Pruszków. Śmierć dziecka pod kołami karetki. Sprawca nie stawił się w zakładzie karnym
Pięć i pół roku więzienia wymierzył sąd kierowcy karetki, który śmiertelnie potrącił na przejściu dla pieszych dziewięcioletnią dziewczynkę wracającą ze szkoły. Mężczyzna składał apelację, jednak druga instancja podtrzymała wyrok. Skazany 7 maja miał rozpocząć odbywanie kary, jednak nie stawił się w zakładzie karnym.
Do tragicznych wydarzeń doszło w kwietniu 2019 roku w Pruszkowie przy ulicy Promyka. Dziewięciolatka wracała ze szkoły. Przechodziła przez przejście dla pieszych. Przepuszczał ją kierowca samochodu osobowego. Wtedy jednak nadjechała karetka na sygnale, pędząca z prędkością 100 kilometrów na godzinę. Pojazd medyczny potrącił dziecko na pasach. Dziewczynki nie udało się uratować.
Karetka nie jechała do chorego, nie wiozła także pacjenta. Kierowca włączył sygnał, bo - jak uzasadniał w zeznaniach - chciał szybciej dotrzeć do szpitala i przyjąć kolejne zlecenia.
Prokurator zażądał dla mężczyzny za śmiertelne potrącenie ośmiu lat pozbawienia wolności. Sąd pierwszej instancji orzekł jednak karę pięciu i pół roku więzienia. Apelacja od wyroku nic nie zmieniła w podejściu sędziów. W drugiej instancji po raz kolejny orzeczona została wina kierowcy.
Pruszków. Śmierć dziecka pod kołami karetki. Sprawca nie stawił się w zakładzie karnym
To, według uzasadnienia wyroku, kara za wyprzedzanie na przejściu dla pieszych, jazdę z prędkością 101 km na godzinę w terenie zabudowanym i włączenia sygnałów dźwiękowych w karetce bez pacjenta, które to działania przyczyniły się do śmierci dziecka. Według sądu oskarżony świadomie łamał przepisy, jego zachowania nie uzasadniała chęć ratowania życia, co mogło być w innych okolicznościach częścią jego zawodowych obowiązków.
Mężczyzna miał się stawić 7 maja 2021 roku do odbycia kary. W zakładzie karnym nie pojawił się do tej pory.
Mama zmarłej dziewięcioletniej Ewy w rozmowie z reporterem TVN24 nie kryje rozgoryczenia. - Czekamy aż mężczyzna, który zabił naszą córkę, pójdzie do więzienia. Od uprawomocnienia wyroku minęło dziesięć miesięcy. Kiedy to się stanie? - zastanawia się matka dziewczynki.