Koronawirus zamknął mu hotel, dlatego nocował na łące. Pan Zdzisław przypadkową ofiarą obostrzeń
Zdzisław Mierzejewski, Polak mieszkający na stałe w Hiszpanii wpadł w pułapkę przepisów związanych z epidemią koronawirusa. Czekał na samolot do Hiszpanii, ale loty zostały wstrzymane. 2 kwietnia zamknięto hotele, więc z pokoju w centrum Warszawy wyprowadził się na łąkę koło wsi Puchały.
05.04.2020 | aktual.: 08.04.2020 19:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Urzędnik zajmujący się moją sprawą zachorował, nie uzyskałem na czas zgody polskiego MSZ na wyjazd z kraju do Hiszpanii, gdzie mieszkam na stałe. Nie wpuszczono mnie na lotnisko, bo bilet stracił ważność. 2 kwietnia zamknięto hotele, wypowiedzieli mi pokój. Dworzec i noclegownie dla bezdomnych są zamknięte, bo zagrożenie epidemiologiczne. Dlatego zamieszkałem na łące - relacjonuje Zdzisław Mierzejewski.
Dla takich jak on przepisy związane z ograniczeniem epidemii koronawirusa stworzyły pułapkę. Polak mieszkający na stałe na hiszpańskiej wyspie Lanzarotte nie może wydostać się z kraju. Wyposażony śpiwór i karimatę, korzystając z dobrej pogody, rozbił biwak na łące koło wsi Puchały pod Warszawą.
- Przeczekam do poniedziałku i spróbuję pojechać do Niemiec, może stamtąd złapię jeszcze samolot do Hiszpanii - dodaje rozmówca WP.
Panu Zdzisławowi udało się już pomóc. Zareagowały osoby, które spotkały go w niedzielę w trakcie spaceru. Jego przypadek pokazał, że systemie regulacji związanych epidemią pojawiła luka, która pozbawia ochrony osoby znajdujące w skomplikowanej sytuacji życiowej.
Koronawirus. Polak stracił dach nad głową
24 marca przyjechał do Warszawy dopełnić formalności paszportowych - jest rezydentem w Hiszpanii. Jak twierdzi, formalności w MSZ przedłużyły się i odleciał ostatni samolot na południe. Ambasada Hiszpanii nie pomogła mu w ewakuacji, ponieważ jest tylko rezydentem, a nie obywatelem tego kraju. Planował przeczekać epidemię w hotelu, jednak i te zostały zamknięte. Musiał się wyprowadzić.
- Nie mam żalu do nikogo. Rozumiem, że sytuacja jest zawikłana. Jest weekend, trudno o kontakt z jakimkolwiek urzędnikiem. Rodziny tu nie mam. Nie chcę sprawiać nikomu kłopotu - dodaje skromnie pan Zdzisław.
Nie podlega kwarantannie, dlatego nie może skorzystać z miejsc zarezerwowanych do tego celu przez wojewodę. Dodaje, że krążąc po różnych instytucjach, spotykał inne osoby znajdujące się w podobnych tarapatach. Sprawdziliśmy w Mazowieckim Centrum Zarządzania Kryzysowego, że osób, które nie są na kwarantannie, nie ma dokąd skierować. Schroniska dla bezdomnych już nie mają wolnych miejsc.
Wirtualna Polska ruszyła z akcją wspierającą służbę zdrowia. Na wydarzeniu na FB Wirtualna Polska - Wspieram Szpitale - wymiana potrzeb, informacji i darów będziemy na bieżąco informować, który szpital potrzebuje wsparcia i w jakiej formie.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.