W sobotę "Oblężenie Teatru Powszechnego". "Deus Vult". "Katolicy biorą sprawy w swoje ręce"
By zapewnić widzom bezpieczeństwo, teren należący do teatru zabezpieczony zostanie barierkami.
27.05.2017 12:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W związku z najbliższymi pokazami "Klątwy" oraz planowanym zgromadzeniem wokół Teatru Powszechnego apelujemy o pokojowy przebieg wydarzeń i społeczną odpowiedzialność - napisał Paweł Łysak, dyrektor teatru w oświadczeniu, przesłanym w piątek. W sobotę Młodzież Wszechpolska zapowiada "oblężenie" placówki. "Katolicy biorą sprawy w swoje ręce. Dość ubliżania Chrystusowi" - informują Wszechpolacy na swoich stronach.
Na nic zdały się tłumaczenia dyrektora Łysaka, że w spektaklu "Klątwa" nie dochodzi do łamania prawa przez znieważanie obiektów kultu religijnego. - Nieprawdą jest, że nawołuje się w nim do popełnienia przestępstwa. Spektakl zawiera krytykę różnych postaw społecznych, używa się w nim m.in. rekwizytów, nawiązujących do symboli narodowych i religijnych - po to, by pokazać, jak ich wartość jest cynicznie wykorzystywana i zmanipulowana przez grupy interesy grup politycznych - podkreślał w piątek dyrektor Łysak.
Nie przekonało to jednak organizatorów "oblężenia", którzy zapowiadają zbudowanie miasteczka namiotowego, oraz protestowanie "do skutku". - Protest ma wyrażać nasz sprzeciw, wobec bluźnierczej "Klątwy" - pisze rzecznik Młodzieży Wszechpolskiej w liście przesłanym do WawaLove. - Od miesięcy na deskach Teatru Powszechnego mamy do czynienia z bluźnierczą antysztuką, która obraża Świętą Wiarę Katolicką - tłumaczą Wszechpolacy i publikują na swoich stronach obrazy nawołujące do przyłączenia się do dzisiejszego protestu. Możemy na nich zobaczyć m.in. rycerzy z czasów krucjat, czy napis "Deus Vult" (łac. Bóg tak chce”) okrzyk nawołujący wg. legendy do zbrojnej krucjaty. Udział w proteście zapowiedziało kilkaset osób.
Zablokują wejście do budynku?
Jak już informowaliśmy, Hanna Gronkiewicz Waltz wydała wcześniej zakaz demonstracji. rzecznik ratusza tłumaczył, że ta decyzja podyktowana była przebiegiem poprzedniego protestu i tym, że podczas protestu "ma być uniemożliwiony dostęp do instytucji kultury". Sąd uchylił jednak decyzję prezydent , jako łamiącą prawo konstytucyjne obywatela do zgromadzeń.
Dyrektor Teatru Powszechnego podkreśla: "W obliczu nieustannych manipulacji medialnych dotyczących zarówno samego spektaklu, jak i wydarzeń z nim związanych, oświadczamy: szanujemy prawo każdego obywatela do organizowania zgromadzeń w miejscu publicznym pod warunkiem zachowania zasad bezpieczeństwa i porządku publicznego".
Dodaje, że teatr stanowczo sprzeciwia się wyrażanym wprost groźbom urządzania "niepokojowych" manifestacji, a także zapowiedziom "blokady budynku". - Wielodniowa manifestacja, zgłoszona od 27 maja do 1 czerwca br. na wszystkich ulicach wokół teatru budzi uzasadnione obawy o bezpieczeństwo. Organizatorzy oficjalnie zapowiadają "modlitwę wynagradzającą", ale już w mediach społecznościowych wprost zachęcają do agresji - zauważył.
Użyto rac i petard
Łysak przypomina w oświadczeniu, że nawoływanie do nienawiści i blokowanie instytucji kultury narusza przepisy karne oraz konstytucyjną wolność wypowiedzi artystycznej i wolność korzystania z dóbr kultury. Zauważył także, że poprzednie zajścia pod teatrem (m.in. z 21 kwietnia b. r.) "organizowane przez te same radykalnie prawicowe środowiska, w sposób bezpośredni naruszyły porządek publiczny. Użyto rac dymnych i petard, blokowano wejście do teatru, a także doprowadzono do przepychanek z policjantami i widzami".
"Mamy nadzieję, że odpowiednie służby zadbają o bezpieczeństwo widzów i pracowników teatru" - napisał Łysak, dodając, że wokół i wewnątrz teatru działa całodobowy monitoring.
By zapewnić widzom bezpieczeństwo, teren należący do teatru zabezpieczony zostanie barierkami.