Naczelnik Wydziału Estetyki odchodzi z pracy!
Po trzech miesiącach. Zrezygnował m.in. z powodu obwieszania Pałacu Kultury reklamami. "Nie chcę uczestniczyć w propagandzie"
Grzegorz Piątek został naczelnikiem Wydziału Estetyki w Warszawie jeszcze przed referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz, czyli przed trzema miesiącami. Wiązano z nim sporo nadziei, liczono m.in., że zrobi porządek z reklamami wielkoformatowymi. Tymczasem niewiele się działo i ludzie zaczęli mieć już pretensje.
We wtorek Piątek poinformował Hannę Gronkiewicz-Waltz że odchodzi. O sprawie informuje Gazeta Wyborcza , która przy okazji spytała Piątka o powód rezygnacji. Były już Naczelnik wydziału estetyk o swoim odejściu mówi m.in.:
- To była seria wydarzeń. Kilka tygodni temu urzędnicy publicznie przypisali mi udział w wyborze kształtu i kolorystyki nowego modelu tramwaju, który zamówili. Ale formalnie ten wybór nie był ze mną konsultowany i go nie poparłem. (...) Przekonałem się, że moje nazwisko może służyć za listek figowy, do uwiarygodnienia decyzji, z którymi nie mam nic wspólnego. Zdałem sobie sprawę, że pretensje o różne sprawy będą kierowane do mnie, nawet gdy nie mam z nimi nic wspólnego.
Dodatkowym powodem było traktowanie budynków miejskich jako wieszaki reklamowe. Tak działo się m.in. w przypadku PKiN-u.
- Zgodnie z nimi na Pałacu można reklamować jedynie wydarzenia o charakterze ponadlokalnym, a od zdjęcia jednego baneru do powieszenia kolejnego powinno minąć co najmniej 20 dni. - mówi Gazecie były naczelnik. - Byłem w zespole opiniującym to, co powinno trafić na elewację Pałacu. Jednak wywieszano tam reklamy, które zaopiniowaliśmy negatywnie. Po co więc pytano nas o zdanie? (...) W listopadzie - z pominięciem terminu 20 dni przerwy - zawisną kolejne dwa banery. (...) Nie godzę się z tym, by Pałac Kultury był wykorzystywany jako wieszak na reklamy. - mówi młody architekt.
Grzegorz Piątek mówi tez, że nie chce uczestniczyć w propagandzie polegającej na wieszaniu siatek reklamowych, czy zasłanianiu okien w tramwajach. Na pytanie czy nie mógł się wykłócać, walczyć lub lawirować, ale jednak robić dobre rzeczy dla miasta, mówi krótko:
- Lubię jasne sytuacje. Chcę mieć pewność, że w nic nie będę wmanewrowany. Nie jestem politykiem, nie zależy mi na utrzymaniu się na stanowisku, na walczeniu o pozycję. Przy okazji młody architekt dodaje, że już wcześniej miał przykre doświadczenia z Ratuszem, kiedy szefował warszawskim staraniom o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 r. Skończył tę pracę zdegustowany niekompetencją urzędników, atmosferą "męskiej szatni" podczas różnych zebrań oraz niewybrednym językiem, którym urzędnicy posługiwali się między sobą.
Tak więc nie zobaczymy już więcej Grzegorza Piątka w roli miejskiego estety, zobaczymy natomiast kolejne reklamy na miejskich budynkach.
Tak oto ambitna chęć zrobienia czegoś dobrego dla miasta, po raz kolejny przegrała z urzędniczym, betonowym myśleniem.