Luksusowe restauracje: warzywa z Lidla, mięso z Biedronki
5 najpopularniejszych metod, jakimi drogie lokale oszczędzają pieniądze
09.04.2014 16:40
Kupujemy obiad za 50 złotych w luksusowej restauracji i wydaje nam się, że płacimy za jakość. Okazuje się jednak, że wśród "najwyższej jakości składników" znajdziemy... warzywa z Lidla i mięso z Biedronki. Michał Wąsowski na łamach serwisu naTemat ujawnia, jak luksusowe warszawskie restauracje "nacinają" klientów.
Zobacz także: Azjatyckie bary masowo kupują zepsute mięso!
Dzięki opowieściom kilkunastu pracowników najlepszych restauracji i kawiarni w Warszawie udało mu się stworzyć zestaw pięciu najpopularniejszych metod, jakimi drogie lokale oszczędzają pieniądze. Praktyki te nie dotyczą naturalnie wszystkich restauracji, ale nie są niczym marginalnym - zaznacza.
1) Warzywa z dyskontu. Warzywa w dyskoncie są czasem dwa razy tańsze niż na bazarku czy w zwykłym sklepie. Oszczędzają, a klient i tak nic nie zauważy. A nawet gdyby ktoś zaprotestował, to jak udowodni, że zjedzone właśnie pomidory nie są produktem z najwyższej półki? - pyta retorycznie Michał Wąsowski.
2) Croissanty upieczone przez... sklep. Jak mówią pracownicy, rzadko kiedy francuski przysmak wypiekany jest na miejscu. A jeśli tak, to tylko poranny rzut, potem zapasy uzupełniane są w sklepie. Pracownicy kafejek raczej nie mają czasu na to, żeby codziennie wypiekać dziesiątki rogali z ciasta francuskiego. Jeden croissant kosztuje tam niecałe 2 złote, my w kawiarni płacimy za niego od 6-8 złotych (ceny warszawskie) - mówi autor artykułu.
3) Woda z kranu. Zwykła "kranówka" serwowana jest w restauracjach powszechnie. Dlatego zawsze zamawiając wodę warto poprosić o butelkę. Jak wyjaśniła menedżerka jednej z warszawskich restauracji, jest to jeden z najprostszych sposobów cięcia kosztów - taka woda o objętości 0,3 litra potrafi kosztować klienta nawet 6 złotych.
4) Parzona herbata. W wielu miejscach herbaty nie serwuje się w torebkach, ale w zaparzaczach. Mieszanki herbat powstają w wielkich słojach, a tam z dobrymi gatunkami mieszane są te najtańsze. Jest tylko jedna zasada: trzeba dobrze mieszać i nie przesadzać z proporcjami, bo herbaty w torebkach mają zdecydowanie drobniejszą fakturę, która musi ginąć w "większych" liściach - pisze autor artykułu.
5) Frytki z mikrofali. Własnoręczne robienie frytek jest po prostu zbyt czasochłonne, dlatego kupuje się mrożonki. Jeśli restauracja mówi, że frytki robi sama, powinny one być nieco grubsze, niż np. te z McDonald'sa czy KFC. Jeśli są "cienkie", to na 99 proc. zostały kupione – wyjaśnia kelner jednej z warszawskich restauracji.