Nasza sonda: Czy lubimy mieszkać na przedmieściach?
O to zapytaliśmy mieszkańców podwarszawskich Marek, Ząbek, Piaseczna, a także warszawskiej Falenicy.
Jedni wolą zgiełk dużego miasta, a inni ciszę podwarszawskich miasteczek. Jednak nawet ci, którzy z radością wracają codziennie do swojego ustronnego domu przy lesie, wytykają wady takiej lokalizacji.
Pani Aldona mieszka w Markach, na Czarnej Strudze, od 6 lat. Obecnie jest na emeryturze. - Dla mnie przeprowadzka z głośnej, szarej Warszawy była odzyskaniem wolności. Teraz w ciepłe dni mogę zjeść śniadanie na tarasie z widokiem na ogródek. Uprawiam swoje warzywa, hoduję kwiaty. Kilka kroków od domu mam las. Nie wyobrażam sobie powrotu do miasta.
Pani Aldona ma szczęście - nie musi codziennie dojeżdżać do pracy: - Dla mnie to jest jakiś koszmar - mówi jej córka, Marta -* Podróż z Czarnej Strugi w Markach do centrum Warszawy zajmuje co najmniej godzinę. Kolejne pół jadę jeszcze metrem do miejsca, w którym pracuję. Do tego powroty są nieprzyjemne, bo w godzinach szczytu autobusy są przepełnione. Z kolei wieczorami w mareckim 718 jeżdżą agresywni i nietrzeźwi panowie w dresach.* Jeśli chcę zostać dłużej na imprezie, mogę wracać już tylko taksówką. A to kosztuje co najmniej 50 złotych. Bilet miesięczny kosztuje mnie fortunę. Na połowę spotkań ze znajomymi nie wychodzę, bo nie chce mi się tyle czasu jechać do Warszawy - wylicza dziewczyna. - Ale najgorsza jest i tak zima. Autobusy potrafią mieć godzinne opóźnienia. Rekordowo z Czarnej Strugi do Dworca Wileńskiego, w dużą śnieżycę, jechałam 4 godziny.
Inaczej jest, kiedy posiada się samochód. - Co prawda muszę wstawać o piątej rano, żeby zdążyć przed korkami, ale do domu też wracam wcześniej -* opowiada pan Kazimierz, który mieszka w centrum Marek, blisko głównej ulicy Piłsudskiego*. - Każde popołudnie spędzam w swoim ogrodzie, w ciszy i spokoju. Bardzo mi to odpowiada.
26-letni Piotr mieszka w Ząbkach i pracuje w Warszawie. - Nie mam na co narzekać. Mieszkam w domu jednorodzinnym, bez sąsiadów za ścianą. Opłaty są nieporównywalnie niższe, niż w stolicy. Od kilku lat mamy świetnego burmistrza. Dzięki temu powstały nowe boiska, nowe drogi. *Kiedy nie udało się przedłużyć umowy z ZTM na pierwszą strefę biletową w kolejce podmiejskiej, miasto stworzyło darmowe linie autobusowe, *które dowożą mieszkańców do ulicy Radzymińskiej w Warszawie. Stąd jest już sporo miejskich autobusów. Przy dobrych wiatrach jestem na placu Bankowym w pół godziny po wyjściu z domu - opowiada Piotr.
- Mieszkałam w Piasecznie przez długi czas - opowiada** 33-letnia Anna, **która mieszka w Polsce od kilkunastu lat, od kiedy przeprowadziła się tu z rodziną z Londynu - Dopóki miałam pracę w lokalnej gazecie, było bardzo fajnie. Poruszałam się głównie na rowerze, również do stolicy jeździłam jednośladem. Piaseczno jest naprawdę piękne i dobrze się tam mieszka. Jednak kiedy zmieniłam pracę na taką, przez którą codziennie musiałam być w stolicy, wszystko się zmieniło. Teraz mieszkam w Warszawie, a Piaseczno jedynie odwiedzam. Dojazd jest po prostu zbyt długi, a korki niemożliwe do zniesienia na co dzień.
Jak widać, problemy komunikacyjne z Warszawą to główna bolączka osób mieszkających pod miastem lub na jego peryferiach. Jednak nie wszędzie jest aż tak źle. - W Falenicy mieszkam kilka kroków od stacji SKM - opowiada Sebastian, który od jakiegoś czasu wynajmuje nieduży dom przy ulicy Filmowej. - Za cenę kawalerki w Warszawie, tutaj mam dwupiętrowy budynek z czterema pokojami i dwiema łazienkami, tylko dla siebie. Podróż do Warszawy SKM-ką trwa 15 minut i nigdy nie ma korków. Mam tu dzienne i nocne autobusy, sklepy, apteki. Mam podwórko, na którym żyje zgraja kotów, którymi się opiekuję. Zdecydowanie wolę mieszkać tutaj niż w centrum hałaśliwej metropolii.
A co Wy o tym myślicie? Wolicie mieszkać w Warszawie i mieć wszędzie blisko, ale jednocześnie głośno i drogo, czy pod miastem, gdzie jest tanio, cicho, ale gdzie kontakt z miastem jest utrudniony? Piszcie i komentujcie. Czekamy na Wasze opinie.