Prace Beksińskiego wyjadą z Warszawy. Stołeczne instytucje "nie zainteresowane"
Po czterech latach poszukiwań w stolicy miejsca na prace artysty, znaleziono takie w... Krakowie
Piotr Dmochowski, marszand Zdzisława Beksińskiego przez prawie cztery lata szukał w Warszawie miejsca na stałą wystawę prac artysty. O kłopotach ze znalezieniem takiego miejsca pisaliśmy jeszcze w maju 2013 roku . Dmochowski zaoferował nieodpłatne przekazanie stolicy aż sześćdziesięciu obrazów polskiego malarza. W końcu zamordowany dokładnie 10 lat temu Beksiński - co prawda urodzony w Sanoku - w stolicy spędził większość swojego życia. Marszand malarza postawił tylko jeden warunek - obrazy miałyby mieć w Warszawie stałą, bezpłatną dla zwiedzających ekspozycję.
I tu pojawił się problem - okazało się, że w całej stolicy nie ma miejsca dla prac Zdzisława Beksińskiego. Ofertą zainteresował się wprawdzie burmistrz Śródmieścia, Krzysztof Czubaszek, a Dmochowski zgodził się nawet na inną lokalizację (marszand podkreślał, że obrazy Beksińskiego powinny znaleźć przestrzeń godną prac mistrza) jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło. Rozmowy prowadzone były m.in. z Muzeum Sztuki Nowoczesnej, CSW, Zachętą, Muzeum Narodowym oraz Muzeum Warszawy. Jednak albo instytucje nie były zainteresowane, albo nie potrafiły znaleźć pieniędzy.
- Mógłbym je sprzedać indywidualnym klientom, ale wolę, żeby były zgromadzone w jednym miejscu - podkreślał Dmochowski. Wystosowano też petycję obywatelską w tej sprawie . Podpisało się pod nią prawie 12 tys, osób.
W imieniu wszystkich mieszkańców stolicy, obywateli Polski, ludzi rozsądnych, kochających polską kulturę, szczególnie twórczość geniusza Beksińskiego, apelujemy do wszelkich fundacji, stowarzyszeń, galerii, do ludzi majętnych oraz wszystkich innych osób, które mogą pomóc w zatrzymaniu kolekcji w Warszawie, w miejscu godnym, możliwym do odwiedzenia przez każdego chętnego. Nie można pozwolić, by ta unikalna, światowej sławy kolekcja dzieł trafiła w ręce prywatnych kolekcjonerów. Szanujmy naszą kulturę! Zachowajmy naszą tożsamość. - można było m.in. przeczytać w petycji.
W ubiegłym roku Piotr Dmochowski dostał od Hanny Gronkiewicz-Waltz oficjalne pismo odmowne w tej sprawie. Powodem odmowy był brak pieniędzy. Jak informuje dziś Gazeta.pl, pracami jednego z najwybitniejszych współczesnych polskich malarzy zainteresowało się Nowohuckie Centrum Kultury. To tam trafią ostatecznie prace Beksińskiego. Krakowskie muzeum ma otrzymać 100 rysunków, 50 obrazów i 90 fotografii artysty. Niedawno w muzeum odbyła się wystawa praca malarza. W ciągu dwóch tygodni obejrzało ją 20 tys. osób i jak czytamy w serwisie, w kolejce stanął osobiście prezydent Krakowa.
Zdzisław Beksiński został zamordowany w swoim mieszkaniu w Warszawie przy ulicy Sonaty 6/314 w nocy z 21 na 22 lutego 2005 roku, na kilka dni przed swymi 76. urodzinami. Zabójcą okazał się 19-letni Robert K. On sam, jego ojciec, matka i siostry od lat pracowali dla artysty, zajmując się dokonywaniem drobnych napraw i sprzątaniem. Motywem morderstwa miała być odmowa przez Beksińskiego udzielenia sprawcy skromnej pożyczki.
Przeczytajcie też: Warszawskie pomniki do remontu!