Twierdzi, że została zaatakowana w Cafe Foksal za to, że broniła Żydów. Blogerka ostro o tym, jak została potraktowana przez kelnerkę
"Teraz, kiedy sprawa została tak mocno nagłośniona, obawiam się agresji komentujących i niebezpiecznie nakręcającej się na lokal fali nienawiści. Nie o to mi chodziło".
Cafe Foksal znają w Warszawie wszyscy. Ścisłe centrum, codziennie przewijają się tutaj setki ludzi. Cafe Foksal dla wielu ma już teraz inny wymiar. To tutaj Karolina Tobolska, blogerka i jej bliscy zostali zaatakowani i obrażeni przez obsługę. Tak przynajmniej twierdzi sama Karolina Tobolska, na jej blogu gburrek.pl ukazał się wpis: „Katolicyzm po polsku. Jak zostaliśmy zaatakowani w centrum Warszawy przez obsługę Cafe Foksal”.
"Mam trzydzieści dwa lata. Przez trzydzieści dwa lata nigdy nie brałam udziału w bójce, ani nie byłam zmuszona dzwonić na 112. To zmieniło się pierwszego dnia Nowego Roku 2017, kiedy zaatakowano nas w Cafe Foksal" - pisze na swoim blogu Tobolska.
"Kilka godzin wcześniej przywitaliśmy z partnerem i inną parą Nowy Rok. Siedzieliśmy w czwórkę za barem przypadkowo wybranego pubu i rozmawialiśmy. (…) Barmanka okazała się być antysemitką.
Rodzina jednego z nas od wielu lat mieszka w Izraelu i dzień przed opisywanym wydarzeniem nasz przyjaciel właśnie stamtąd wrócił. Nasza rozmowa (…) naturalnie potoczyła się w kierunku żydostwa. Kiedy z ust kolegi padły słowa, że znanych mu Żydów ceni za pracowitość, zaatakowano nas po raz pierwszy. Na razie słowne. – Możecie rozmawiać na takie tematy gdzieś indziej? Ja jestem katoliczką i sobie nie życzę! – krzyknęła do nas barmanka”. W dalszej części autorka bloga twierdzi, że do Cafe Foksal wtargnęli też znajomi barmanki i pobili partnera Karoliny i drugiego przyjaciela.
Od wtorku pod wpisem Karoliny kilkaset komentarzy. W większości agresywnych. Jedni piszą, że "mają dość Żydów w Polsce" („O, dziunia broni żydostwa”), inni atakują Cafe Foksal. Tekst rozprzestrzenia się po sieci. Został udostępniony na stronie KOD-u, na Facebooku powstało też wydarzenie: „Bojkotujemy Cafe Foksal 2017. Dość przemocy i antysemityzmu”. W ciągu kilku godzin wydarzenie udostępniło 2,5 tysiąca osób, 600 zapowiedziało, że będzie bojkotować Cafe Foksal.
Na fanpage'u Cafe Foksal ukazało się oświadczenie. "Cafe Foksal od 24 lat swojego istnienia jest miejscem otwartym na gości o różnym pochodzeniu, wyznaniach i przekonaniach. (…) Dlatego też personel nie pozostał w noc sylwestrową obojętny na zachowanie kilkuosobowej grupy gości godzące w uczucia religijne chrześcijan i upomniał ich, na co zareagowali agresywnie. Niestety relacje w mediach społecznościowych przedstawiają nieprawdziwy obraz zdarzenia (…)".
Karolina Tobolska nie chce rozmawiać na temat swojego wpisu. - Napisałam tylko prawdę - mówi. - Teraz, kiedy sprawa została tak mocno nagłośniona, obawiam się agresji komentujących i niebezpiecznie nakręcającej się na lokal fali nienawiści. Nie o to mi chodziło. - Klasyczny konflikt - komentuje Wiesław Baryła, psycholog społeczny z SWPS. – Dwie wersje i nie do końca wiadomo jaka jest prawda, bo teraz nikt nie przyznaje się do winy. Czy to typowo polskie? Nie, każda grupa broni swoich poglądów, i najczęściej robi to zajadle.
Pośród tysiąca komentarzy niewiele jest racjonalnych. Tylko kilka. Jeden z nich ukazał się na Facebooku, pod utworzonym wydarzeniem: „Bojkotujemy Cafe Foksal 2017”. Oto jego treść: „Byłbym jak najbardziej za bojkotem gdybym zobaczył jakiś dowód”.
- Antysemityzm w Polsce to bardzo delikatna sprawa – uważa Wiesław Baryła. - Jest grupa, dla której walka o wolność, poprawność polityczna jest tak silna, że nawet jeśli nie widzieli czegoś, nie mają dowodów i tak będą się wypowiadać. I druga, o odmiennych przekonaniach, która taką sytuację wykorzysta, aby dać ujście niechęci do żydów. Ci pierwsi będą bronić blogerki, drudzy właścicieli Cafe Foksal. Choć tak naprawdę to sprawa niejako prywatna. Zadziała się między kilkoma osobami - dodaje ekspert.
- Nie słyszałem o tej sytuacji jeszcze, ale niezależnie od tego jaka jest prawda komentarze semickie są w Polsce na porządku dziennym. Często słyszę: „Jedź do Izraela” albo: „Żydzi śmierdzą, są pazerni, oszukują”. Kiedyś szedłem przez centrum Warszawy, akurat trwało Euro, skończył się mecz Polska Rosja. Do domu wracała grupa kibiców. Krzyczeli za mną: „Zaje…ać Żyda”. Co mi doradziła policja? Ucieczkę - opowiada Michał Piróg, tancerz.
- Z otwartymi wyrazami niechęci nie spotkałam się nigdy - mówi Malka Kafka, właścicielka znanej warszawskiej restauracji Tel Avin. - Mam wrażenie, że przez swoje pochodzenie przegrywam w negocjacjach. A, bo przecież skoro żydówka to cwaniara, naciągaczka. Kiedyś usłyszałam wprost: „Oj, pani naród to się umie wykłócać przecież”.
Katarzyna Troszczyńska
Źródło: (kobieta.wp.pl)
Przeczytaj też: Zniszczyli pamiątkową tablicę. Mieszkańcy sami szukają wandala