RegionalneWarszawaWarszawa jest centrum filmu w Polsce! [Rozmowa]

Warszawa jest centrum filmu w Polsce! [Rozmowa]

Jak stworzyć film fabularny? Skąd wziąć na to pieniądze i czy internauci mogą pomóc w finansowaniu? Jak być twórcą filmowym w Warszawie - rozmawiamy z twórcami filmu "Strange Sounds" [WIDEO]

Warszawa jest centrum filmu w Polsce! [Rozmowa]

12.11.2013 12:55

Strange sounds” to film sciencie-fiction, zrealizowany przez młodych twórców z Warszawy, Rafała Andrzeja Głombiowskiego (scenarzysta i reżyser) oraz Agnieszkę Adamek (producentka i II reżyserkę). Film, który powstał jako produkcja niezależna,* został częściowo sfinansowany przez internautów* za pomocą tzw. crowdfundingu.

Mimo braku publicznego finansowania, cały proces produkcji filmu realizowany był zgodnie z wymogami profesjonalnej kinematografii i z udziałem zawodowej ekipy filmowej. Twórcy filmu postanowili sami zająć się dystrybucją obrazu w różnych miastach Polski. Rękę do nich wyciągnęło m.in kino Muranów (znane z wspierania ambitnego, niezależnego kina). Zadaliśmy młodym filmowcom kilka pytań:

Jak to jest być twórcą filmowym w Warszawie? Czy stolica jest miejscem o szerszym polu manewru dla twórców filmowych?

Rafał Andrzej Głombiowski: Zdecydowanie Warszawa jest centrum filmu w Polsce. Z jednej strony mieści się tu cała profesjonalna kinematografia, a z drugiej jest tu bardzo sprzyjający klimat dla offu, twórczości niezależnej. Dobra energia wśród ludzi, dużo artystycznych inicjatyw. Do tego kina studyjne, które chcą niezależną twórczość pokazywać. W naszym przypadku bardzo przyjazne okazało się Kino Muranów, które zorganizowało nam premierę, a teraz zaproponowało kolejny pokaz filmu. Nigdzie w Polsce nie ma tylu kin studyjnych i festiwali filmowych, co w Warszawie.

Agnieszka Adamek: Przyjechaliśmy do Warszawy z Trójmiasta właśnie po to, żeby pracować w branży filmowej, bo nie było to możliwe w naszych miastach (Gdańsku i Sopocie). Potem przyszła wielka miłość do stolicy i tego wszystkiego, co nam dała na ścieżce zawodowej i prywatnej.

Wasz film został częściowo sfinansowany przez internautów za pomocą tzw. crowdfundingu. Jaki to procent? Ile czasu zbieraliście pieniądze? Czy powtórzycie ten eksperyment przy następnej produkcji?

R.G.: Budżet każdego filmu składa się z części pieniężnej i z wkładów sprzętowo-osobowych koproducentów, który też się wycenia. W naszym przypadku wartość aportów wielokrotnie przewyższała gotówkę, której mieliśmy niewiele, zaledwie kilkanaście tysięcy. Dzięki crowdfundingowi udało się zebrać mniej więcej jedną trzecią tej kwoty. Zbiórka trwała, o ile pamiętam, coś około trzech miesięcy. Ale w finansowaniu społecznościowym kluczowa jest promocja – bez tego nie uzbiera się nawet złotówki. Myślę, że chciałbym do tego wrócić przy następnym filmie, ale trzeba pamiętać, że crowdfunding to narzędzie raczej do domykania budżetu niż uzbierania całości.

A.A.: Cieszę się, że skorzystaliśmy ze wsparcia internautów, którzy dzięki temu zaangażowali się w całe przedsięwzięcie już na etapie realizacji, a teraz dzielnie nam kibicują i nie mogą się doczekać efektu naszej pracy. Nie jestem jednak pewna, czy chciałabym powtarzać ten krok przy okazji przyszłych projektów. Wierzę, że dzięki udanemu debiutowi jakim jest film „Strange Sounds” uda nam się pozyskać wystarczająco dużo pieniędzy od powołanych do tego instytucji, a crowdfunding pozostawiłabym debiutantom – takim jak my półtora roku temu! Nie róbmy im już konkurencji.

Obraz

Skąd pomysł na SF? Gdzie powstał film?

R. G.: Pomysł na film „Strange Sounds” wziął się z Internetu, gdzie natrafiliśmy na doniesienia i nagrania fenomenu „dziwnych dźwięków” z całego świata. To był punkt wyjścia. Mimo wątku S-F film jest kameralny, akcja rozgrywa się głównie w jednym domu. Kręciliśmy w starej wiejskiej chacie we wsi Lipa koło Przasnysza. Swoją drogą, całkiem niedawno, już długo po skończeniu filmu, dowiedzieliśmy się, że ta wieś znana była od zawsze w okolicy jako wieś czarownic i niewyjaśnionych zjawisk. Część zdjęć do filmu była też realizowana w Warszawie – nasza scenografka Agata Lepacka zbudowała fantastyczne wnętrze w zwykłej, zagraconej piwnicy na Saskiej Kępie.

A.A.: Zawsze ciekawie jest się zmierzyć z kinem gatunku, szczególnie tak niepopularnym w Polsce sience fiction. Gdy do tego czerpie się z tej konwencji, aby stworzyć kino arthousowe, mocno autorskie, jest szansa, że powstanie z tego coś ciekawego. Mam nadzieję, że tak stało się w naszym przypadku.

Kręciliście film zawodowym sprzętem i z udziałem zawodowej ekipy. Młodzi filmowcy nie mają takiej szansy. Czy można taki film jak wasz nakręcić taniej? Gorszym sprzętem?

R.G.: I tak, i nie. Obecnie żyjemy w czasach, gdy film można nakręcić lustrzanką cyfrową z supermarketu za 2 tys. zł. Dla przeciętnego widza obraz z niej nie będzie za bardzo różnił się od obrazu z profesjonalnej kamery. Ale sprzęt to sprawa drugorzędna. Kluczowy jest scenariusz, obsada aktorska, próby z aktorami, przemyślana scenografia, koncepcja zdjęciowa. Myślę, że tu są największe różnice pomiędzy kinem offowym a profesjonalnym (nawet niskobudżetowym). Niemniej jednak ze względu na technikę, a także na dostęp do różnego rodzaju warsztatów filmowych obecnie są bardzo dobre czasy dla młodych, niezależnych filmowców.

A.A.: Zdecydowanie ważniejsze od sprzętu jest element ludzki, a my pracowaliśmy z zawodowymi filmowcami którzy zachwyceni pomysłem zgodzili się pracować bez wynagrodzenia. To było fantastyczne, bo dzięki temu powstał profesjonalny film, choć tak niskobudżetowy. Nie chciałabym jednak już nigdy powtarzać takiej sytuacji. Za każdą, a szczególnie tak twórczą pracę powinno się płacić tym, którzy się w nią angażują całym sercem.

Co powiedzielibyście młodym twórcom, którzy dopiero startują?

R.G.: Żeby nie naśladowali tego, co już widzieli, tylko opowiadali swoim językiem. Oryginalność, nawet kontrowersyjna, jest znacznie ważniejsza od rodzaju użytej kamery.
A.A.:Amen!

Seans filmu „Strange Sounds” odbędzie się w kinie Muranów w pon. 18 listopada, o godz. 21.30. Bilety kosztują 11 zł.
STRONA filmu.

Zobaczcie trailer!

Obraz
Obraz
filmrozmowawywiad
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)