Trwa ładowanie...

Przez obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej muszą zapłacić 600 zł. "To bandytyzm"

"Wydarzył się totalny bandytyzm"

Przez obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej muszą zapłacić 600 zł. "To bandytyzm"
d1odqjh
d1odqjh

W poniedziałek o czwartej rano na ul. Bednarskiej w Warszawie odholowano 26 samochodów. Chodziło o zakaz parkowania w związku z obchodami rocznicy katastrofy smoleńskiej. Właściciele pojazdów, głównie mieszkańcy Starówki, o zakazie nie wiedzieli. Gdy się obudzili, samochodów już nie było. Teraz, jeśli chcą odzyskać auta, muszą zapłacić 600 złotych mandatu.

- Wydarzył się totalny bandytyzm. Dziś około czwartej nad ranem wywieziono 26 samochodów zaparkowanych na ul. Bednarskiej nie uprzedzając o tym właścicieli i nie wysyłając żadnych powiadomień - mówi WawaLove.pl Artur Mościcki, mieszkaniec ul. Bednarskiej, któremu zabrano samochód. - Mój sąsiad, lekarz od chorób serca, nie mógł pojechać do pacjentów dziś rano, bo mu zabrano samochód bez uprzedzenia - dodaje. Mieszkańcy natychmiast podjęli działanie i zadzwonili do straży miejskiej, aby dowiedzieć się, gdzie są ich pojazdy. Okazało się, że jeśli chcą je odzyskać, muszą zapłacić 600 złotych. Tyle wynosi mandat i koszt holowania. Mościcki od razu podejrzewał, że samochody usunięto ze względu na obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej, ponieważ ul. Bednarska dochodzi do Krakowskiego Przedmieścia, gdzie przez cały dzień trwają uroczystości.

Sytuacja przypomina film "Matrix"

Mieszkańcy twierdzą, że znaki zakazu parkowania i zatrzymywania się na ul. Bednarskiej postawiono w niedzielę wieczorem, czyli kilkanaście godzin przed odholowaniem. - Nawet gdyby ten znak został postawiony wcześniej, to człowiek ma prawo wyjechać na kilka dni, więc o takich zmianach należy powiadomić telefonicznie lub w jakikolwiek inny sposób. Mamy prawo, żeby tam parkować - mówi wzburzony mieszkaniec. Lokatorzy sami próbują ustalić kto wydał decyzję o usunięciu samochodów spod ich domów i jak mogą je teraz odzyskać.

- Sytuacja przypomina film "Matrix". Pracownicy Zarządu Dróg Miejskich nie udzielają informacji przez telefon. Więc jeśli chcemy dowiedzieć się, co się wydarzyło musimy zwolnić się z pracy i przejechać pół miasta. Sąsiedzi dzwonili też do straży miejskiej, ale odesłano ich do ZDM-u. Drogowcy twierdzą, że to decyzja miasta. Urząd Miasta uważa, że tak zadecydowała policja ze względów bezpieczeństwa - mówi Mościcki i dodaje, że mieszkańcy chcą jedynie odzyskać swoje samochody, ponieważ muszą jutro rano dojechać do pracy i zawieźć dzieci do placówek pedagogicznych.

5 dni przez uroczystościami

- Jeśli ktoś postawi samochód w miejscu, gdzie prawo to zabrania, czyli gdzie stoją tabliczki B 36 („zakaz zatrzymywania się") albo T24 ("pozostawiony pojazd zostanie usunięty na koszt właściciela") bądź w miejscu przeznaczonym dla osoby niepełnosprawnej to niewymagana jest zgoda kierowcy na odholowanie. Decyzję o zmianie organizacji ruchu i postawieniu znaków podejmuje zarządca - wyjaśnia WawaLove.pl rzecznik straży miejskiej w Warszawie.

d1odqjh

- Czasową organizację ruchu zawsze wprowadza organizator wydarzenia - wyjaśnia w rozmowie z WawaLove.pl Paweł Olek z ZDM-u. -Niezależnie czy to będzie uroczystość o randze państwowej, czy wydarzenie sportowe. Organizatorem uroczystości związanych z rocznicą katastrofy smoleńskiej było Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, na zlecenie którego oznakowanie na ulicy Bednarskiej wprowadziła prywatna firma. rzecznik dodaje, że zastrzeżenia dotyczące zasadności odholowania należy kierować do straży miejskiej lub policji. - Natomiast reklamacje dotyczące należności finansowych związanych z usuwaniem i przechowywaniem pojazdów proszę kierować do Zarządu Dróg Miejskich - podkreśla Olek..

Według informacji, do których dotarł nasz portal, znaki zostały ustawione przez firmę Graffton Projekt na zlecenie Ministerstwa Kultury i dziedzictwa Narodowego, organizatora obchodów rocznicy. - Znaki ustawiliśmy we wtorek - mówi WawaLove Maciej Chmielewski z Graffton Projekt. Według prawa, powinny się one pojawić na 5 dni przez rozpoczęciem się uroczystości, wszystko jest więc zgodne z prawem.

Właściciele samochodów, którzy nie zauważyli nowych znaków zakazu i z przyzwyczajenia postawili samochody na swoich, stałych miejscach, muszą zapłacić teraz 600 zł kary. Zapowiadają, że będą walczyć o anulowanie tych mandatów. Na pytanie, jakie maja na to szanse, rzeczniczka Straży Miejskiej mówi twardo: - żadne.

Autor: Katarzyna Zając.

d1odqjh
d1odqjh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1odqjh
Więcej tematów