RegionalneWarszawaNowocześni narkomani w Warszawie. "To już nie ćpuny na dworcach"

Nowocześni narkomani w Warszawie. "To już nie ćpuny na dworcach"

Jak wygląda to zjawisko w dużym mieście?

Nowocześni narkomani w Warszawie. "To już nie ćpuny na dworcach"

Nieuchronnie zbliża się koniec roku, którego nie da się przegapić. W świątecznej krzątaninie znajdujemy jednak czas na chwilę refleksji i wspominanie. My też pokusiliśmy się o zerknięcie wstecz i przypominamy nasze najbardziej lubiane przez czytelników WawaLove.pl autorskie artykuły.

Problem uzależnień w ostatnim okresie pojawia się głównie w związku z nawracającą falą zatruć dopalaczami. I choć wśród tych specyfików znajdują się takie, które można z chemicznego punktu widzenia uznać za narkotyki, to kwestia społecznego obrazu zjawiska jest szeroka. Szczególnie w wielkich miastach, czyli na przykład w Warszawie. W oczach przeciętnego Polaka narkoman może się kojarzyć z zapuszczonym mieszkańcem dworca, którego jedynym celem jest zdobycie pieniędzy na kolejną "działkę". Tymczasem w stolicy, ten obraz zmieniał się przez kolejne lata i dziś może wydać się nietypowy.

"Biorę, żeby normalnie funkcjonować"

- Wiadomo, iż tempo pracy i życia w Warszawie jest zawrotne. Długo myślałem, że wystarczy napić się po pracy wina czy whisky, żeby wyluzować. Jednak z czasem zacząłem szukać mocniejszych specyfików. Zacząłem regularnie palić marihuanę, teraz zdarzają się przygody z amfetaminą i mefedronem. Ale nie chcę o tym opowiadać, pewnie nie ja jeden prowadzę takie życie - mówi WawaLove.pl Piotr, pracownik jednej z dużych agencji reklamowych.

Różni ludzie, w różnorodny sposób radzą sobie z rozładowywaniem napięcia związanego z wysokim tempem życia w Warszawie. Jedni wybierają spacery, inni sport. Są też niestety tacy mieszkańcy, którzy ukojenie odnajdują w regularnym korzystaniu z alkoholu lub narkotyków. Najpierw próbują z ciekawości, by potem relatywizować kolejne kroki, takie jak coraz częstsze przyjmowanie szkodliwych substancji psychotropowych.

- Wiek nie musi być kryterium podstawowym dla podejmowania prób z narkotykami. Na przykład najliczniejszą grupą użytkowników drogiej "luksusowej" kokainy są dorośli z grona zamożnych biznesmenów oraz artystów. Wśród najczęściej wymienianych powodów sięgania po narkotyki są: ciekawość, chęć wyluzowania się, albo potrzeba odczucia silniejszych przeżyć - wyjaśnia WawaLove.pl Anna Kuciak przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii.

O tym, że istnieje zależność pomiędzy funkcjonowaniem w dużym mieście a ryzykiem wejścia w szpony narkomanii, wspominają eksperci z zakresu leczenia uzależnień. Po części wynika to zapewne z większej dostępności do różnych substancji, jak również zwyczajnej zmiany środowiska życia a także grup znajomych i przyjaciół.

Gra nie jest warta świeczki

- Nie powiem o sobie, że jestem symbolem poprawności, ale generalnie uważam narkotyki za coś szkodliwego. Zdarzało mi się "jarać jointy" w czasach studenckich. Ale wiadomo jak to jest, młody człowiek chce wszystkiego spróbować. Na szczęście w moim przypadku można mówić o kilku próbach. Teraz uważam, że na dłuższą metę przygody z narkotykami zawsze kończą się tragicznie - opowiada WawaLove.pl Andrzej pracownik dużego banku.

Wiele osób zdaje sobie sprawę z faktu, iż takie eksperymentowanie w finale nie prowadzi do niczego dobrego. Mają jednak poczucie, że działanie na które się decydują znajduje się pod ich pełną kontrolą. Tymczasem przychodzi moment, w którym nie mają już na nic wpływu. Źródło problemu leży bowiem w odpowiednim zdiagnozowaniu przyczyn.

- Mechanizm uzależnienia jest objawem głębszych problemów: deficytów w zakresie poczucia wartości, umiejętności interpersonalnych, trudności życiowych - w efekcie czego człowiek nie jest w stanie zaspokoić kluczowych dla siebie potrzeb, i w substancjach znajduje zaspokojenie zastępcze lub odcina się dzięki nim od poczucia deprywacji - przyznaje WawaLove.pl Marek Grondas ze Stowarzyszenia Monar.

Duża rywalizacja na gruncie zawodowym w Warszawie, jak również presja środowiska związana z wprowadzeniem określonych modeli życia osobistego sprawiają, że wiele osób nie potrafi sprostać oczekiwaniom i realiom funkcjonowania w dużym mieście. Jest wiele dróg wyjścia, ale z różnych względów są osoby wybierające te najbardziej destrukcyjne.

Uzależnieni to często ludzie na poziomie

- Żeby normalnie żyć i nie zwariować czasem sięgam po "amfę" albo LSD. Można na chwilę zapomnieć i się zrelaksować, to daje mi ukojenie po ciężkim dniu. Próbowałam coś z tym zrobić, ale to jest silniejsze ode mnie. Chyba nie umiem już inaczej. Może problem tkwi w tym, że od rana do nocy pracuję a potem wracam do pustego mieszkania. Mam pieniądze, status pani Prezes, ale co z tego? - twierdzi dla WawaLove.pl Agnieszka właścicielka prywatnej firmy komputerowej.

Otoczenie bardzo długo nie potrafi zdiagnozować, że dana osoba może mieć problem z narkotykami. Ludzie zajmujący wysokie stanowiska potrafią się doskonale kamuflować ponieważ mają świadomość, iż rozpoznanie uzależnienia może wywrócić do góry nogami ich dotychczasową pozycję. W stołecznych realiach to nierzadko wybór pomiędzy życiem, a jedynie utrzymaniem jego odpowiedniego poziomu.

- W Warszawie, podobnie jak w całej Polsce, uzależnionym od narkotyków pomaga się w oparciu o rozbudowany system placówek ambulatoryjnych i stacjonarnych. Ich finansowanie realizowane jest na podstawie kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia, a leczenie i rehabilitacja są udzielane osobom uzależnionym bezpłatnie. Leczenie jest dobrowolne, z wyjątkiem osób poniżej 18. roku życia i ubezwłasnowolnionych, których może do tego zobowiązać sąd - tłumaczy WawaLove.pl Edyta Szafran, terapeutka uzależnień z Centrum Psychologicznego "Syntonia".

Jak widać możliwości terapii w stolicy są szerokie, lecz słowa klucze to: "chęć" i "wola". Bez tego żadna pomoc nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, a stanie się tylko chwilowym przystankiem. Uzależnienie zawsze wraca, stąd w dłuższej perspektywie jego ukrycie przed bliskimi jest niemożliwe. Zdarza się jednak, że tych bliskich w Warszawie z różnych względów brakuje.

"Brzydzę się tym, tak mnie wychowano"

- Być może ze względu na wiedzę, jaką zdobyłam na studiach mam świadomość, czym są substancje psychotropowe. Inna sprawa, że nigdy nie ciągnęło mnie do żadnych używek. Nie palę papierosów, nie piję alkoholu, o narkotykach nie wspominając. Po prostu mnie to nie kręci i tyle - mówi WawaLove.pl Anna, farmaceutka jednej ze stołecznych aptek.

Istnieją też po prostu osoby silne, które potrafią radzić sobie z natężeniem życia w stolicy i jego wieloma, trudnymi aspektami. Dużo zależy od wychowania, ustalenia odpowiednich priorytetów i nabrania dystansu do otaczającej rzeczywistości. Czasem nie jest to łatwe, bo wyzwania mogą przerosnąć indywidualne możliwości. Jaka jest skala tego problemu, tak naprawdę nie wiadomo.

- Straż miejska nie prowadzi statystyk w zakresie osób uzależnionych, które korzystają z pomocy poszczególnych ośrodków w Warszawie. Oczywiście, jakaś część osób pod wpływem narkotyków popełnia przestępstwa lub wykroczenia, lecz nasza rola skupia się na reagowaniu na wszystkie sygnały i zapewnieniu bezpieczeństwa oraz porządku publicznego - opowiada WawaLove.pl Jolanta Borysewicz z zespołu prasowego warszawskiej straży miejskiej.

Sęk w tym, że duża grupa osób uzależnionych nie ma styczności z organami ścigania, gdyż po prostu nie wchodzi w konflikty z prawem. Teraz narkomania przyjmuje inny wymiar, nosi w sobie znamiona nowoczesności. Ale dramaty ludzkie pozostają a wraz z nimi historie osób, które w Warszawie chciały osiągnąć sukces.

Marcin Sawicki, WawaLove.pl

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)