RegionalneWarszawaOtwock. Świdermajery na przystankach. Aż miło czekać

Otwock. Świdermajery na przystankach. Aż miło czekać

Architektura, charakterystyczna dla uzdrowiskowych otwockich obiektów, ekscytowała już w przedwojennych latach. To Konstanty Ildefons Gałczyński znalazł dla tych koronkowych, drewnianych konstrukcji najwłaściwsze określenie. Teraz świdermajery będą uhonorowane drewnianymi wiatami przystankowymi, odzwierciedlającymi ich najlepsze detale.

Otwock. Nowa wiata przystankowa nawiązuje do architektonicznego potencjału miasta - świdermajerach, czyli drewnianych wilii z misternymi zdobieniami
Otwock. Nowa wiata przystankowa nawiązuje do architektonicznego potencjału miasta - świdermajerach, czyli drewnianych wilii z misternymi zdobieniami
Źródło zdjęć: © Facebook.com

Przedwojenny Otwock był ukochanym przez warszawiaków miejscem letniskowym i uzdrowiskowym. Świdermajerowa zabudowa stała się cechą charakterystyczną miejscowości, która rozwijała się dzięki budowie Kolei Nadwiślańskiej i swoim naturalnym walorom.

Letniaki, sanatoria, pensjonaty, domy uzdrowiskowe, szpitale, wyrastające na działkach zarośniętych sosnowymi borami, miały swój własny, odrębny styl. W czasach przedwojennej świetności na linii otwockiej, czyli od Międzylesia do Celestynowa takich architektonicznych perełek było około pół tysiąca. Określano je też andriollówkami, budynkami w stylu nadświdrzańskim, lub otwocko-karczewskim.

Drewniane wille o detalu nawiązującym do wpływów architektury szwajcarskiej i rosyjskiej (bo przypominały rosyjskie dacze lub schroniska alpejskie) przyciągały oko ażurowym zdobnictwem werand, ganków oraz szpiczastym, dwuspadowym dachem i - często - niebieskimi okiennicami.

Właśnie do tych budynków nawiązują najnowsze modele wiat, stawianych w Otwocku. Pochwalił się nimi na Facebooku prezydent tego miasta, Jarosław Margielski. To może być dobry początek przewracania turystycznej świetności temu miejscu, zwłaszcza w czasach rozsądnego rezygnowania z dalekich, egzotycznych podróży. Warszawiacy mogą więc przypomnieć sobie, że mają na wyciągnięcie ręki cudowne miejsce wypoczynku i rekreacji. Świadomość istnienia takich finezyjnych wiat może nawet inspirować do podróży komunikacją zbiorową.

A Otwock warto odwiedzić także ze względu na to, że z 500 świdermajerów pozostało do podziwiania już niewiele - każdego roku płoną, jakby musiały robić miejsce nowym deweloperskim planom.

Otwock. Świdermajery na przystankach. Aż miło czekać

Kilka ostańców obejrzeć można przy otwockiej ulicy Warszawskiej. Pod piątką trwa jeszcze budynek pierwszego Sanatorium Przeciwgruźliczego dla Żydów, murowana willa "Julia", której właścicielem był Maurycy Karstens - największy przedsiębiorca budowlany w Warszawie - jest pod nr 23. Kilka numerów dalej jest willa "Lucyna", a przy Reymonta 29 znajdziemy willę "Lala", w której patron ulicy napisał jedną z części powieści "Chłopi".

Piękne wille są też przy ulicach Kościelnej, Kościuszki, Samorządowej oraz przy kolejnych. To wspaniałe miejsca na wiosenny spacer i odkrywanie kolejnych perełek architektury, skrytych w leśnych gęstwinach. Każdy z tych domów ma swoją historię i przypomina znaczące postaci. W niektórych z nich były nie tylko uzdrowiska, ale i miejsca działania ruchu oporu, jak w willi "Liliana", w której mieściła się komórka nasłuchu radiowego Armii Krajowej.


To bezcenne dziedzictwo Otwocka popada jednak w ruinę. Warto pospieszyć się ze zwiedzaniem, bo każdego roku ten potencjał maleje. Przystankowe wiaty mogą być ostrzeżeniem i apelem o zachowanie niepowtarzalnego charakteru tej architektury.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)