Kulisy akcji Straży Granicznej. Mieszkanie w Warszawie "dziuplą" migrantów z białoruskiego szlaku
Grupa migrantów, której udało się nielegalnie przejść barierę na granicy polsko-białoruskiej postanowiła, że w drodze za Zachód zatrzyma się na pewien czas u swojego znajomego, Kongijczyka, wynajmującego mieszkanie w Warszawie. Mieli pecha. Właśnie wtedy Straż Graniczna zapukała do jego drzwi.
05.10.2024 13:20
Od początku 2024 roku funkcjonariusze Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej (działają m.in. w Warszawie, Łodzi Bydgoszczy i Radomiu) zatrzymali 50 cudzoziemców, którzy przyznali, iż nielegalnie przekroczyli granicę od strony Białorusi. 15 migrantów nadziało się na kontrolę SG bezpośrednio podczas podróży do Niemiec, a 35 zatrzymano podczas rutynowej kontroli legalności pobytu cudzoziemców.
- Od stycznia tego roku samych kontroli legalności pobytu NOSG przeprowadził 4313, zatrzymując 1240 cudzoziemców za złamanie przepisów pobytowych w naszym kraju - przekazała WP kpt. Dagmara Bielec, rzecznik prasowa NOSG.
Najnowsze zdarzenie dotyczy zatrzymania w ubiegłym tygodniu ośmiu cudzoziemców w wynajmowanym mieszkaniu w warszawskiej dzielnicy Białołęka. Według kpt. Bielec nie był to ani pościg, ani wątek śledztwa w sprawie grupy przemytniczej, lecz rutynowa kontrola związana z uzyskaniem tzw. wywiadu środowiskowego na temat cudzoziemca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Pod kontrolowanym adresem funkcjonariusze ujawnili pięciu obywateli Gwinei oraz Kongijczyka, którzy nie posiadali dokumentów tożsamości ani innych dokumentów pozwalających im na legalny pobyt w naszym kraju. Według oświadczeń cudzoziemców ustalono, że przedostali się do Polski nielegalnie, w tym dwoje z nich podstępem przekraczając granicę państwową od strony Białorusi - relacjonuje kpt. Dagmara Bielec.
Bez dokumentów, z podrobioną kartą pobytu
Według ustaleń SG dwaj obywatele Kongo, którzy będąc najemcami kontrolowanego mieszkania, świadomie ułatwiali pobyt na terytorium RP wbrew przepisom sześciu cudzoziemcom w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
- Dodatkowo jeden z Kongijczyków posłużył się oryginalnym kongijskim paszportem, w którym została przerobiona data ważności dokumentu, a w trakcie przeszukania mieszkania ujawniono należącą do niego podrobioną na wzór oryginalnej polską kartę pobytu. Jak się okazało, mężczyzna od przeszło roku uchylał się od zrealizowania decyzji zobowiązującej do powrotu wydanej przez komendanta Placówki Straży Granicznej w Warszawie - informuje dalej kpt. Bielec.
Wobec wszystkich cudzoziemców wszczęto postępowania administracyjne w sprawie zobowiązania ich do powrotu do swoich krajów. Sześć osób zostało umieszczonych w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców.
Rzecznik Nadwiślańskiego Oddziału SG tłumaczy, jak doszło do kontroli: - Każdego dnia kontrolujemy legalność pobytu cudzoziemców, ich zatrudnienia, przeprowadzamy również wywiady środowiskowe w celu sprawdzenia, czy cudzoziemcy deklarujący konkretny cel przyjazdu do Polski, nie naruszają przepisów pobytowych, przebywają pod zadeklarowanymi adresami lub podjęli naukę na wskazanych uczelniach. W przypadku dotyczącym zatrzymania cudzoziemców na Białołęce oparto się na sprawie dotyczącej wydanej decyzji administracyjnej zobowiązującej do powrotu jednego z zatrzymanego Kongijczyków (najemcy mieszkania), który uchylał się od jej realizacji - wyjaśnia rozmówczyni WP.
Szlak migracyjny przez Białoruś do Polski, który w ostatnich latach stał się jednym z głównych kierunków przerzutów migrantów do Europy Zachodniej, ponownie zyskał na znaczeniu w 2024 roku. Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej pozostaje napięta, zwłaszcza po doniesieniach o działaniach zorganizowanych grup przemytników. Informowaliśmy, że niektórzy cudzoziemcy byli przerzucani w okolice Warszawy. Goszczono ich i organizowano transport do Niemiec, Francji, Szwecji i Wielkiej Brytanii.
Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW), w 2024 roku odkryli siatkę przemytników odpowiedzialnych za koordynowanie nielegalnych przekroczeń granicy przez migrantów, głównie z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki. Chodzi o Syryjczyka Ahmada R. oraz jego współpracownika Mohammeda A., którzy funkcjonowali w mediach społecznościowych jako Abu Noh i Abu Josef. Według ustaleń służb mężczyźni organizowali "biuro podróży" dla obywateli Jemenu, Iranu i Syrii migrujących szlakiem białoruskim i bałkańskim. W śledztwie występuje 36 podejrzanych (również Polacy), a sam Abu Noh został zatrzymany w Niemczech.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski