Warszawa. Kosiarki ruszają na pierwszą misję. Ale łąki kwietne zostają
Miejskie sianokosy stały się sprawą drażliwą. Stawiamy na miejskie łąki, bujnie porastające betonowe przestrzenie - zatrzymują wodę i chronią ekosystem. Ale nie wszędzie zieleń może się panoszyć. Warszawski Zarząd Zieleni tłumaczy, gdzie i po co trzeba będzie w najbliższych dniach wykonać pierwsze tegoroczne cięcia trawników.
"Startujemy z pierwszym koszeniem trawników przyulicznych - niezbędną formą pielęgnacji zieleni niskiej dla jej prawidłowego rozwoju. Termin rozpoczęcia prac ściśle powiązany jest z bieżącymi warunkami pogodowymi. Intensywny przyrost trawników obserwowany w ostatnich tygodniach to właściwy moment na tego rodzaju pielęgnację. Jednocześnie, zgodnie z naszą pro-przyrodniczą polityką - rezygnujemy z koszenia w wybranych strefach np. na terenach łąk miejskich" - oznajmili w mediach społecznościowych ogrodnicy z Zieleni Warszawskiej.
Strona przedstawia też schemat "uważnie opracowanego zróżnicowanego reżimu koszenia warszawskiego Zarządu Zieleni". Okazuje się, że przyrost trawy, sytuacja przyrodnicza i warunki pogodowe obserwowane są na bieżąco. Z wszelkich analiz wynika, że w tym roku można już ruszać z kosiarkami do czynu. W zeszłym roku o tej porze było bardzo sucho i pierwsze koszenie trzeba było przesunąć w czasie. Teraz, po obfitych opadach trawniki miejskie szybko przyrosły, więc czas je troszkę ujarzmić.
Warszawa. Kosiarki ruszają na misję. Ale koszenie nie wszędzie
"Przeprowadzenie pierwszego koszenia trawników przyulicznych w drugiej połowie maja korzystnie wpłynie na kwiaty, które kończą wtedy kwitnienie lub które już przekwitły, np. mniszek. To dobry termin również dla gatunków późno rozwijających się, których kwitnienie przypada na letnie miesiące – lipiec lub sierpień. W maju ich pędy są jeszcze na tyle mało rozwinięte, że koszenie im nie szkodzi. Rośliny te, dzięki wytrzymałości na niedobory wody, zajmą w okresie letnim miejsce wysuszonych przez upały traw i będą cieszyć swoimi kwiatami nas i małe zwierzęta, w szczególności zapylacze" - wyjaśniają miejscy ogrodnicy i ogrodniczki.
Bardzo ważną i dobrą informacją jest ta, która dotyczy używania dmuchaw. Na Mokotowie, jak i w kilku stołecznych dzielnicach, nie wolno z nich korzystać. Na szczęście i nareszcie - będzie mniej pyłu, hałasu i zanieczyszczenia powietrza po użyciu tych urządzeń.
Zarząd Zieleni tłumaczy jednak, że przed zakazem, wydanym przez Sejmik Województwa Mazowieckiego, dmuchaw nie używano w parkach, a jedynie w pasie przy drogach, żeby nie komplikować życia kierowcom.
Warszawa. Koniec dmuchaw. Ręczne sprzątanie potrwa dłużej
Teraz, ponieważ wszystko trzeba będzie wykonać ręcznie, czynności te trwać będą nieco dłużej. "Może również być konieczne chwilowe wstrzymywanie ruchu samochodowego dla zapewnienia bezpieczeństwa pracowników wykonujących prace przy ruchliwych ulicach" - informuje miejska zieleń.
Miejskie trawniki zostaną więc przycięte równiutko w najbliższych dniach. Na tych, których koszenie smuci i przeraża, czekają warszawskie naturalne łąki. Rosną sobie jak chcą w parkach, na skwerach i w pasach drogowych, między innymi w parku Skaryszewskim, na Polu Mokotowskim, w Arkadii, na skarpie mostu Marii Skłodowskiej-Curie i w pasach między jezdniami alei Żwirki i Wigury.