Pies zginął na torach. Drugi nie chciał go zostawić
Zwierzęta były ze sobą do ostatniej chwili. Przez dłuższy czas nikt nie chciał im pomóc.
Wzruszająca historia z okolic Warszawy . Na torach niedaleko Pomiechówka znaleziono dwa owczarki niemieckie. Jeden z nich już nie żył, a drugi trzymał głowę na swoim towarzyszu. Pomogli im sokiści i Fundacja Wzajemnie Pomocni.
O całej sprawie fundacja poinformowała na Facebooku. Do zdarzenia miało dojść w poniedziałek wieczorem w okolicach przystanku kolejowego Brody Warszawskie nieopodal Pomiechówka. Przedstawiciele fundacji dostali sygnał, że na torach leżą dwa psy. To często uczęszczana trasa, a pociągi jeżdżą tam z prędkością sięgającą nawet 160 km/h, dlatego natychmiast pojechali na miejsce. Jak się okazało, jeden z psów już nie żył, a drugi był ranny. Sprawę pierwszy opisał portal tvnwarszawa.pl
Ponad 12 godzin na torowisku
- Świadkowie mówili, że trzymał głowę na swym martwym towarzyszem, a gdy przejeżdżał nad nim pociąg chował łeb pod ciało kolegi. Był zszokowany i obolały, warczał gdy ktoś się zbliżał, więc ludzie bali się go dotknąć - można przeczytać na profilu Fundacji Wzajemnie Pomocni.
Psy leżały na torach ponad 12 godzin, jednak wcześniej nikt nie zareagował. Dopiero upór jednego ze strażników ochrony kolei i pracownicy kontroli ruchu przyniósł pomoc. - Poruszyli niebo i ziemię, dzwoniąc absolutnie wszędzie gdzie mogli, w tym także na policyjny numer alarmowy - bez reakcji, aż wreszcie ktoś skierował ich do nas. Nie wygląda na to, aby drgnęły jakiekolwiek służby łącznie ze schroniskiem w Nowym Dworze, do którego pan Sokista dzwonił i jak powiedział nie uzyskał pomocy - twierdzą przedstawiciele fundacji.
Pies cały poobijany i obolały
Ostatecznie martwy pies został zabrany przez firmę zajmującą się utylizacją padłych zwierząt. Drugie zwierzę trafiło do lecznicy. Jego stan był jednak bardzo zły.
- Już się prawie nie ruszało, temperatura ciała wynosiła niespełna 35 stopni. Dzielne, mądre psisko - dostało kroplówki, środki przeciwwstrząsowe, przeciwbólowe i przeciwkrwotoczne. Jest potwornie poobijany i obolały. Łapy całe, żadnych widocznych dużych zranień - relacjonuje fundacja.
Owczarek doznał jednak urazu głowy i kręgosłupa, ma też uszkodzoną miednicę. Nie można również wykluczyć, że doszło do obrażeń wewnętrznych. Jednak ostatnio jego stan powoli się poprawia - Psiak ma się lepiej, podniosła mu się temperatura, je i pije, załatwia się, więc pęcherz, o który się baliśmy, na szczęście nie pękł podczas wypadku. co także cieszy. Łapy zachowały czucie. Niestety psiak nie wstaje - informują przedstawiciele Fundacji Wzajemnie Pomocni.
Nikt nie pomógł
Wciąż trwają poszukiwania właściciela psa. Okazuje się, że już dzień przed wypadkiem mieszkańcy pisali na lokalnych forach internetowych o dwóch błąkających się psach. Nikt jednak nie zareagował. Być może wtedy udałoby się uniknąć tragicznego wypadku.
Fundacja sama finansuje leczenie zwierzaka. Dlatego prosi o pomoc. Szczegóły można znaleźć na facebookowej stronie Fundacji Wzajemnie Pomocni .
Źródło: tvnwarszawa/Facebook/Wawalove.pl
(Autor: MO)
Przeczytaj też: Zniszczyli pamiątkową tablicę. Mieszkańcy sami szukają wandala