Rzeź Woli - zbrodnia nierozliczona

"Każdego mieszkańca należy zabić, nie brać żadnych jeńców".

Obraz

71 lat temu o godzinie 7.00 rano "siły odsieczy" rozpoczęły szturm na Wolę. W eksterminacji cywilnej ludności dzielnicy zginęło niemal 65 tys. jej mieszkańców. Była to prawdopodobnie największa jednorazowa masakra cywilów dokonana w Europie w czasie II wojny światowej, a zarazem największa w historii pojedyncza zbrodnia popełniona na narodzie polskim.

Himmler wydał rozkaz: "każdego mieszkańca należy zabić, nie brać żadnych jeńców". Oddział Reinfartha i brygada Dirlewangera realizowała tę dyrektywę z całą bezwzględnością. Esesmani i policjanci mordowali bez względu na wiek i płeć każdego schwytanego Polaka. Zbiorowym egzekucjom towarzyszyły gwałty na kobietach i dziewczynkach oraz masowa grabież. Cywilów, których nie zamordowano od razu, pędzono w charakterze „żywych tarcz” na powstańcze barykady.

„Któż by te bóle i te rany krwawe / malować umiał dobranymi słowy, / co teraz oczy me ujrzały łzawe! / Nie starczy na to naszej ludzkiej mowy, / bo ani język, ni umysł nasz mały / do zrozumienia onych nie gotowy” – takimi słowami Dante Alighieri rozpoczął pieśń opisującą piekło. Jednak nawet dantejskie rymy nie są w stanie oddać tragizmu tamtego dnia. Gdy język poematu zawodzi, a wyobraźnia staje się zbyt mała, warto sięgnąć do wspomnień tych, którzy piekła doświadczyli na ziemi.

"W dniu 5.08.1944 r. wpadł do naszego domu oddział około 6 uzbrojonych żołnierzy niemieckich, rzucając granaty do mieszkań i wołając, by mieszkańcy wychodzili (raus). Wyszłam, prowadząc dwóch moich synków, Zygmunta lat 9 i Tadeusza lat 6. (…) Żołnierze zapędzili naszą grupę pomiędzy mieszkaniem dozorczyni a trzepakiem, otaczając ją dookoła, ograbili nas z kosztowności. Na środku podwórka ustawili karabin maszynowy, dali do nas salwę. (…) Gdy strzały seryjne umilkły, posłyszałam pojedyncze strzały z pistoletu.

Zobaczyłam, iż żołnierze chodzą pomiędzy zwłokami, dobijając z pistoletu lub kolbą karabinu żyjących jeszcze, którzy poruszali się lub jęczeli. Syn mój Zygmunt musiał się poruszyć, ponieważ, już odchodząc od miejsca, gdzie leżeliśmy, żołnierz niemiecki strzelił mu dwa razy w skroń, po czym syn mój skonał" - zeznała w 1946 roku Janina Mamontowicz podczas przesłuchania w Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce.

Władysław Pec, kontroler MZK, podczas przesłuchania w 1947 roku opowiedział swoją historię: "Około 12-tej Niemcy podpalili fabrykę makaronów, zaczęło w piwnicy robić się zbyt gorąco, ludność cywilna wyszła w liczbie 57 mężczyzn i nieco więcej kobiet z dziećmi. Ja i 10 mężczyzn ukryliśmy się jeszcze w piwnicy, po chwili jednak żandarmi przeszukujący piwnicę wykryli nas przy pomocy psa i wyciągnęli na podwórze. (…) Po odejściu kobiet z podwórza nam mężczyznom kazano stanąć pod parkanem murowanym z rękoma podniesionymi do góry, potem nastąpiły salwy z karabinu maszynowego. Strzelający celował w głowę. Otrzymałem postrzał w rękę, w okolicy kostki. (…) Zalała mnie krew z podniesionej ręki i upadłem. Gdy salwy i jęki ucichły, usłyszałem pojedyncze strzały. Żandarmi chodzili pomiędzy trupami, trącali leżących nogą, sprawdzając, czy kto jeszcze żyje, po czym dobijali pojedynczymi strzałami.

Po pewnym czasie, leżąc z twarzą zakrytą okrwawioną ręką, usłyszałem gwar od strony ulicy, potem salwy, jęki, błagania o litość i pojedyncze strzały. Zorientowałem się, że przybyła nowa grupa do rozstrzelania. Potem przyprowadzono jeszcze pięć razy grupy do rozstrzelania, przywaliły mnie dwa trupy. Egzekucja trwała do godz. 18-tej z przerwami na dobijanie i doprowadzenie coraz nowych grup. (…) Leżałem pod trupami bez ruchu (bojąc się dobicia) aż do godz. 12 w nocy. Potem, ze względu na to, że panowała cisza, wyczołgałem się z fabryki makaronów do domu przy ul. Płockiej 25, który stał w płomieniach".

Heinrich Friedrich Reinefarth nigdy nie odpowiedział za swoje zbrodnie. Po wojnie był zachodnioniemieckim politykiem. W latach 1951–1967 burmistrzem miasta Westerland, a w 1958–1967 posłem do landtagu w Szlezwiku-Holsztynie. Zmarł 7 maja 1979 w Westerland.

Hołd ofiarom

Dziś o godz. 18.00, pod pomnikiem Pamięci 50 tysięcy Mieszkańców Woli Zamordowanych przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego 1944, przy zbiegu ul. Leszno i al. Solidarności, odbędzie się oficjalna uroczystość w hołdzie ofiarom rzezi na Woli. Zabrzmi również koncert piosenek patriotycznych „Pamięci walczących i pomordowanych na Woli”. Na koniec uroczystości uczestnicy przejdą w pochodzie, wspominając poległych.

Źródło zeznań ocalałych: "Zbrodnie okupanta hitlerowskiego na ludności cywilnej w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku (w dokumentach)", Wydawnictwo MON

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Słowa Tuska w Berlinie. "Aż nie chce się wierzyć!"
Słowa Tuska w Berlinie. "Aż nie chce się wierzyć!"
Wyniki Lotto 01.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 01.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Weto prezydenta. Zbigniew Bogucki tłumaczy powody
Weto prezydenta. Zbigniew Bogucki tłumaczy powody
Ruch Nawrockiego. Cztery ustawy podpisane, jedno weto
Ruch Nawrockiego. Cztery ustawy podpisane, jedno weto
"Tak nie można robić". Gen. Polko wytknął błąd Nawrockiemu
"Tak nie można robić". Gen. Polko wytknął błąd Nawrockiemu
Kaczyński krytykuje Tuska za wypowiedź o reparacjach od Niemiec
Kaczyński krytykuje Tuska za wypowiedź o reparacjach od Niemiec
Kolejne weto Nawrockiego. Jest komunikat
Kolejne weto Nawrockiego. Jest komunikat
Media w Budapeszcie: upada sojusz polsko-węgierski
Media w Budapeszcie: upada sojusz polsko-węgierski
Rozmowy pokojowe. Zełenski wskazał "najtrudniejszą kwestię"
Rozmowy pokojowe. Zełenski wskazał "najtrudniejszą kwestię"
Trump znów się chwali. Mówi o „historycznej szansie”
Trump znów się chwali. Mówi o „historycznej szansie”
Uderzył w karetkę na sygnale. Cztery osoby w szpitalu
Uderzył w karetkę na sygnale. Cztery osoby w szpitalu
Macron dopiekł Putinowi. "Nie ma tam niezależnych instytucji"
Macron dopiekł Putinowi. "Nie ma tam niezależnych instytucji"