Policja zna już nazwisko kierowcy, który urządził sobie rajd ulicami Warszawy - dowiedzieliśmy się wczoraj w komendzie stołecznej. Mimo iż śledczy mają informacje, że piratem był Robert N., to jednak nawet nagrania z monitoringu nie dają pewności, że to on siedział za kierownicą. Zdjęcia nie są bowiem zbyt wyraźne. - informuje TVP.info. Do prokuratorów trafiły nagrania z monitoringu jednej ze stacji benzynowych. Zatrzymał się przy niej pirat drogowy, a kamera uchwyciła twarz kierowcy siedzącego w samochodzie. Materiał nie jest wyraźny.
Przeczytajcie: Kierowca z białego BMW kpi sobie z policji!
– Aby przedstawić komukolwiek zarzuty, musimy mieć mocny materiał dowodowy. – powiedział tvp.info prok. Paweł Wierzchołowski, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów. Niestety, zdaniem rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie, materiał dowodowy nadesłany z policji uprawdopodabnia, że sprawca to Robert N., ale jest niewystarczający.
W ocenie warszawskiej prokuratury na razie nie ma podstaw do postawienia zarzutów ani zatrzymania. Wiele wskazuje więc na to, kierujący białym BMW M3 uniknie odpowiedzialności za swój czyn.
O całej sprawie informowaliśmy Was w sobotę . Na szokującym nagraniu widać, jak BMW M3 pędzi przez miasto, ścigając się jednocześnie z motocyklistami. Wielokrotnie jadzie pod prąd, skręca ze środkowego pasa, przeciska się na milimetry między samochodami. Podczas 35 kilometrowego pościgu mężczyzna popełnił ponad 80 wykroczeń.