Maserati w stawie. Łódź nie dała rady, wezwano nurków
Samochód warty krocie wylądował w stawie niedaleko Dziecinowa (pow. otwocki). Akcja ratownicza była wyjątkowo skomplikowana. Nie pomogło nawet sprowadzenie na miejsce łodzi i 24 ratowników. Trzeba było skorzystać z umiejętności wykwalifikowanych nurków.
W sobotę, około 22:30, dyżurny z OSP Dziecinów odebrał nietypowe zgłoszenie. Do przydrożnego jeziora wpadło czarne maserati. Jak informuje Maciej Łodygowski z otwockiej straży pożarnej, kierowcy udało się wydostać na zewnątrz auta o własnych siłach. Gdy ekipa ratownicza przybyła na miejsce, mężczyzna czekał już na brzegu. - W zbiorniku wodnym zastaliśmy całkowicie zanurzony pojazd - relacjonuje.
Wydostanie luksusowego auta nie było łatwe. Początkowo próbowano podczepić do samochodu liny od wyciągarki. Aby tego dokonać, wykorzystano łódź. Okazało się, że to nie wystarczy. - Niestety ze względu na specyfikę tego zbiornika i niesprzyjające dno, konieczne było wezwanie nurków ze specjalistycznej grupy ratownictwa wodnego - twierdzi Maciej Łodygowski. Ci, pomimo panujących wokół ciemności, przymocowali liny i wyciągnęli pojazd.
W skomplikowanej akcji brało udział pięć zastępów straży pożarnej i 24 ratowników. Działania zakończono o 3 nad ranem. Do tej pory nie wiadomo, z jakich przyczyn auto wjechało do stawu. Sprawę wyjaśnia policja.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl