RegionalneWarszawaPies zginął na torach. Drugi nie chciał go zostawić

Pies zginął na torach. Drugi nie chciał go zostawić

Zwierzęta były ze sobą do ostatniej chwili. Przez dłuższy czas nikt nie chciał im pomóc.

Pies zginął na torach. Drugi nie chciał go zostawić

04.01.2017 17:58

Wzruszająca historia z okolic Warszawy . Na torach niedaleko Pomiechówka znaleziono dwa owczarki niemieckie. Jeden z nich już nie żył, a drugi trzymał głowę na swoim towarzyszu. Pomogli im sokiści i Fundacja Wzajemnie Pomocni.

O całej sprawie fundacja poinformowała na Facebooku. Do zdarzenia miało dojść w poniedziałek wieczorem w okolicach przystanku kolejowego Brody Warszawskie nieopodal Pomiechówka. Przedstawiciele fundacji dostali sygnał, że na torach leżą dwa psy. To często uczęszczana trasa, a pociągi jeżdżą tam z prędkością sięgającą nawet 160 km/h, dlatego natychmiast pojechali na miejsce. Jak się okazało, jeden z psów już nie żył, a drugi był ranny. Sprawę pierwszy opisał portal tvnwarszawa.pl

Ponad 12 godzin na torowisku

- Świadkowie mówili, że trzymał głowę na swym martwym towarzyszem, a gdy przejeżdżał nad nim pociąg chował łeb pod ciało kolegi. Był zszokowany i obolały, warczał gdy ktoś się zbliżał, więc ludzie bali się go dotknąć - można przeczytać na profilu Fundacji Wzajemnie Pomocni.

Psy leżały na torach ponad 12 godzin, jednak wcześniej nikt nie zareagował. Dopiero upór jednego ze strażników ochrony kolei i pracownicy kontroli ruchu przyniósł pomoc. - Poruszyli niebo i ziemię, dzwoniąc absolutnie wszędzie gdzie mogli, w tym także na policyjny numer alarmowy - bez reakcji, aż wreszcie ktoś skierował ich do nas. Nie wygląda na to, aby drgnęły jakiekolwiek służby łącznie ze schroniskiem w Nowym Dworze, do którego pan Sokista dzwonił i jak powiedział nie uzyskał pomocy - twierdzą przedstawiciele fundacji.

Pies cały poobijany i obolały

Ostatecznie martwy pies został zabrany przez firmę zajmującą się utylizacją padłych zwierząt. Drugie zwierzę trafiło do lecznicy. Jego stan był jednak bardzo zły.

- Już się prawie nie ruszało, temperatura ciała wynosiła niespełna 35 stopni. Dzielne, mądre psisko - dostało kroplówki, środki przeciwwstrząsowe, przeciwbólowe i przeciwkrwotoczne. Jest potwornie poobijany i obolały. Łapy całe, żadnych widocznych dużych zranień - relacjonuje fundacja.

Owczarek doznał jednak urazu głowy i kręgosłupa, ma też uszkodzoną miednicę. Nie można również wykluczyć, że doszło do obrażeń wewnętrznych. Jednak ostatnio jego stan powoli się poprawia - Psiak ma się lepiej, podniosła mu się temperatura, je i pije, załatwia się, więc pęcherz, o który się baliśmy, na szczęście nie pękł podczas wypadku. co także cieszy. Łapy zachowały czucie. Niestety psiak nie wstaje - informują przedstawiciele Fundacji Wzajemnie Pomocni.

Nikt nie pomógł

Wciąż trwają poszukiwania właściciela psa. Okazuje się, że już dzień przed wypadkiem mieszkańcy pisali na lokalnych forach internetowych o dwóch błąkających się psach. Nikt jednak nie zareagował. Być może wtedy udałoby się uniknąć tragicznego wypadku.

Fundacja sama finansuje leczenie zwierzaka. Dlatego prosi o pomoc. Szczegóły można znaleźć na facebookowej stronie Fundacji Wzajemnie Pomocni .

Źródło: tvnwarszawa/Facebook/Wawalove.pl

(Autor: MO)

Obraz
Obraz
psyfundacjazwierzęta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)