Polański miał kręcić najnowszy film w Warszawie. Przeniesie produkcję za granicę?
Zbigniew Ziobro skierował do Sądu Najwyższego kasację wyroku, uniemożliwiającego wydanie Romana Polańskiego USA. Czy będzie miało wpływ na produkcję "Sprawa Dreyfusa"?
01.06.2016 13:00
Najnowszy film Romana Polańskiego "Sprawa Dreyfusa" ma być produkcją na miarę kręconego w Warszawie "Pianisty", za którego polski reżyser został nagrodzony Oskarem oraz Złotą Palmą. Zakrojony na wielką skalę thriller polityczny i szpiegowski, opiera się na historii afery Dreyfusa, która wydarzyła się we Francji na przełomie XIX i XX wieku.
- Rozmawiamy na razie o budżecie w granicach 35 milionów euro. Akcja filmu dzieje się w Paryżu na początku XX wieku, będziemy musieli zbudować dużą scenografię. Właśnie dlatego odwiedzamy polskie studia - mówił w czerwcu 2014 roku podczas wizyty w Polsce producent filmów Romana Polańskiego, Robert Benmussa.
"Ma powstawać w dwóch warszawskich studiach"
Wymienił on również kilka czynników, które musiałyby zostać spełnione, by produkcja filmu odbywała się w naszym kraju. - Nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji. Zależy ona od co najmniej dwóch warunków. Pierwszy to warunek techniczny, który zależy od studiów filmowych i już na tym etapie wiemy, że został wypełniony. Drugi to warunek bezpieczeństwa. Musimy mieć pewność, że kręcenie tego filmu nie zostanie przerwane ze względów prawnych. Potrzebujemy oficjalnego potwierdzenia na piśmie, iż status Romana Polańskiego w Polsce jest zupełnie bezpieczny - przyznał Benmussa, odnosząc się tym samym do toczącego się w naszym kraju procesu o ekstradycję reżysera do USA.
Na początku stycznia 2015 roku Roman Polański zdradził na konferencji prasowej, że film ma powstawać w dwóch warszawskich studiach. W październiku krakowski sąd ogłosił natomiast, że nie dopuści do ekstradycji reżysera do Stanów Zjednoczonych. Miesiąc później krakowska Prokuratura Okręgowa postanowiła nie składać zażalenia na postanowienie sądu i wydawało się, że sprawa jest zamknięta.
"Uzasadnienie postanowienia sądu, bardzo obszerne i szczegółowe w treści, zawiera wyczerpujące ustalenia dotyczące stanu faktycznego sprawy, kompletne wskazanie podstaw prawnych rozstrzygnięcia, a także w sposób logiczny przedstawia tok rozumowania i wnioskowania sądu" - napisała prokuratura w komunikacie.
- Cieszę się, że zaufałem polskiej sprawiedliwości. Sprawa, mam nadzieję, jest zakończona w Polsce. Trudno jest opowiedzieć, ile to zabiera czasu, wysiłku, energii i jak cierpi z tego powodu moja rodzina, moje otoczenie, moi współpracownicy. Mam nadzieję, że to się wreszcie skończy - mówił podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej Roman Polański i dodał: - Mogę w każdym razie trochę odetchnąć.
Nawet 70 proc. z 35 mln euro
We wtorek okazało się jednak, że sprawa ekstradycji Romana Polańskiego do USA będzie miała dalszy ciąg. Decyzją ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry do Sądu Najwyższego skierowano kasację dotyczą odmowy ekstradycji reżysera. Sprawa jest szeroko komentowana w światowych mediach. Biorąc pod uwagę słowa Roberta Benmussa może mieć również wpływ na ostateczną decyzję odnośnie produkcji filmu "Sprawa Dreyfusa".
- Nawet 70 procent, z wynoszącego ponad 35 milionów euro budżetu filmu, miało zostać w Polsce. Duża część zdjęć miała być kręcona w naszym kraju - mówi adwokat reżysera, mecenas Jerzy Stachowicz i dodaje: - Na ten moment Roman Polański jest bezpieczny. Postanowienie sądu pierwszej instancji jest ostateczne, więc nie grozi mu ekstradycja. Kasacja jest nadzwyczajnym środkiem odwoławczym. Jeżeli Sąd Najwyższy w ogóle przyjmie ją do rozpoznania, to może ją oddalić lub przekazać sprawę do ponownego rozpoznania.
W opinii reprezentującego interesy Romana Polańskiego mecenasa Jana Olszewskiego film na pewno powstanie, ale obecnie ciężko jest powiedzieć czy będzie kręcony na terenie Warszawy. - Niewykluczone, że nie będzie to jedyna inwestycja, która nie dojdzie do skutku na terenie naszego kraju z powodu tego, co się obecnie dzieje. Roman Polański jest sentymentalnie związany z Polską, a w szczególności z Krakowem. Chciałby tu pracować i jak najczęściej przyjeżdżać, ale jak widać nie wszystkim się to podoba - dodaje.
Oczekiwanie na decyzję SN
Bardzo ostrożnie do sprawy kasacji wyroku oraz jej ewentualnego wpływu na powstanie "Sprawy Dreyfusa" w Polsce podchodzi Tomasz Dąbrowski, szef Polskiej Komisji Filmowej. - Minister Ziobro miał prawo złożyć kasację, a sprawa ma obecnie charakter wyłącznie prawny. Na razie nie ma sensu rozważać tego, co się stanie "gdy". Poczekajmy na decyzję SN. Wówczas będziemy mogli mówić o jej ewentualnych skutkach - tłumaczy i dodaje: - Na tym etapie jestem bardzo powściągliwy. To są bardzo poważne sprawy i nie jest to jedyny projekt, który pojawił się na horyzoncie, a mógłby być ewentualnie dotknięty. Jednak tak jak powiedziałem, dopóki nie ma decyzji SN, nie warto nad tym dywagować.
Dąbrowski przyznał również, że żadne ostateczne decyzje odnośnie do tego projektu jeszcze nie zapadły. - Duże projekty potrzebują czasu, a obecnie trwają przygotowania, rozmowy i poszukiwania obsady. Producent wyraził zainteresowanie robieniem tego filmu w Polsce, ale jaka jego część tu powstanie na razie nie wiadomo. Musimy poczekać na decyzję Roberta Benmussy - kończy kończy szef Polskiej Komisji Filmowej.