Spytaliśmy warszawiaków, czy zapłacą grzywny za Hannę Gronkiewicz-Waltz. Oto, co usłyszeliśmy
Czy mieszkańcy zgodzą się zapłacić karę prezydent Warszawy? Sprawdź co odpowiedzieli zapytani warszawiacy.
07.08.2017 15:33
Prezydent stolicy oświadczyła, że nie zamierza zapłacić nałożonej na nią grzywny. - To nie jest grzywna osoby Gronkiewicz-Waltz, to komisja weryfikacyjna nałożyła grzywnę na prezydenta miasta stołecznego Warszawy - tłumaczyła sama zainteresowana. Zapytaliśmy mieszkańców, czy zgodziliby się na wspólne zapłacenie kary.
Kancelaria adwokacko-radcowska reprezentująca prezydent stolicy dowodzi, że grzywnę 12 tys. zł nałożoną przez komisję na prezydent powinni zapłacić… warszawiacy.
Prezydent stolicy we wtorek skierowała do komisji "za pośrednictwem swoich pełnomocników" pismo stwierdzające, iż "to nie Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie pokrywała grzywny, które komisja nakłada za niestawiennictwo przed komisją (...), a kary grzywny zostaną uiszczone przez budżet Warszawy, przez wszystkich warszawiaków".
- Zauważyć należy, że postanowienia w przedmiocie grzywny zostały skierowane do Prezydenta m. st. Warszawy, jako organu wykonawczego (...), a nie do Hanny Gronkiewicz-Waltz (jako osoby fizycznej - przyp. red.) - cytuje "Fakt" jedno z pism skierowanych przez prawników do Komisji Weryfikacyjnej.
"Fakt" podał jednocześnie, że prezydent Warszawy jest reprezentowana, "naturalnie nie za darmo", przez jedną z "najbardziej renomowanych kancelarii w stolicy" - Kancelarię Adwokacko-Radcowską Pociej, Dubois, Kosińska-Kozak.
Za kilkukrotne niestawienie się przed komisją weryfikacyjną ds. warszawskiej reprywatyzacji Hanna Gronkiewicz-Waltz musi zapłacić łącznie 12 tys. złotych grzywny.
Reakcja komisji
- Jest to skandaliczne stanowisko pani prezydent. Tym bardziej bulwersujący jest fakt, że w celu przekazania tego stanowiska pani prezydent wynajęła prywatną kancelarię, za zapewne niemałe pieniądze - stwierdził członek komisji Sebastian Kaleta.
Jak ocenił na konferencji prasowej Kaleta, nie ma "konieczności ponoszenia dodatkowych kosztów" obsługi prawnej przez miasto, ponieważ "miasto zatrudnia w ratuszu kilkudziesięciu co najmniej radców prawnych na etatach, którzy mogą wykonywać te czynności, które pani prezydent zleca na zewnątrz".
- Apelujemy również do miasta, by miasto pomagało komisji wyjaśniać reprywatyzację, bo - przypominam - decyzje komisji, które ewentualnie uchylają decyzje zwrotowe, powodują, że majątek wraca do miasta, czyli do wszystkich warszawiaków - dodał.
"To nieetyczne"
W piątek do sprawy odnieśli się w przedstawiciele Nowoczesnej. "Hanna Gronkiewicz-Waltz chciałaby przerzucić odpowiedzialność za płacenie kar, które są na nią nakładane przez komisję weryfikacyjną na ratusz, na miasto. Uważamy, że jest to całkowicie niezrozumiała, nieetyczna i niewłaściwa decyzja ze strony Hanny Gronkiewicz-Waltz" - powiedział na briefingu zorganizowanym przed stołecznym ratuszem Sławomir Potapowicz, sekretarz regionu warszawskiego Nowoczesnej. Dodał, że na dzisiaj jest to kwota 12 tysięcy złotych.
"Uważamy, że Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna wziąć odpowiedzialność za to, że nie stawia się przed komisją, a nie obciążać kosztami nakładanych na nią osobiście kar" - powiedział. Jak dodał, że jeżeli prezydent stolicy nie jest w stanie sama pokryć kosztów, to on proponuje, aby Platforma Obywatelska pokryła za nią te należności.
Przedstawiciele Nowoczesnej mają nadzieję, że Rada Warszawy zajmie się sprawą obciążania stołecznego budżetu kosztami niestawiennictwa Gronkiewicz-Waltz przed komisją. "W innym przypadku będzie to wyglądało jak zwykłe dojenie miasta na poczet kosztów, które powinna ponosić Hanna Gronkiewicz-Waltz. Przykłady Chmielnej 70, Twardej 8 i 10 pokazują jak bardzo istotne i ważne jest, żeby Hanna Gronkiewicz-Waltz pojawiała się przed komisją weryfikacyjną" - powiedział Potapowicz.
Kandydat Nowoczesnej na stanowisko prezydenta Warszawy i członek komisji weryfikacyjnej Paweł Rabiej przyznał, że sam nie głosował nigdy za nałożeniem kar na prezydent stolicy, ale uważa powinna ona stawiać się przed komisją. Dodał że "w tym przypadku oczywiście mamy do czynienia z zachowaniem skrajnie nieodpowiedzialnym i nieetycznym".
źródło: PAP
Przeczytaj też: Pożar lasu pod Warszawą. Spłonęło kilkaset metrów kwadratowych