Lekarka niosła pomoc, odholowali jej samochód
Na pojeździe była widoczna tabliczka "lekarz do nagłego wezwania"... Strażnicy powiedzieli, że tak samo ukaraliby karetkę
Lekarka jechała do nagłego wewania. Zaparkowała samochód w części ulicy Nasielskiej, gdzie się jeszcze nie kończyła podwójna ciągła linia (choć w odpowiedniej odległości od skrzyżowania). W widocznym miejscu zostawiła tabliczkę "lekarz do nagłego wezwania". Jej samochód został odholowany przez Straż Miejską . Nie mogła pojechać do następnych pacjentów.
Gdy Joanna S., lekarka z Ośrodka Hospicjum Domowe z ulicy Tykocińskiej 27/35, odbierała samochód, usłyszała od strażników, że ich to nic nie obchodzi, że to lekarz na wizytach i że nawet karetkę tak samo ukarzą.
Jeżeli rzeczywiście jest to ciężkie przestępstwo, to można rozumieć wypisanie mandatu. Czy samochód tak bardzo zagrażał bezpieczeństwu, że mimo tabliczki " lekarz do nagłego wezwania" samochód musiał być odholowany? - czytamy w komunikacie Ośrodka Hospicjum Domowe.
Jeżeli rzeczywiście było to ogromne przestępstwo, to dziękujemy pełnemu poświęceniu służb Straży Miejskiej, że w obliczu wyjątkowej szkodliwości czynu naszej lekarki dobrze się stało, że tak niegodziwa nasza lekarka nie pojechała do następnych, czekających na nią chorych pacjentów naszego hospicjum - mówi dalej komunikat.
Co myślicie na ten temat? Czy słyszeliście o podobnych sytuacjach?
Zobacz także: Warszawiacy przestają tolerować bandyckie zachowania!