Uśmiechnięty nazista czyli zagraj w "Powstanie Warszawskie"
Gdzie kończy się granica nauczania, a zaczyna zwykła chęć zysku? Czy nazistę, który mordował Polaków można pokazać jako uśmiechniętą zabawkę?
24.07.2014 11:35
Firma Cobi wypuściła na rynek klocki z serii "Powstanie Warszawskie". Przeznaczone są dla dzieci powyżej piątego roku życia i przedstawiają m.in. szczęśliwych powstańców, uśmiechniętych od ucha do ucha Niemców oraz wyposażenie wojskowe - karabiny, samochody bojowe. Jest także barykada, na której namalowane są symbole Polski Walczącej. W opisie czytamy, że zabawki "mają upamiętniać Powstanie Warszawskie".
Opinie kupujących są świetne: "Naprawdę świetny zestaw, nic dziwnego że polecany. A ten pistolet maszynowy(błędnie nazywany Schmeisserem) czyli MP40 rewelacyjnie odwzorowany, na 6+. Polecam fanom II wojny". Inny komentarz: "Właśnie złożyłem ten zestaw i jestem autentycznie wzruszony". Sa też komentarze krytyczne - na facebooku firmy ktoś napisał, że klocki są "szarganiem pamięci", a projekt "jest makabrą".
W 1996 roku w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej wystawiono pracę Zbigniewa Libery - "Obóz koncentracyjny". Artysta stworzył siedem pudełek z klockami, imitujących te, w jakich sprzedaje swoje produkty duńska firma, z wykorzystaniem jej logo oraz stosując się do zasady, że na opakowaniu zawsze umieszczone są zdjęcia tego, co z danego kompletu klocków można zbudować..
Instalacja artystyczna wzbudziła wiele kontrowersji, nie dopuszczono jej m.in, do udziału w weneckim Biennale. Krytycy pisali o niej: wygłupy, nonszalancja, swobodne traktowanie bolesnego tematu. Jednak praca Libery mówiła także o tym, jak takie wydarzenia jak np. Holokaust, funkcjonują w kulturze masowej. Dyskusja o wojnie - twierdził artysta - uległa trywializacji.
Tymczasem w sklepie z zabawkami możemy kupić uśmiechniętego nazistę na motocyklu, z pistoletem maszynowym w ręku. Lub barykady ze znakiem Polski walczącej. Historia to niezły biznes, a komercjalizacja Powstania (i nie tylko) stała się faktem i musimy się z tym pogodzić. Tylko czy niektórym, w pogoni za pieniądzem, nie zabrakło zdrowego rozsądku?