Okęcie: Samolot do Lublany musiał zawrócić. Powodem wadliwa sygnalizacja
Samolot należący do PLL LOT został zawrócony zaledwie kilka minut po starcie z portu na Okęciu. Powodem była wadliwa sygnalizacja otwarcia klap podwozia. 77 znajdujących się na pokładzie pasażerów podróżowało do słoweńskiej Lublany.
11.07.2018 | aktual.: 11.07.2018 16:24
Informację o dziwnym zachowaniu samolotu nad stolicą dostaliśmy od Czytelnika przez platformę #DziejeSię. Udało nam się wyjaśnić tę sprawę.
Kapitan bombardiera Dash 8 postanowił wrócić na lądowisko macierzyste zaraz po tym, gdy zauważył nieprawidłowe wyświetlanie komunikatu o otwartych klapach głównego podwozia. Obsługa miała świadomość, że odczyty są błędne, jednak ze względów bezpieczeństwa lot nr 615 został skierowany na wyeliminowanie usterki tzw. indykacji w warszawskim porcie.
- Nie można mówić w tym przypadku o awaryjnym lądowaniu. To była standardowa procedura. Piloci zdecydowali o powrocie po stwierdzeniu wadliwych wskazań. Kapitan miał do tego prawo - przekazał redakcji WawaLove rzecznik LOT-u, Adrian Kubicki.
Ze względu na zbyt dużą wagę maszyny spowodowaną zaleganiem niewykorzystanego paliwa z zbiornikach, nie można było lądować od razu. Aby je spalić, piloci byli zmuszeni krążyć w powietrzu między Otwockiem a Mińskiem Mazowieckim przez pół godziny. Następnie skierowali się na północny zachód, gdzie samolot został zawrócony nad Puszczą Kampinoską.
Z Warszawy do Lublany leciało 77 pasażerów wraz z 4 członkami załogi. Po udanym lądowaniu na Okęciu, podstawiono maszynę zastępczą, która wystartowała do portu docelowego o 14:10. Niestety opóźnienie wynikające z zawrócenia na lotnisko Chopina kosztowało podróżnych 2,5 godziny.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl