W Warszawie powstanie lokal serwujący psie mięso
Pomysłodawca widzi w tym sposób na rozwiązanie problemu przepełnionych schronisk dla zwierząt
Na stronie my21.pl przeczytaliśmy rozmowę z młodym Wietnamczykiem Jakubem Phamem, który planował otworzyć niewielki lokal gastronomiczny w Warszawie. "Nie będzie szyldu, nie będzie reklamy, nie będzie to lokal w pełnym tego słowa znaczeniu. Raczej spotkania w szerszym gronie, podczas których znajomi, ich znajomi oraz znajomi znajomych będą mogli skosztować czegoś zupełnie innego". Zależało mu, aby to Polacy - a nie znajomi z Azji - przychodzili do lokalu, aby poznać tajniki azjatyckich kulinariów.
Czytaj również: Jest zarzut za martwe psy w zamrażarce
Na miejscu serwuje się kuchnię orientalną. Dla smakoszy ma to być okazja, aby spóbować wszystkiego, co najdziwniejsze i najlepsze z całej Azji. Wszystko, czego nie znajdziemy w normalnej restauracji azjatyckiej w Warszawie.
Bo za drogie, bo przekonanie, że się nie przyjmie, bo zbyt szokujące i dziwne. Ale przecież, gdybyś wszedł w bardzo bliski kontakt z Azjatami-właścicielami np. restauracji chińskiej czy wietnamskiej, to pewnie już dawno mógłbyś kosztować przysmaków niedostępnych dla normalnych gości.
Dalej czytamy, iż w* lokalu Jakub Pham serwuje m.in. popularne w Azji psie mięso*. Co więcej, pomysłodawca widzi w tym sposób na rozwiązanie problemu przepełnionych schronisk dla zwierząt . Jako przykład podaje schronisko w Celestynowie, w którym w złych warunkach trzyma się około 600 psów. Przytacza również historię ze Starachowic, gdzie rada miasta wydała zgodę na uśmiercenie prawie 400 psów .
"Pomyślałem sobie, że gdyby były ubojnie…"
Polskie prawo zakazuje znęcania się nad psami, dręczenia ich, katowania, maltretowania - za to idzie się do więzienia. Jednak samo prawo nie skaże człowieka za zabicie psa w celach kulinarno-konsumpcyjnych. Bo nie ma takiego paragrafu - tłumaczył Wietnamczyk. "Oczywiście nie zamierzam walczyć z wiatrakami i otwierać w Polsce ubojni psów. Mięso będziemy sprowadzić z zagranicy. Nie tylko zresztą psów" - jak czytamy w rozmowie, chodzi również o kocinę.
Jedzenie Jakub Pham postanowił serwować w zakupionym prywatnym mieszkaniu. Jak powiedział, restauracji nie zamierza otwierać, ponieważ wie, że skończyłoby się to niezłą nagonką na jego osobę.
"(...) w domu wychowano mnie inaczej. W dużej tolerancji do kwestii kulturowych. Nie wszystko co tzw. zachodnie i europejskie jest najlepsze i jedyne i nie trzeba tego narzucać innym. Bo tu właśnie szacunek i tolerancja się kończy" - mówi mężczyzna na koniec.
Jak dodaje Jakub Phan: nie organizujcie polowań na czarownice – wasi czworonożni przyjaciele mogą spać spokojnie. Oczywiście do czasu, aż się nimi nie znudzicie, nie zostawicie ich przywiązanych do drzewa w lesie, nie przywiążecie go do samochodu, aby szybciej sobie pobiegły, nie zakatujecie ich drewnianą pała, albo, w najlepszym razie, nie oddacie go do schroniska, bo już Wam się znudził.
Co Wy sądzicie o całej sprawie? Czekamy na Wasze komentarze!
Czytaj również: Restauracja z potrawami z owadów!