Stolica bez refundacji in vitro?
"Wiemy, że w niektórych samorządach taki program jest wprowadzany, nie jesteśmy w stanie i nie możemy tego oceniać, na podstawie jakich przepisów samorządy decydują się na takie działanie" - komentuje miasto.
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przedstawiła opinię dotyczącą projektu refundacji zabiegów in vitro, złożonego przez Partię Razem. "To żart" - komentują dokument ratusza działacze wspomnianego ugrupowania i prezentują własną opinię prawną. Decyzja miasta jest zaskakująca, gdyż podobny program został przyjęty np. w Łodzi. "W naszej opinii oraz w opinii naszych radców i mecenasów, nie jest to zgodne z przepisami prawa" - komentuje rzecznik miasta. Wiele osób doszukuje się powiązań pomiędzy decyzją władz, a konserwatywnymi poglądami prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz, która miałaby blokować finansowanie. Ratusz stanowczo temu zaprzecza.
- Biuro prawne Hanny Gronkiewicz-Waltz podaje w wątpliwość legalność finansowania in vitro przez samorządy, ale nie uzasadnia takiej opinii ani jednym sensownym argumentem prawnym - mówi Mateusz Olechowski, pełnomocnik komitetu inicjatywy i członek warszawskiego zarządu Partii Razem. - Opinia została napisana albo na polityczne zamówienie, albo przez kogoś o rażącej niekompetencji. Innej możliwości po prostu nie ma.
Tezę o nielegalności finansowania in vitro przez samorządy wspiera m.in. następujący cytat, zaczerpnięty z książki prawniczki specjalizującej się w prawie medycznym: „działania w zakresie opracowywania programów polityki zdrowotnej przez gminy będą ukierunkowane na działania profilaktyczne”. - Wystarczy otworzyć tę książkę, aby przekonać się, że fragment został wyrwany z kontekstu i nie odnosi się do legalności finansowania zabiegów medycznych przez samorządy. Autorka przewiduje po prostu, że gminy będą realizować głównie projekty z zakresu profilaktyki, i rzeczywiście tak jest w praktyce. Użycie cytatu jest czystą manipulacją - oburza się Olechowski.
Opinia ratusza
"W przypadku programów polityki zdrowotnej dot. leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego, wątpliwości może budzić ocena, na ile przedmiotowy program jest "skuteczny" i "bezpieczny" i "w jakim terminie umożliwia osiągnięcie wyznaczonych celów". (...) Mając na uwadze powyższą wątpliwość, nie można również ostatecznie rozstrzygnąć o dopuszczalności finansowania zabiegów in vitro z budżetu gminy" - czytamy w opinii urzędu miasta.
Zdaniem Partii Razem opinia prawna ratusza podaje także w wątpliwość samą skuteczność zabiegów in vitro. - Po pierwsze, opinia prawna nie jest miejscem na ocenę skuteczności procedur medycznych, bo radcy prawni nie mają do tego żadnych kompetencji. Po drugie, mamy rok 2016 i in vitro jest powszechnie zaakceptowaną i cenioną metodą leczenia niepłodności - komentuje Beata Gniazdowska, członkini Razem zaangażowana w inicjatywę. - Skuteczność i bezpieczeństwo zabiegów in vitro zostały potwierdzone przez gremia medyczne i nie powinno to być już przedmiotem dyskusji.
Rzecznicy Hanny Gronkiewicz-Waltz wielokrotnie mówili, że refundacja in vitro przez samorząd byłaby niezgodna z prawem i powoływali się przy tym na swoje biuro prawne. - Tymczasem w opinii biura takich mocnych stwierdzeń nie znajdziemy - zauważa Gniazdowska. - Autorzy twierdzą jedynie, że istnieją „wątpliwości” oraz że „nie da się jednoznacznie rozstrzygnąć”. "Reprezentanci Prezydent Warszawy powinni wytłumaczyć się teraz z wprowadzania opinii publicznej w błąd" - twierdzi Partia Razem
Błędy merytoryczne w opinii przedstawionej przez ratusz
Członkowie Razem zwracają uwagę, że opinia zawiera także proste błędy merytoryczne. Jej autorzy krytykują komitet inicjatywy np. za to, że nie wystąpił do Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji o zaopiniowanie projektu. Z ustawy wynika zaś jasno, że zrobić to może tylko samorząd.
- W ten sposób biuro prawne, próbując wytknąć zaniedbanie nam, zwraca uwagę na zaniedbanie własnego urzędu - mówi Olechowski. - Ratusz ma nasz projekt od prawie dwóch miesięcy i wciąż nie wystąpił do Agencji o opinię, która jest obowiązkowa. Takie granie na zwłokę jest obraźliwe dla niemal dwudziestu tysięcy osób, które podpisały się pod projektem, oraz nieludzkie wobec osób cierpiących na niepłodność i czekających na uchwalenie refundacji. To typowa „brudna” polityka, której Polki i Polacy mają już po dziurki w nosie - dodaje polityk Razem.
Razem: "To element gry politycznej Hanny Gronkiewicz-Waltz"
Według Razem, opinia to część gry politycznej Hanny Gronkiewicz-Waltz, która nie chce programu refundacji zapłodnienia pozaustrojowego ze względu na swoje przekonania religijne. - To karygodne i smutne. Prezydent nie może blokować dostępu do leczenia i szansy na wymarzone dziecko z powodu własnych poglądów. Nie ma też prawa łamać sumień swoich pracowników i kazać im pisać opinii prawnej pod swoją nieprawdziwą tezę - podsumowuje Olechowski. - Otrzymaliśmy właśnie opinię napisaną przez Pawła Judka ze Spółki Partnerskiej Radców Prawnych „Działyński i Judek”. Jest absolutnie jednoznaczna: nie ma żadnych przeciwwskazań dla refundacji in vitro przez samorząd - dodaje.
Programy refundacji zabiegów in vitro działają już m.in. w Częstochowie, Sosnowcu oraz Łodzi. Kolejne miasta pracują nad ich wprowadzeniem. Partii Razem udało się zebrać podpisy pod projektem programu refundacji także w Koszalinie. - Platformo, nie blokuj in vitro dla Warszawy! - apeluje partia.
Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza: "To jest zadanie Ministerstwa Zdrowia i NFZ, nie samorządu"
- Finansowanie procedur medycznych nie jest zadaniem własnym samorządów. Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia odpowiadają za koszyk procedur oraz za finansowanie i wskazanie procedur medycznych, które będą finansowane. Jest to zatem zadanie tych instytucji, a nie zadanie gminy. Stąd też taka decyzja. Natomiast jeśli radni zdecydują inaczej, po pogłębionej analizie, to oczywiście decyzja należy do nich - mówi WawaLove Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to jedna z procedur, która pomaga tysiącom osób mieć dziecko, natomiast z punktu widzenia formalnego, w naszej ocenie, nie jest to zadanie gminy, a jest to jak wspomniałem, zadanie Ministerstwa Zdrowia i NFZ. Poza tym ministerstwo miało program wsparcia in vitro i być może należałoby w ministerstwie zastanowić się, czy udałoby się go wznowić na kolejne lata? - zastanawia się Milczarczyk.
"Poglądy nie mają nic do rzeczy"
Ratusz odpiera zarzuty, iż decyzja ma ścisłe powiązanie z konserwatywnymi poglądami prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. - Poglądy nie mają tutaj absolutnie nic do rzeczy. Jest to kwestia związana z przepisami. W naszej ocenie, po naszej analizie przepisów, które dotyczą tego w jaki sposób można finansować procedury medyczne, wskazane jest wprost, że jest to po stronie władzy centralnej (Ministerstwa Zdrowia). My możemy oczywiście finansować różnego rodzaju programy profilaktyczne, szczepienia itp., natomiast nie są to takie procedury medyczne, które wymagają hospitalizacji, czy nawet kwestii związanych z ambulatoryjnym podejściem. To jest kwestia związana np. ze szczepieniem, a nie zabieg medyczny w rozumieniu całej procedury in vitro - tłumaczy rzecznik urzędu miasta.
Samorządy innych miast finansują in vitro
- Wiemy, że w niektórych samorządach taki program jest wprowadzany, nie jestem w stanie i nie mogę tego oceniać na podstawie jakich przepisów samorządy decydują się na takie działanie. W naszej opinii oraz w opinii naszych radców prawnych i mecenasów, zgodnie z przepisami prawa nie jest to możliwe. Zatem jest to tylko kwestia kompetencji, a kompetencje leżą w tym momencie po stronie Ministerstwa Zdrowia - wyjaśnia Milczarczyk.
- Przepisy są jednakowe dla wszystkich. Samorządy funkcjonują w tym samym systemie prawnym. Natomiast przyznam, że nie chciałbym zastanawiać się, w jaki sposób oraz w ramach jakich przepisów radni samorządów wyprowadzili taką tezę, że miasto, gmina czy samorząd, może finansować tego typu procedury medyczne - dodaje Bartosz Milczarczyk.
Przeczytaj też: Kino Femina jednak bez kina? Pozostanie tylko nazwa przystanku?