Najdziwniejszy kandydat na prezydenta. Urzędnikom każe rozwozić pizzę, obiecuje sylwestra co tydzień

Darmowa pizza hawajska rozwożona przez urzędników, imprezy sylwestrowe co weekend, zero korków i bezpłatna komunikacja miejska. To wszystko czeka na mieszkańców stolicy, o ile tylko dokonają właściwego wyboru. I zagłosują na niego. Najdziwniejszego kandydata w wyborach prezydenckich w Warszawie.

Najdziwniejszy kandydat na prezydenta. Urzędnikom każe rozwozić pizzę, obiecuje sylwestra co tydzień
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Paweł Tanajno
Michał Wróblewski

„Poważni już byli. Czas na niepoważnych” – tak reklamuje się Paweł Tanajno, były kandydat w wyborach na prezydenta Polski, który w telewizyjnej debacie przed I turą w maju 2015 r. spierał się w jednym studiu z Bronisławem Komorowskim i Andrzejem Dudą. Lekko zaokrąglona twarz, okulary, irokez. Modne, kolorowe marynarki, ale jeszcze barwniejsze poglądy. Teraz Tanajno chce nimi uwieść wyborców w Warszawie.

Wstrzymać korki, poruszyć powietrze

Ma 42 lata, z zawodu jest przedsiębiorcą, specjalistą od marketingu internetowego. Ale od lat zaangażowanym w sprawy publiczne. Związany jest z organizacją Demokracja Bezpośrednia - to pod jej szyldem ubiegał się o prezydenturę w 2015 r. Studiował prawo w Toruniu, tytuł naukowy uzyskał na kierunku zarządzanie organizacjami. Dlaczego rusza na podbój Warszawy?

"Kandyduję, ponieważ mamy samych poważnych kandydatów, a ja już dostaję torsji, kiedy od 20 lat widzę poważnych kandydatów, z których wyłaniamy na prezydenta: Piskorskiego, Kaczyńskiego, Gronkiewicz-Waltz. Mam dość tych poważnych kandydatów" - pisze na swojej stronie na Facebooku Tanajno. Jak dodaje: "Od 25 lat żyję w tym mieście, nabawiłem się tutaj astmy, bo nikt się nie troszczy o korki, o czystość powietrza. To ci poważni ludzie do tego doprowadzili. To oni doprowadzili do tego, że wyprzedaje się kamienice ludziom, którzy udają spadkobierców. Poważni politycy zarządzają tym miastem w sposób najgorszy z możliwych. Gimnazjalista zarządzałby tym miastem lepiej niż oni".

Oprócz atakowania polityków z pierwszych stron gazet Paweł Tanajno ma jeszcze inny pomysł na siebie - prezentuje niezwykle oryginalne postulaty, które wdroży w życie, jeśli tylko zostanie włodarzem stolicy.

Obraz
© Facebook.com | Paweł Tanajno
Obraz
© Facebook.com | Paweł Tanajno

"W Warszawie tylko woda dla pracowników urzędu miasta, bo woda wspiera wysiłek, jaki będą musieli włożyć, by biegać po mieście i zająć się regulacją każdej sygnalizacji świetlnej. Tako rzecze prezydent Tanajno. WYGONIĘ LENI Z DOMU MIASTA MEGO" - pisze na FB kandydat. Tanajno twierdzi, że zlikwiduje w Warszawie... korki. "Nigdy więcej czerwonych" - pisze. Niby chodzi o sygnalizację świetlną, ale przecież wszyscy wiedzą, że były kandydat na prezydenta chce "wyplenić postkomunę". Zresztą, od zawsze ma anstysystemowe przekonania: – Kłamstwem jest twierdzenie, że pod rządami PiS jest zagrożona praworządność w Polsce, gdyż nigdy takiej praworządności po 1989 roku się nie dopracowaliśmy – uważa.

Obraz
© Facebook.com | Paweł Tanajno

Tanajno na swoim Facebooku prezentuje jeszcze ciekawsze pomysły. Chciałby dwa razy więcej pasów ruchu w Warszawie. "Populiści mówią, że nie da się zlikwidować korków w Warszawie i dostają poklask masy sceptyków żyjących bez wiary w zmianę na lepsze. Ja twierdzę, że jest to zadanie wykonalne i to w dość prosty, niskonakładowy sposób. Krytycy krzyczą - JAK, PODAJ SZCZEGÓŁY. Nikt nie płaci za ten projekt, a nagrodą za pomysł i realizację ma być przejście do historii jako pierwszy prezydent Warszawy, który wstrzymał korki i poruszył w mieście świeże powietrze" - pisze twórca Demokracji Bezpośredniej.

Ale szczegółów realizacji tego pomysłu kandydat nie przedstawia: "Przyszła walka o prezydenturę ma swoją dynamikę i taktykę. Nie mogę teraz, przed kampanią, zdradzać szczegółów" - trzyma w niepewności wyborców Tanajno.

Obraz
© Facebook.com | Paweł Tanajno

Kluczem do zwycięstwa wydaje się być jedna, najważniejsza obietnica, którą składa warszawiakom były kandydat na prezydenta Polski. Mianowicie, Paweł Tanajno zapowiada "ostateczne rozwiązanie kwestii hawajskiej". Co ma na myśli polityk? Chce, by darmową pizzę mieszkańcom stolicy rozwozili urzędnicy. "Brzmi to może zabawnie, ale projekt ten jest na poważnie. Ma on ścisły związek z procesem odchudzania warszawskiego magistratu, który należy do grupy jednych z największych pracodawców w kraju" - czytamy na FB niezgłoszonego jeszcze oficjalnie kandydata na prezydenta.

Tanajno jednak dostrzega pewne przeszkody. "Wiadomo, że nie jest łatwo i TANIO zwolnić tysiące niepotrzebnych urzędników. Chroni ich kodeks pracy. Do tego dochodzą koszty odpraw. Dlatego trzeba zrobić wszystko, aby zwolnili się sami lub za porozumieniem stron albo dyscyplinarnie" - przekonuje.

Ale polityk ma na to sposób: "Jeśli wpiszemy darmową pizzę hawajską jako cel działalności samorządowej Urzędu Miasta Warszawy, będzie można przesunąć niepotrzebnych urzędników między działami i przydzielić do tego zadania urzędników, i to tych z najwyższych szczebli - czyli największych leni. Urzędnicy znają miasto i swoją okolicę, więc mogą rozwozić pizzę. Będziemy ich kierować w regiony ich zamieszkania lub na osiedla, do których dostęp jest ograniczony przez korki" - wyjaśnia kandydat na prezydenta Warszawy.

I doprecyzowuje: "Jeśli dowiozą zimną pizzę, to mieszkańcy im "podziekują". Jeździć będą w strojach roboczych z napisem: 'jestem urzędnikiem miasta Warszawa, który przez ostatnie 10 lat nie zrobił nic, by walczyć z korkami ulicznymi, a teraz dowożę pizzę'. Być może dodamy do tego inne elementy informacyjne i jakieś wesołe emblematy. Jakiekolwiek uchybienie, narażenie na szwank wizerunku miasta, będzie się kończyło dyscyplinarką".

"Mam nadzieję, że dzięki przekierowaniu tych świetnych dyrektorów wydziałów i te kierowniczki, których występy przed komisją reprywatyzacyjną przyprawiają o ból głowy, uda się skłonić ich do rozwiązania umów o pracę za porozumienie stron, tak aby oszczędzić obywatelom Warszawy niepotrzebnych kosztów odpraw i dostarczyć smaczną pizzę oraz odrobinę satysfakcji ze świadomości, że te urzędnicze trutnie zostały zmobilizowane do zrobienia czegoś pożytecznego" - konkluduje Paweł Tanajno.

Kandydat na prezydenta Warszawy zapewnia, że jeśli wygra, to nie weźmie jako włodarz miasta nawet złotówki. Chyba, że uczyni ruch w Warszawie płynnym. Czyli bez korków.

Obraz
© Facebook.com | Paweł Tanajno

Paweł Tanajno obiecuje ponadto, że "gdyby ograniczyć wydatki na utrzymanie darmozjadów w urzędach zajmujących się nikomu nieprzydatnymi czynnościami", to w Warszawie mogłyby się co weekend odbywać imprezy sylwestrowe. Kandydat idzie dalej: chce, by "młodzi warszawiacy przed 30. rokiem życia otrzymali 1000 zł świadczenia z programu "Samo dobro+". Obiecuje więcej imprez kulturalnych "niż w Londynie, Berlinie i Paryżu razem wziętych" oraz darmową komunikację miejską.

"Stać cię, by myśleć perspektywicznie" - zwraca się do wyborców Tanajno.

Czy najwięksi gracze trwającej już prekampanii, Patryk Jaki i Rafał Trzaskowski, przebiją program wyborczy tego jakże barwnego kandydata? Niewątpliwie łatwo nie będzie. Pierwszy z nich zamiast na pizzę postawił na grillowanie kiełbasek, drugi zapowiada rozdawanie jarmużu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kampaniawarszawawybory
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (60)