RegionalneWarszawaTajniacy i ochroniarze uzbrojeni w broń palną. Tak spółdzielnia w Warszawie chciała bronić się przed mieszkańcami.

Tajniacy i ochroniarze uzbrojeni w broń palną. Tak spółdzielnia w Warszawie chciała bronić się przed mieszkańcami.

Jeden uzbrojony ochroniarz, dwóch bez licencji oraz kilku „nieumundurowanych i nie oznakowanych” miało zabezpieczać dzisiejsze walne zgromadzenie Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej Stokłosy w Warszawie.

Tajniacy i ochroniarze uzbrojeni w broń palną. Tak spółdzielnia w Warszawie chciała bronić się przed mieszkańcami.
Źródło zdjęć: © Południe Głos | Facebook
Hubert Orzechowski

Ofertę zabezpieczenia wydarzenia przesłała spółdzielni agencja ochrony. Do dokumentów dotarł Andrzej Rogowski, lokalny dziennikarz i działacz społeczny.

W dokumencie czytamy m.in.: „Ze względu na przewidywaną znaczną ilość uczestników Walnego Zgromadzenia niezbędne będzie zaangażowanie do ochrony dwóch pracowników bez licencji oraz jednego licencjonowanego pracownika w celu zapewnienia odpowiedniego porządku i bezpieczeństwa uczestnikom w czasie trwania Walnego Zgromadzenia”.

Broń palna i środki przymusu bezpośredniego

Dalsza część pisma wyjaśnia, że chodzi o licencję „II stopnia ochrony i nadzoru, a także pozwolenie na służbową broń palną oraz stosowanie środków przymusu bezpośredniego wobec osób zakłócających porządek obrad (…)”. Jednym słowem, na sali obrad miałby przebywać uzbrojony ochroniarz.

To jednak nie wszystko. Firma obiecywała, że w spotkaniu będą uczestniczyć także jej… tajni agenci. Agencja ochrony nie ukrywa swojego profesjonalnego przygotowania: „Obecność tychże pracowników nie będzie budziła podejrzeń, ponieważ są oni członkami Spółdzielni STOKŁOSY a dodatkowo również będą tonowali przejawy słownej agresji jak również wypowiedzi zmierzających do negatywnych emocji i podsycania atmosfery wśród zgromadzonych na sali obrad”.

Budzi to jednoznaczne skojarzenia z czasami PRL i działalnością agentów Służby Bezpieczeństwa, których zadaniem było rozbijanie od środka zebrań opozycyjnych organizacji.

Spółdzielnia ofertę firmy ochroniarskiej przyjęła. Ale do czasu. Obecnie na jej stronie można przeczytać oświadczenie, że zdecydowała się ona nie skorzystać ze „wsparcia osób uzbrojonych”. "Spółdzielnia nie skorzystała z tej oferty w zaproponowanym zakresie. Zarząd uznał za zbędne korzystanie ze wsparcia osób uzbrojonych" - czytamy. Podkreśla się jednak, że korzystanie z usług ochrony jest normalną praktyką na zebraniach członków spółdzielni.

Dzisiejsze walne zgromadzenia ma się odbyć na terenie uczelni Vistula. Skontaktowaliśmy się z pełnomocnikiem rektora uczelni ds. bezpieczeństwa Michała Jasińskiego. Stwierdził on, że podczas przygotowań nie było mowy, by zgromadzenie zabezpieczały osoby uzbrojone w broń palną.

- To są spotkania, w których bierze udział zwykle 300-400 osób. Są na nich porządkowi, ale ich rola ogranicza się do kierowania ruchem - powiedział w rozmowie z money.pl. Jak podkreśla, przedstawicielka spółdzielni stwierdziła, że nigdy nie było takiego zamiaru, aby walne zgromadzenie miała ochraniać uzbrojona osoba.

- Walne zgromadzenia przypominają wiece polityczne. Przychodzą na nie ludzie różnej maści: niezadowoleni, ci którzy chcą coś załatwić albo się po prostu wyżalić – mówi money.pl Rogowski.

Uczestniczyć w obradach walnego zgromadzenia mają prawo uczestniczyć wszyscy członkowie spółdzielni. Ile jest to osób w przypadku Stokłosów? Trudno powiedzieć, ale samych mieszkań wchodzących jej w skład są cztery tysiące.

- Przyjętym jest, że zawsze przy wejściu jest jakaś osoba, która pilnuje, żeby nikt poza członkami spółdzielni nie wchodził na salę. Ale po co ochrona w środku, w dodatku uzbrojona? – pyta Rogowski.

Na zebraniach spółdzielni do incydentów oczywiście dochodzi. Zaledwie dwa dni temu na walne zgromadzenie innej warszawskiej spółdzielni „Wyżyny” nie została wpuszczona lokalna działaczka społeczna Hanna Wróbel z Inicjatywy Mieszkańców Ursynowa. Wedle relacji lokalnych mediów miała ona usłyszeć, że „powinna dostać w pysk”. Wróbel nie została wpuszczona mimo posiadania pełnomocnictwa od członka spółdzielni.

Ogromna inwestycja spółdzielni

Na dzisiejszym walnym zgromadzeniu Stokłosów jednym z dyskutowanych tematów ma być przejęcie starego pawilonu przy ulicy Jastrzębowskiego 22. Obecnie spółdzielnia Stokłosy współdzieli ją z inną spółdzielnią SIM Ursynów. Na walnym zgromadzeniu ma zostać podjęta decyzja o odkupieniu od Ursynowa praw do gruntu i budynku, aby na miejscu pawilonu zbudować budynek (najprawdopodobniej biurowo-usługowy).

Obraz
© WP.PL | AR

- Zarząd wystąpi do walnego zgromadzenia o uchwalenie zgody na wydanie 10 mln zł – twierdzi Rogowski. Jego zdaniem zarząd i rada nadzorcza nie są merytorycznie przygotowani do rozporządzania takimi pieniędzmi.

- Wnioskuję, aby przenieść ten punkt porządku obrad na wrzesień, aby członkowie mogli lepiej dowiedzieć się, na czym polega ta inwestycja. Na razie nie wiadomo o niej nic – uważa Rogowski.

Dziennikarze niemile widziani

Zwróciliśmy się do spółdzielni Stokłosy o umożliwienie obserwowania dzisiejszych obrad walnego zgromadzenia. Jednak p.o kierownika działu organizacyjnego przekazała nam, że zarząd nie zgadza się na udział naszego dziennikarza w obradach. Poinformowano nas także, że prezes spółdzielni jest zbyt zajęty, aby z nami porozmawiać.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)