RegionalneWarszawaSąd likwiduje swoją siedzibę ze względu na skażone powietrze. "Mieszkańcy zostali z problemem"

Sąd likwiduje swoją siedzibę ze względu na skażone powietrze. "Mieszkańcy zostali z problemem"

Mieszkańcy biją na alarm. Z powodu skażonego powietrza ich stan zdrowia ciągle się pogarsza.

Sąd likwiduje swoją siedzibę ze względu na skażone powietrze. "Mieszkańcy zostali z problemem"
Karol Lewandowski

22.12.2016 16:08

Sąd Okręgowy w Warszawie postanowił zlikwidować siedzibę II Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów przy ulicy Skierniewickiej w Warszawie. Powodem tej decyzji było silnie zanieczyszczone powietrze oraz skażone grunty w tym rejonie. Zanieczyszczenia na tym terenie mają ścisły związek z działalnością byłych zakładów fotochemicznych FOTON oraz budową osiedla mieszkaniowego. Okoliczni mieszkańcy nieustannie organizują protesty przeciwko realizacji tej inwestycji. - Coraz częściej dostaję informację o pogarszającym się stanie zdrowia osób mieszkających w tej okolicy - mówi WawaLove Aneta Skubida, radna dzielnicy Wola.

- Zdecydowaliśmy się zlikwidować siedzibę II Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów przy ul.Skierniewickiej w Warszawie - mówi WawaLove.pl Ewa Leszczyńska-Furtak, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie. - Spowodowane jest to silnym skażeniem powietrza w tamtym rejonie. Nie możemy narażać zdrowia naszych pracowników. W tej chwili szukamy lokalizacji, gdzie moglibyśmy przenieść swój oddział. Obecnie działa jeszcze tylko jedna nasza placówka przy ul Złotej - dodaje

Dużym problemem dla sądu jest przymus tymczasowego zlikwidowania tzw. "niebieskiego pokoju", w którym przesłuchiwane były dzieci. - Mamy na szczęście możliwość korzystania z pomieszczenia przy dawnej fundacji "Dzieci niczyje". Takie pokoje znajdują się także w sądach rejonowych, są wprawdzie niecertyfikowane, ale przystosowane do przesłuchiwania dzieci - mówi Leszczyńska-Furtak.

Niepokojące objawy u mieszkańców

Sąd, ze względu na fatalną jakość powietrza likwiduje swoją siedzibę, na taki przywilej nie mogą sobie pozwolić osoby mieszkające w pobliżu skażonych terenów. - Mieszkańcy zostali niestety z tym problemem - mówi WawaLove Aneta Skubida, radna dzielnicy Wola. - W grudniu organizowaliśmy protest w tej sprawie. Przyszło około 70 osób. Założyliśmy maski, by pokazać jak bardzo boimy się o zdrowie. Coraz częściej dostaję informację o pogarszającym się stanie zdrowia osób, mieszkających w tej okolicy. Objawy są bardzo różne. Zawroty głowy, duszności, odczyny skórne, a nawet poparzenie przełyku - mówi Skubida.

"Do tej pory nikt nie umarł"

Mieszkańcy robią badania na zawartość fenolu w organizmie, który z kolei jest dowodem na obecność rakotwórczego benzenu. Część przebadanych osób miała przekroczoną normę. Jak dotąd badania zrobiła tylko niewielka grupa osób. - Co istotne, jednym z argumentów urzędników, którzy nie zajęli się jeszcze tą sprawą jest rozbrajający argument, że "do tej pory nikt nie umarł" - mówi Aneta Skubida. Pomimo tego, że dotychczas nie było ofiar, należy pamiętać, że objawy mogą pojawić się po kilku latach, co niestety lekceważą urzędnicy.

Skażenie wód gruntowych

Niestety nie mówi się o tym, że problemem jest skażenie wód gruntowych, które przy okazji budów przedostają sie do powietrza i trują mieszkańców. Zaznacza się tylko jeden problem, że pokrzywdzone osoby źle adresują swoje zapytania i postulaty do poszczególnych instytucji i należałoby ich przeszkolić. - Po prostu ręce opadają - mówi radna Skubida. - Nikt nie chce się tym zająć, następuje przerzucanie odpowiedzialności - dodaje.

Podczas jednego ze spotkań radnych Woli, ze strony samorządowców padały argumenty mówiące o tym, że "niemożliwe jest, by te skażenia śmierdziały". Mieszkańcy wyraźnie mówią - "My czujemy!". Radni szli jednak w zaparte - "absolutnie nie ma takiej możliwości". - - Wyniki badań, udostępnione mi przez sąd są jednoznaczne. Tam nie jest bezpiecznie - mówi nam Aneta Skubida.

Nowe źródła skażeń?

Problem narasta. Pojawiają się kolejne podejrzenia mówiące o źródle skażeń. Pierwotnie była to jedna działka dewelopera, który buduje w pobliżu osiedle. Teraz mowa jest już o drugiej i trzeciej, na której także występują zanieczyszczenia. Mimo tego, że druga działka była "remediowana" (oczyszczana) ze skażonej ziemi, jak się wydaje nie zabezpieczono dokładnie terenu. - Nie widać było żadnego rozpiętego namiotu oraz innych niezbędnych przy oczyszczaniu warunków. Podejrzenie pada także na trzecią budowę przy skrzyżowaniu ul. Siedmiogrodzkiej i Rogalińskiej, gdzie dawniej miesciły się zakłady chemicczne H. Dąbrowskiego. To jest potężny problem, którym nikt z urzędników nie chce się zająć - mówi Skubida.

"Ratusz wiedział o skażeniach"

- Ratusz wydał zgodę na budowę osiedla na terenach dawnej fabryki FOTON w momencie, gdy doskonale wiedział o skażeniach w tym miejscu - mówi radna Skubida. Początkowo mówiło się nawet o współczuciu dla dewelopera, który "nagle" odkrył, że teren jest skażony. To bardzo ciekawe, że nikt nie przypuszczał, iż na terenach dawnych zakładów chemicznych mogą się kryć się skażenia. Nie przyznawano się także, że w karcie informacyjnej przedsięwzięcia, która jest dokumentem, jaki inwestor składa na potrzeby wydania pozwolenia na budowę, zostały wyłączone badania gruntu, które jasno mówiły o skażeniach na tym terenie - dodaje Skubida.

Zapytaliśmy o szczegóły wydania pozwolenia na budowę przez władze ratusza. Czekamy na odpowiedź ze strony miasta.

Wielokrotnie prowadzone były badania w sprawdzające jakość powietrza i gruntów w tym miejscu. Wyniki były jednoznacznie negatywne. Nic nie wskazuje na to, by ten stan rzeczy się zmienił, głównie ze względu na wspomniane powyżej inwestycje oraz prowadzone w tym miejscu prace związane z rozbudową II linii metra. Prognozy na przyszłość nie są przyjazne. Czas, by władze przestały uchylac się od odpowiedzialności i rozwiązały problem mieszkańców, których stan zdrowia sukcesywnie się pogarsza.

Obraz
sąddeweloperlikwidacja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)