Śpiewak ostro o wiceprezydencie stolicy. Obarcza go winą za nielegalne wycięcie pomnika przyrody
Chodzi o leszczynę turecką rosnącą przy ul. Traugutta.
Miejski aktywista Jan Śpiewak skrytykował Michała Olszewskiego, wiceprezydenta Warszawy, za decyzje podejmowane w sprawie pomnika przyrody. Chodzi o drzewo, które rosło przy Ogrodzie Saskim i zostało nielegalnie wycięte w ubiegły weekend.
Śpiewak zarzuca Olszewskiemu, że ten wiedział o nielegalnej wycince. Chodzi o leszczynę turecką - pomnik przyrody rosnący przy ul. Traugutta, na działce należącej do prywatnej firmy. Inwestor od kilku lat ubiegał się o możliwość postawienia w tym miejscu dużego biurowca. Zwracał się już do stołecznego ratusza o pozwolenie na wycięcie drzewa. Olszewski poinformował wczoraj, że nie wydał deweloperowi zgody na wycinkę.
"Łap złodzieja"
Jednak wpis Jana Śpiewaka zaprzecza słowom wiceprezydenta. "Wiceprezydent Olszewski rok temu zwrócił się o zdjęcie ochrony z pomnika przyrody" - napisał na Facebooku. "Pomnik w weekend wycięto otwierając drogę do budowy apartamentowca na nielegalnie zreprywatyzowanej działce. Dzisiaj ten sam wiceprezydent krzyczy, że będzie składał zawiadomienie w tej sprawie na policję. Tutaj jednak powinno wkroczyć CBA. To złodziej często najgłośniej krzyczy ‘łap złodzieja” - dodał.
Zdaniem aktywisty w stołecznym ratuszu doszło do wielu nieprawidłowości. "Ratusz coraz bardziej przypomina administrację z jakiejś republiki bananowej. Afera reprywatyzacyjna nic nie zmieniła. Kasa od deweloperów dalej leci szerokim strumieniem. Nasza bronią jest społeczne zaangażowanie i dokumenty. One póki co nie płoną" - napisał.
Śpiewak do postu dołączył również wniosek o zniesienie leszczynie tureckiej statusu pomnika przyrody. Dokument pochodzi ze stycznia 2016 roku i jest podpisany m.in. przez Olszewskiego i Gronkiewicz-Waltz.
Michał Olszewski odniósł się do zarzutów stawianych w jego kierunku. Na swoim facebookowym profilu przyznał, że w sierpniu 2015 roku właściciel nieruchomości skierował wniosek o zdjęcie ochrony z drzewa stojącego na jego posesji przy ul. Traugutta.
"Wniosek ten, jak każdy dotyczący ochrony pomnikowej, a wpływa ich nawet kilkadziesiąt rocznie, jest poddawany analizie, a w przypadku podjęcia wątpliwości (tak było w tym przypadku) zasięga się opinii dendrologa, który analizuje stateczność drzewa i potencjalne zagrożenia dla mieszkańców przebywających w pobliżu” – wyjaśnia wiceprezydent.
Dalej pisze: "W sytuacji jeśli zebrane opinie i ekspertyzy wskazują na zagrożenie zdrowia lub życia, sprawa zawsze kierowana jest do Rady Miasta z uwagi na to, że to właśnie Rada jako organ podejmuje decyzję w tym zakresie. Nieskierowanie projektu pod obrady Rady może być zawsze podstawą do stawiania zarzutów jakiemukolwiek urzędnikowi, w sytuacji, gdyby jego zaniechanie doprowadziło do faktycznego sprowadzenia zagrożenia na zdrowie lub życie”.
Jesteś świadkiem zdarzenia w Warszawie, które jest dla Ciebie ważne? Widzisz coś ciekawego? Skontaktuj się z nami przez Facebooka lub na wawalove@grupawp.pl.
*Przeczytaj też: Hakerzy przejęli ekran LED znanego centrum handlowego? Może to zrobić każdy *