Szarpanina w tramwaju. ZTM: "kontroler nie przekroczył uprawnień"
Z raportu ZTM wynika, że "zdarzenie miało całkiem inny przebieg niż ten opisany przez pasażerkę".
Kilka tygodni temu opisaliśmy sytuację, która przydarzyła się mieszkance stolicy w tramwaju w Warszawie. Kobieta twierdziła, że podczas kontroli biletów kontroler "rzucił ją na ziemię". Zarząd Transportu Miejskiego: "kontroler wykonywał swoje obowiązki zgodnie z obowiązującymi go przepisami".
Pani Aleksandra Szewc jechała tramwajem nr 22 10 czerwca w południe w stronę centrum. Była umówiona na rozmowę rekrutacyjną w jednym ze sklepów w Złotych Tarasach. Gdy wysiadała na przystanku Dworzec Centralny, poczuła szarpnięcie.
Z relacji pani Aleksandry wynikało, że nie słyszała, gdy kontroler poprosił pasażerów o okazanie biletów. - Stałam przy drzwiach. Miałam w uszach słuchawki i nie słyszałam, że jest kontrola biletów. Gdy tramwaj zatrzymał się na przystanku, zrobiłam krok do przodu i wtedy mnie złapał – tłumaczyła.
Kobieta potwierdziła, że miała ważny bilet. - Miałam skasowany bilet jednorazowy, a na nim jest skasowana godzina. Postaram się go znaleźć. Nie chodzi o to, że ja nie chciałam go pokazać kontrolerowi, tylko nie wiedziałam, że kontrola się odbywa – powiedziała.
WawaLove.pl skontaktowało się wtedy tej sprawie z rzecznikiem Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. - Po donosach medialnych rozpoczęliśmy przeprowadzanie wnikliwego postępowania wyjaśniającego, po którym z pewnością przekażemy wszystkie informacje - poinformował nas rzecznik ZTM Igor Krajnow.
Pracownicy ZTM-u postanowili przyjrzeć się sprawie i przeanalizowali monitoring z pobliskiej okolicy. Na stronie internetowej ZTM-u opublikowali oświadczenie, z którego wynika, że "zdarzenie miało całkiem inny przebieg niż ten opisany przez pasażerkę”.
"Pani Aleksandra siedziała z przodu tramwaju tyłem do kierunku jazdy. Ok. godz. 13.10 do tramwaju przednimi drzwiami wszedł kontroler, rozpoczął kontrole idąc w kierunku środka pojazdu” – czytamy w oświadczeniu. "Na widok kontrolera pasażerka wstała z fotela i skierowała się do drugich drzwi. Kontroler podszedł również do pani Aleksandry stojącej przy drzwiach. Kilkukrotnie poprosił ją o okazanie ważnego biletu. Najpierw po polsku a potem, z powodu braku reakcji ze strony pasażerki, również po angielsku. Pani Aleksandra nie reagowała. Nie zareagowała również w sytuacji kiedy kontrolerowi udało się złapać z nią kontakt wzrokowy” – informuje ZTM.
Z raportu wynika, że kobieta była nerwowa. Gdy tramwaj zatrzymał się na przystanku, kobieta chciała z niego jak najszybciej wysiąść.
"Pracownik ZTM wskazał jej miejsce, w którym chciał zakończyć procedurę kontroli. Wtedy pasażerka próbowała uciekać omijając, a gdy to nie przyniosło efektu, odpychając kontrolera, który przytrzymał ją za odzież. Wtedy Pani Aleksandra zaczęła się szamotać, usiłując się wyrwać. Przewróciła się na chodnik. Przez cały czas głośno krzyczała. Gdy udało się jej podnieść z chodnika, wykorzystując chwilę nieuwagi ze strony kontrolera, do którego w międzyczasie podszedł jego kolega z zespołu, pani Aleksandra wyrwała się i uciekła w kierunku przejścia podziemnego. Kontrolerzy nie próbowali jej gonić ze względów bezpieczeństwa (dużo ludzi, schody, tłok)” – czytamy na stronie ZTM.
Pracownicy ZTM uważają, że kontroler nie przekroczył swoich uprawnień. "Nie zachował się w sposób niestosowny. Wykonywał swoje obowiązki zgodnie z obowiązującymi go przepisami oraz zgodnie z zasadami współżycia społecznego” – dodają.
*Przeczytaj też: Dwumetrowy wąż w mieszkaniu. "Ukrył się za szafką" *