Odrzucony kochanek chciał zabić konkurenta. Wcześniej nękał swoją byłą
Funkcjonariusze z Komendy Stołecznej Policji schwytali 27-latka podejrzanego o usiłowanie zabójstwa. Powodem jego agresywnego zachowania miał być zawód miłosny. Okazało się, że mężczyzna od pewnego czasu utrudniał życie nie tylko byłej partnerce, ale także jej rodzinie.
Przemysław M. został zatrzymany dzięki zakrojonym na szeroką skalę działaniom operacyjnym. W akcję poszukiwawczą, oprócz policjantów ze stołecznej komendy, włączył się Wydział do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw. Do wytropienia mężczyzny użyto psów gończych przy wsparciu z powietrza. Trzeba było zachować szczególną ostrożność, ponieważ zbiegły był uzbrojony i niebezpieczny.
Motywem jego przestępstwa było... złamane serce. 27-latek nie mógł pogodzić się, że jego była dziewczyna kocha innego. Postanowił więc wziąć sprawy w swoje ręce. A dokładniej pistolet maszynowy czechosłowackiej produkcji. Użył go do zastraszenia aktualnego partnera swojej dawnej miłości.
Sceny jak z filmu Vegi
Rozwój wypadków przybrał jednak nieoczekiwany obrót. 7 lipca na prywatnej posesji w podwarszawskich Markach doszło do sprzeczki, której efektem było postrzelenie 30-letniego mężczyzny w brzuch. Napastnik uciekł, a powiadomione o incydencie służby natychmiast przydzieliły spanikowanej parze ochronę. Do akcji przystąpili policyjni antyterroryści.
Rzecznik KSP Sylwester Marczak w rozmowie z TVN Warszawa opowiedział o poszukiwaniach. Do sprawdzenia zostało wytypowanych 30 adresów, a przemieszczanie się między nimi ułatwił śmigłowiec. Finał działań policji nastąpił w poniedziałek 16 lipca. Kompletnie zaskoczony Przemysław M. znajdował się wtedy w samochodzie. Na szczęście nie posiadał przy sobie broni. Tę znaleziono dopiero w kryjówce przestępcy, gdzie mieszkał wraz krewnym.
Zbrodnia i kara
Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga postawiła mężczyźnie zarzut usiłowania zabójstwa w zamiarze bezpośrednim. Podejrzany jednak nie poczuwa się do winy i nie chciał wyjaśniać powodów swojego postępowania. We wtorek zostanie skierowany wniosek do sądu o tymczasowy areszt 27-latka.
Jak podaje TVN Warszawa, dramatyczna historia ma również przykre tło. Okazuje się bowiem, że Przemysław M. miał znęcać się nad swoją byłą partnerką znacznie wcześniej. Przez kilka miesięcy nachodził ją oraz jej matkę, grożąc pozbawieniem życia. Doszło nawet do tego, że w akcie desperacji mężczyzna "storpedował" budynek w którym mieszkała szklanymi butelkami. Gdy to nie przyniosło oczekiwanego rezultatu, ostrzelał dom pistoletem na gumowe naboje.
Policja podjęła wtedy decyzję o zatrzymaniu 27-latka, szybko też został oskarżony i postawiony przed sąd. 22 czerwca otrzymał wyrok pozbawienia wolności na okres 12 miesięcy. Zwolniono go tym samym z aresztu. Argumentem za takim wymiarem kary było przyznanie się mężczyzny do zarzucanych mu czynów i nieuprawomocnienie się wyroku. Mężczyzna nie uznał jednak, że powinien zmienić swoje postępowanie i dwa tygodnie później pojechał wymierzyć sprawiedliwość za pomocą pocisków kaliber 7,65 mm...
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl