RegionalneWarszawaModa uliczna: Risk. Made in Warsaw

Moda uliczna: Risk. Made in Warsaw

"Nie dbamy o sezony. Dla nas najważniejszy jest krój. Ubranie musi przede wszystkim dobrze robić sylwetce, moda ma drugorzędne znaczenie" - mówią twórczynie warszawskiej marki odzieżowej

Moda uliczna: Risk. Made in Warsaw

W cyklu Wawalove "Moda Uliczna" przedstawiamy Wam warszawskie marki odzieżowe, które uwielbiają mieszkańcy stolicy. Dziś w roli głównej Risk. Made in Warsaw i ich znak rozpoznawczy - szare bluzy z kapturem. Za brandem stoją dwie dziewczyny, z dwóch stron Wisły. Z Mokotowa - filozofka, krawcowa 2-stopnia, stylistka. Z Saskiej Kępy - italianistka, dziennikarka, która od ponad 10 lat pracuje w kobiecej prasie. Obie czuły stosunek mają bardziej do osobistego stylu, niż do trendów i wyznają zasadę całoroczności.

Nie dbamy o sezony. W końcu szarą bluzę z kapturem można zabrać i na deskę snowboardową i na surfingową. Dla nas najważniejszy jest krój. Ubranie musi przede wszystkim dobrze robić sylwetce, moda ma drugorzędne znaczenie - mówią. Rozmawiamy z twórczyniami odzieżowej marki.

Wszystkie Wasze ubrania uszyte są z szarej dresówki. Jakie ubrania uszyłyście do tej pory z tego materiału?

Pomysł był taki: skoro szara bluza z kapturem to coś, w czym czujesz się zawsze wygodnie i na luzie, to fajnie byłoby nosić ją bez przerwy. Ale trudno jest chodzić w kółko tylko w bluzie i wyglądać w niej równie korzystnie jak w koktajlowej sukience czy garniturze. Z dresu zaczęłyśmy więc robić rzeczy o zupełnie nie dresowym kroju. Szyłyśmy już kobiecą Małą Szarą, minimalistyczne marynarki, eleganckie fraki, dresiarską pościel, czy dziecięce beciki. Teraz jesteśmy w fazie pierwszej kolekcji wieczorowej. Z dresu rzecz jasna.

Dlaczego akurat taki materiał? Czy to jest właśnie to, co lubią warszawiacy - szare kolory i dresy?

Panuje opinia, że Warszawa jest szara, więc może jest coś na rzeczy, ale gdy dwa lata temu zakładałyśmy markę, warszawiacy lubili raczej czarne ubrania i kolorowe wzory. Jasne, niektórzy z nich lubili dresy, ale nam nie chodziło o dres, tylko o szarą bluzę z kapturem, klasyk, który każdy miał w szafie. A każda z nas miała ich mniej więcej tuzin. Okazało się, że szykowna wersja szarej bluzy trafia nie tylko do warszawiaków. Sprzedajemy rzeczy w Polsce, ale też jesteśmy w multibrandach w USA, Francji, we Włoszech, Hiszpanii, Niemczech, a nawet Arabii Saudyjskiej.

Czy ktoś znany pokazał się w Waszych ciuchach?

Mamy takie hasło: REAL PEOPLE. Za nim kryje się między innymi to, że risk to marka dla ludzi, którzy po prostu lubią robić w swoim życiu fajne rzeczy, czy to jest prowadzenie własnej firmy, śpiewanie, latanie na paralotniach, malowanie czy wychowywanie fajnych dzieci. Nie robimy fotoszopowanych zdjęć zawodowców o idealnych wymiarach, nie zabiegamy o to, by nosili nas celebryci, bo nie o to chodzi. Ale jest wiele znanych osób, jak Kayah, Agnieszka Grochowską, Aga Zaryan, Adam Sztaba czy Rafał Bryndal, które totalnie szanujemy za to co robią i niesamowicie jest nam miło, że noszą riska ;)

*Skąd "Made in Warsaw" w nazwie? *Trochę z patriotyzmu lokalnego, bo obie jesteśmy w Warszawie urodzone i mocno z nią zżyte. Za Walpaperem uważamy, że Warsaw is the new Berlin i totalnie się tego trzymamy.

Macie w Warszawie swój showroom...

Mówimy o nim raczej Risky Shop. Działa w mieszkaniu jednej z warszawskich kamienic (ul. Szpitalna 6 lok. 9, II piętro). Zaprojektowany przez Piotra Płoskiego ze studia smallna, jest pełen unikatowego vintage designu - jak polskie światła tramwajowe z lat 60. Znajomi i klienci, którzy nas odwiedzają mówią, że Risky Shop jest trochę galeria - ile razy nie wpadniesz - zawsze zobaczysz coś nowego - a to kultowy fotel, a to betonowe balony pod sufitem, albo uliczne światła, lub stare projektory. Ale największe wrażenie i powód dla którego Risky Shop pokazują takie media jak dezeen.com, tajskie Elle Deco, czy chiński Interior Design - w naszym butiku wszystko jest do góry nogami. Dosłownie. Living room włącznie z kanapą, fotelem i wszystkim, co powinno być w salonie (włącznie z rzuconą na podłogę sukienką) - zamontowane jest na suficie.

*Kim jesteście? Skąd pomysł na zajęcie się projektowaniem ubrań? *
Nasz rozwój zawodowy był diametralnie różny, Klara była freelancerem, łapała rozmaite fuchy stylizacyjne, kostiumograficzne, a Antonina przez 12 lat pracowała jako dziennikarka mody i urody w prasie. Klara studiowała długo jeden kierunek - filozofię, Antonina studiowała po trochu filologii klasycznej, historii sztuki i italianistyki. Ale obie z nas interesował zawsze po pierwsze dobry design, a po drugie to, co ubranie może zrobić z sylwetką. Żadna z nas nie miała nigdy idealnej figury i znajdywała różne środki, żeby (z) fasonem poprawić co trzeba - Antonina wyszukiwała jak najlepiej ustawiające sylwetkę kroje u dobrych krawców, a Klara przerabiała na siebie ubrania z sieciówek i ciuchlandów. Stąd nasza obsesja - każde ubranie musi być tak skrojone, żeby działało dobrze na zupełnie różne figury - dzięki temu bez względu na to, czy masz zastrzeżenia do swojego biustu, nóg, talii czy bioder jest spora szansa, że będziesz wyglądać w nim dobrze.

* Jakie są Wasze ulubione miejsca w Warszawie? Za co Warszawę lubicie? *
Jednym z ulubionych miejsc w Warszawie jest Szpitalna 6 - podwórko na którym znajduje się nasz butik. Ale to nie megalomania, po prostu jest to absolutnie warszawskie miejsce - trochę schowane, z genialnymi muralami (m.in Monsfur), świetną knajpą, galerią Praca, z dobrą muzyką w weekendy, a przy okazji z historią (mocne ślady po kulach). Ten adres jest kwintesencją Warszawy - w której się tworzy, w której wszystko wibruje, się kreci, kreuje.* *

Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)