnie jako widza? Oczy już nie te, więc filmy oglądam w okularach korekcyjnych, a najtrudniejsze było założenie maseczki i okularów tak, żeby nie zaparowały mi szkła. Wielu okularników potwierdzi, że do najłatwiejszych to nie należy, ale ostatecznie się udało, więc mogłam cieszyć się seansem.